S&P500 40 punktów pod historycznym szczytem
2016-07-01 09:49
Przeczytaj także: Cisza przed burzą na rynkach finansowych w końcówce tygodnia
W tym świetle poniedziałkowe minima przez dłuższy czas będą działać jako bardzo istotny poziom. Z drugiej strony należy pamiętać, że rynki w ostatnich dniach były płytkie i poważną rolę odgrywały przepływy na koniec kwartału. Imponujący rajd ryzykownych walut i aktywów powinien w tym świetle wytracić impet.Szybkie otrząśnięcie się popytu po ubiegłotygodniowym załamaniu to oczywiście dobry omen, ale należy zdawać sobie sprawę, że konsekwencje decyzji o brexicie nadal będą odczuwalne, jeśli nie teraz, to później. Po pierwsze, inwestorzy będą oczekiwać na dane pozwalające zinterpretować wpływ na sferę realną. Po drugie, sporo znaków zapytania rodzi się po stronie politycznej przyszłości Starego Kontynentu. Uzyskanie odpowiedzi na pytania nurtujące uczestników rynku może trochę zająć. Szczególnie, że Cameron przez niemal trzy miesiące sprawować będzie jeszcze urząd a lada moment na wakacje udadzą się europejscy politycy i rozpocznie się sezon ogórkowy.
Możemy zatem po stronie znaków zapytania dopisać dwa kolejne. A przecież lista „starych” niewiadomych wcale nie jest krótka. Ostrożność każą zachować chociażby nocne dane o kondycji chińskiego przemysłu, ważne subindeksy PMI wykazują słabość jeszcze mocniej niż spadek wskaźnika do 48,6 pkt. Mamy zatem do czynienia z sytuacją, w której władze będą zapewne kontynuować fiskalną i monetarną stymulację gospodarki powodując narastanie nierównowag i odkładając na półkę reformy strukturalne oraz proces delewarowania. Sporo pytań dotyczy też amerykańskiej gospodarki. Pierwszy kwartał był słaby, w drugim dynamika PKB przyśpieszyła zapewne w okolice 3 proc., ale na pozytywnym obrazie jej kondycji można dopatrzeć się sporo skaz. Z największą niecierpliwością inwestorzy czekają na przyszło piątkowe dane z rynku pracy. Po stronie złotego do globalnych znaków zapytania należy dopisać kilka lokalnych: kondycję finansów publicznych, plany obniżenia wieku emerytalnego, projekty rozwiązujące kwestię kredytów frankowych czy w końcu, w perspektywie kilku kwartałów nieuchronną ostatnią kropkę nad i w demontażu OFE.
Dzisiejsza rewizja ratingu Polski, której dokona S&P nie budzi emocji. Trudno oczekiwać by po szokującej decyzji ze stycznia o obniżeniu ratingu i jego perspektywy, zdecydowano się na kolejne kroki. Tym bardziej, że tamta decyzja bazowała w dużej mierze na obawach, które jak czas pokazał – nie zmaterializowały się. Zresztą trudną oczekiwać by jakakolwiek rewizja w najbliższych latach budziła podobne kontrowersje i zainteresowanie jak styczniowe i majowe werdykty S&P i Moody’s.
Wszystko to sprawia, że przy obecnych pułapach należy ostrożnie podchodzić do prób podłączania się pod rajd ryzykownych aktywów. Spodziewamy się, że eurodolar, który obecnie przyklejony jest do 1,11 powróci do zniżek. Wczorajsze stanowisko Carneya pokazuje, że Bank Anglii będzie luzował a brexit mimo, że nie został sklasyfikowany jako zdarzenie o charakterze globalnym, to jednak na funcie odciśnie mocne piętno i rynek pozostawać będzie w fazie sprzedawania odbić. Dołek na USD/JPY wygląda na długoterminowy, ale inwestorzy mogą w okresach przejściowych turbulencji próbować przetestować determinację Banku Japonii, którego wiarygodność została w ostatnich miesiącach mocno nadszarpnięta. Wśród walut defensywnych najpewniejsze wydaje się osłabienie franka, a w gronie surowcowych dobre perspektywy dzięki odbijającym metalom przemysłowym ma dolar australijski.
Wszystkie opinie i prognozy przedstawione w niniejszym opracowaniu są jedynie wyrazem opinii autorów w dniu publikacji.
oprac. : Bartosz Sawicki / Dom Maklerski TMS Brokers
Przeczytaj także
Skomentuj artykuł Opcja dostępna dla zalogowanych użytkowników - ZALOGUJ SIĘ / ZAREJESTRUJ SIĘ
Komentarze (0)