USA: Kongres nałoży wyższe podatki na fundusze hedżingowe?
2007-06-25 11:15
Przeczytaj także: Rynek amerykański: indeksy w dół, cena ropy w górę
Przede wszystkim zaszkodziła posiadaczom akcji w sektorze finansowym informacja mówiącą o tym, że Bear Stearns, w celu ratowania swoich funduszy hedżingowych przed upadkiem, chce zaciągnąć kredyt w wysokości 3,2 mld USD. Chodziło o fundusze, które inwestowały w instrumenty finansowe powiązane z ryzykownymi kredytami hipotecznymi. Oliwy do ognia dodali analitycy Bank of America stwierdzając w swoim raporcie, że straty, które sektor finansowy ponosi na rynku kredytów hipotecznych są tylko czubkiem góry lodowej. Inwestorzy doszli do wniosku, że niedługo liczne instytucje finansowe (m.in. bank i fundusze emerytalne) zaczną odliczać od zysków straty poniesione na takich inwestycjach. Nic dziwnego, że gracze zaczęli pozbywać się akcji podejrzanych spółek.
Nastroje pogorszyła informacja o wniesieniu pod obrady Kongresu projektu zmian w podatkach, które uderzyć mają w zarządzających niektórych funduszy (przede wszystkim hedżingowych). Do tej pory ich dochody z zarządzania aktywami były opodatkowane tak jak same długoterminowe fundusze, czyli stawką 15 procentową, a teraz mają przejść do normalnej kategorii 35 procent. Jasne jest, że przed wejściem w życie takiej zmiany zarządzający będą starali się zrealizować jak największe zyski, a to może doprowadzić do wyprzedaży akcji.
Jednak i to nie był koniec złych informacji, chociaż nadeszły one nie spoza USA. Takie informacje często są przez Amerykanów lekceważone. Przede wszystkim chodziło o pogłoski o prawie pewnym podniesieniu stóp przez Ludowy Bank Chin, które doprowadziły w nocy do przeceny na chińskich giełdach. Później rząd szwajcarski podniósł swoją prognozę wzrostu i inflacji, a bank centralny nieoczekiwanie zezwolił na wzrost stopy repo. To wszystko znacznie zwiększyło obawy o to, że globalna polityka zacieśniania polityki monetarnej będzie kontynuowana. Właśnie czynnik szwajcarski doprowadził do znacznego wzrostu kursu EUR/USD, a to podniosło ceny złota i szczególnie ropy. Kontrakty na miedź spadły.
Wydawało się, że obawy o wzrost stóp doprowadzą do znacznego wzrostu rentowności obligacji USA, ale tak się nie stało. Uciekające z akcji kapitały wchodziły w przecenione obligacje (szczególne w dwuletnie), dzięki czemu rentowność spadła. W normalnych okolicznościach taka sytuacja bardzo pomogłaby akcjom, ale ponieważ wszyscy wiedzieli, jaki mechanizm wywołuje ten spadek, więc nic to giełdom akcji nie pomagało. Zmienność panującą podczas piątkowej sesji zwiększała coroczna zmiana składu indeksu Russell 3000, który uznawany jest za odnośnik przez wiele funduszy. Indeksy od 19.00 do 21.30 spadały o około jeden procent, a gracze najwyraźniej czekali na końcówkę, która mogła przecież doprowadzić do zminimalizowania strat. Na 20 minut przed końcem sesji podaż nie wytrzymała i rozpoczęła się paniczna wyprzedaż. Wydawało się, że bykom uda się ją opanować, ale niedźwiedzie były za silne. Sesja zakończyła się dużym spadkiem indeksów zwiększając prawdopodobieństwo powstania formacji podwójnego szczytu.
W poniedziałek jedyny istotny raport makroekonomiczny będzie dotyczył rynku nieruchomości w USA. Dowiemy się ile domów sprzedano na rynku wtórnym. Gracze reagują właśnie na tę liczbę, ale to zbyt sensowne nie jest, bo dużo bardziej istotna jest cena domów. Im lepsze będą dane tym lepiej dla dolara i akcji. Trzeba jednak pamiętać, że obóz byków na giełdach akcji jest teraz w prawdziwych opałach. Zwiększyć podaż może nie tylko wzrost rentowności obligacji, ale i nowe informacje o problemach instytucji inwestujących w instrumenty powiązane z ryzykownymi kredytami hipotecznymi.
Wszystkie opinie i prognozy przedstawione w niniejszym opracowaniu są jedynie wyrazem opinii autorów w dniu publikacji.
1 2
oprac. : Piotr Kuczyński / Xelion