Korelacja WIG z DJ Stoxx 600 wyniosła 0,96
2008-02-05 12:08
Przeczytaj także: Fundusze inwestycyjne po rekordowych odpływach
Rynki szły w górę mimo, że w dalszym ciągu większość napływających informacji miało negatywne zabarwienie. Przeważyły jednak ostatecznie nadzieje, związane z radykalnymi obniżkami stóp procentowych. U nas zupełnie zniknął temat odpływów z funduszy inwestycyjnych. To zdaje się potwierdzać, że nie jest to kluczowy temat z punktu widzenia kondycji warszawskiej giełdy. Może on jedynie wzmacniać lub osłabiać trendy przychodzące do nas z zewnątrz. Tak zapewne będzie jeszcze przez dłuższy czas, zanim inwestorzy nabiorą pewności, że najgorsze już minęło. Wysoka korelacja WIG z europejskim DJ Stoxx 600, przekraczająca w ostatnich 3 miesiącach poziom 0,96, jest potwierdzeniem bardzo silnej zależności naszej giełdy z parkietami na Starym Kontynencie. Tak silna zbieżność zachowań w ostatnich latach jest wyjątkiem.Potwierdzeniem jej utrzymywania się była poniedziałkowa sesja. Przebieg WIG w ciągu dnia był kopią tego, co działo się na rynkach europejskich. Początkowo trwał wzrost, który wynikał z piątkowej zwyżki w Ameryce. Stopniowo dochodziła jednak do głosu podaż, którą zachęcały pesymistyczne oczekiwania na to, co przyniesie w USA pierwsza sesja tego tygodnia. Inwestorzy w Europie nie pomylili się. Indeksy w Stanach Zjednoczonych spadły. Ta zniżka jeszcze o niczym nie przesądza. Trzeba jednak zwrócić uwagę, że S&P 500 jest w specyficznym położeniu. Ostatni wzrost trzeba traktować w kategoriach ruchu powrotnego do dolnej granicy konsolidacji, jaka tworzyła się od wiosny 2007 r. Dopóki więc indeks nie przebije się ponad 1407 pkt, gdzie ta granica wypada, trzeba z ostrożnością podchodzić do scenariuszy oczekujących na trwalszy wzrost.
W naszym wypadku rolę oporu (na razie nie do przejścia) odegrała psychologiczna bariera 50 tys. pkt dla WIG. Wczoraj zabrakło do niej niewiele. Jednak po zbliżeniu się do tej granicy uaktywniła się podaż. Generalnie jednak, ze względu na ograniczone obroty trudno do wczorajszej sesji przywiązywać jakieś istotne znaczenie. Jednocześnie jednak warto przypomnieć, że zakładając obecność na naszym parkiecie trendu spadkowego, warto przywiązywać większe znaczenie do oporów, niż do wsparć. Zatem kłopot z przełamaniem jakiejś bariery podażowej zawsze powinien zapalać ostrzegawczą lampkę.
Tym bardziej, że rynki funkcjonują nadal w atmosferze podwyższonej niepewności. W poniedziałek kształtowały ją redukcje prognoz wzrostu chińskiej gospodarki przez Bank Światowy. Wedle tej instytucji PKB zwiększy się w tym roku o 9,6%, czyli w najmniejszym stopniu od 6 lat. Powodem tego jest globalne spowolnienie, które wpłynie na mniejsze zapotrzebowanie na importowane z Chin towary. Pozytywnie nie nastrajał raport Challengera z którego wynikało, że w styczniu ogłoszono o 19% więcej zwolnień w firmach, niż rok wcześniej. Natomiast badanie Rezerwy Federalnej potwierdzało, że w ostatnich trzech miesiącach trudniej było uzyskać kredyty zarówno przedsiębiorstwom, jak i konsumentom. Restrykcje dotyczyły w dużym stopniu nieruchomości, ale nie tylko. To oznacza, że wpływ redukcji stóp procentowych w Ameryce, na wolumeny kredytów będzie ograniczony. To zaś oznacza mniejsze korzyści dla gospodarki z tańszego pieniądza. W Europie martwiło przyspieszenie w grudniu inflacji PPI do 4,3%.
oprac. : Katarzyna Siwek / expander