Polski rynek zależny od TFI i OFE
2007-08-16 09:58
We wtorek złoty od początku dnia tracił do obu głównych walut. Był to skutek realizacji formacji podwójnego szczytu, która powstała na wykresie EUR/USD.
Przeczytaj także: Ludowy Bank Chin wierzy w USD
Zapowiadała one duże wzmocnienie dolara, a to musiało naszej walucie szkodzić. Raport o inflacji w cenach konsumenta (CPI) nie wpłynął w najmniejszym stopniu na zachowanie rynków. Inflacja wzrosła o 2,3 proc. (oczekiwano wzrostu o 2,4 proc.). W środę trend był z równą mocą kontynuowany. Inwestorzy w panice (widać to było w Azji) uciekali z rynków rozwijających się, kursy EUR/USD i USD/JPY nadal spadały, a to musiało przecenić również naszą walutę.Dzisiaj dowiemy się, jakie w Polsce było w lipcu przeciętne wynagrodzenie i zatrudnienie. Bardziej istotne jest wynagrodzenie, bo jeśli znowu wzrośnie o większej niż 9 procent (a takie są prognozy) to wzmocni oczekiwania na podwyżkę stóp. Dla rynku akcji to, w krótkim terminie, informacja bez znaczenia. Zresztą dla rynku walutowego to też nie będzie dzisiaj istotna informacja. Wszyscy będą wpatrzeni w to, co dzieje się z dolarem i jenem na rynkach globalnych. Wykresy już prawie krzyczą o korektę, ale oczywiste jest, że technika ma obecnie mniejsze znaczenie. Liczą się tylko nastroje, a te są dla naszej waluty niekorzystne.
Popatrzmy na GPW. We wtorek sesja w Warszawie rozpoczęła się, podobnie jak na innych giełdach europejskich, jednoprocentowym spadkiem indeksu WIG20. Najgorzej zachowywał się Bioton po publikacji słabego raportu kwartalnego. Jednak widać było, że podaż nie jest przekonana do mocniejszego ataku i rynek wszedł w marazm w oczekiwaniu na publikację danych makro, a od południa indeksy zaczęły się podnosić reagując na poprawę sytuacji w Eurolandzie. Raport kwartalny Home Depot popsuł jednak i u nas nastroje. Nawet zadziwiająco optymistyczne rynki Eurolandu przez dłuższy czas nie poprawiały nastroju i indeksy na GPW zaczęły się osuwać. Zdecydowanie widać było obawy o to, co inwestorzy zobaczą na rynkach globalnych w czwartek, kiedy wrócą na rynek. Indeksy spadły, ale obrót był bardzo mały. Fundusze po prostu nadal czekały na rozwój sytuacji.
Z całą pewnością można powiedzieć, że polskie byki miały sporo szczęścia. Dzięki temu, że w środę nie było sesji ominęła nas fala przeceny na rynkach rozwijających się. Szczególnie źle wyglądały rynki azjatyckie, ale we wtorek i środę również brazylijska BOVESPA i argentyński MERVAL zachowywały się fatalnie. Traciły również waluty krajów rozwijających się. Jedno wydaje się być pewne: zagranica na czas dłuższy zapomni o naszym rynku. Jesteśmy na łasce i niełasce naszych TFI i OFE. W zasadzie można powiedzieć, że na łasce Polaków, którzy wpłacają pieniądze do TFI. Podobno w lipcu znowu padł rekord (5,3 mld złotych), ale nie wiemy, na jak długo chciwość będzie w Polsce wygrywała ze strachem.
Czy z tego, że ominęły nas te przeceny wynika, że jej dzisiaj unikniemy? Pewne jest, że na otwarciu nie – sesja powinna się zacząć od mocnej wyprzedaży - ale potem trudno powiedzieć. To zależy jak dobrze polscy zarządzający wczoraj i przedwczoraj odrobili lekcję, co wiedzą na temat Sentinel Management Group i jego problemów, jak oceniają kompletny brak reakcji rynków na pompowanie gotówki przez banki centralne i wreszcie jak oceniają odporność Polaków na spadki oraz jak chcą się przygotować na ewentualną falę umorzeń. Nie radziłbym oceniać teraz rynku w normalny dla ostatnich laty sposób. Sytuacja, jak to mówią politycy, zmienia się dynamicznie i nie wiadomo, co może nas spotkać w dosłownie każdej minucie. Z tego wynika, że jeśli nawet na przykład pod wpływem zachowania giełd europejskich indeksy zaczną odbijać to obrót będzie niewielki, a znaczenie tego wzrostu żadne. Za to pogorszenie nastrojów globalnych z pewnością doprowadziłoby do paniki. Od rynku na razie trzeba trzymać się z daleka.
Problemy funduszy pogłębiają się
Wtorek indeksy w Europie rozpoczęły sesje od spadków, ale były one niezbyt duże, bo gracze doskonale wiedzieli, że dużo się może jeszcze w czasie sesji zmienić. Szkodziła bykom informacja banku UBS, który zapowiedział, że z powodu obecnych zawirowań trzeci kwartał będzie bardzo słaby. Podobne informacje dotarły z hiszpańskiego banku Santander. Przed południem wydawało się, że jeśli dane o amerykańskiej inflacji graczy nie przestraszą to indeksy wzrosną.
Przeczytaj także:
USA: dane lepsze od oczekiwań nie pomogły
oprac. : Piotr Kuczyński / Xelion