W oczekiwaniu na posiedzenie FOMC
2008-04-29 10:55
W USA poniedziałek był bardzo specyficznym dniem. W tym tygodniu kalendarium wypełnione jest po brzegi ważnymi wydarzeniami, ale poniedziałek był wyjątkiem - kalendarium było puste.
Przeczytaj także: Cena ropy już nie straszna?
W tej sytuacji gracze szykowali się do tego, co przyniosą kolejne dni, a szczególnie środowe posiedzenie FOMC. Chwilowe zaniepokojenie wywołał wywiad Warrena Buffeta dla CNBC. Powiedział on między innymi, że „…recesja będzie dłuższa i głębsza niż oczekuje większość ludzi”. Obawiam się, że legendarny inwestor ma rację, ale gracze słyszeli już tyle różnych opinii, że ta tylko na chwilę zniechęciła ich do kupna akcji.Spokojnie było na rynku walutowym. Kurs EUR/USD od początku dnia rósł korygując dwudniową przecenę, ale był to wzrost bardzo niepewny. Niczego nie zmieniło wystąpienie Jean-Claude Trichet, szefa ECB, który powtarzał to, co zawsze mówi: że bank będzie dbał o stabilność cen w strefie euro. W drugiej części dnia korekta spaliła na panewce, a kurs prawie się nie zmienił. Taki spokój na rynku walutowym dawał wolną rękę graczom na rynku surowcowym. W dalszym ciągu strajk w Szkocji i ataki partyzantów w Nigerii pomagały podnosić cenę ropy, ale nie udało się przełamać 120 USD i cena wróciła w pobliże piątkowego zamknięcia. Handel miedzią i złotem kończył się wtedy, kiedy ropa całkiem wyraźnie drożała i chyba tylko dlatego ceny obu tych surowców wzrosły.
Na rynek akcji docierały niejednoznaczne informacje. Dobre dla byków było to, że Tracinda, miliardera Kirka Kerkoriana, planuje zakup 20 milionów akcji Forda. Oferuje cenę 8,50 dolara za akcję, czyli o 14 procent wyższą niż w piątek. Poza tym Mars razem z Warrenem Buffetem zaproponował 23 mld USD za przejęcie Wm Wrigley (producent gumy do żucia). Przejęcia zawsze podgrzewają nastroje na Wall Street. Sektorowi wysokich technologii pomagał lepszy od oczekiwań raport kwartalny, który opublikował Verizon. Sektorowi finansowemu ciążył jednak raport Morgan Stanley, który obniżył prognozy zysku kilku amerykańskich banków (między innymi Bank of America).
Indeksy giełdowe na początku sesji nie mogły się zdecydować, potem wypowiedź Warrena Buffeta schłodziła nastroje, ale od 17.30 ceny akcji rosły. Najlepiej zachowywał się NASDAQ, który nadrabiał to, co w piątek stracił w stosunku do szerokiego rynku. Jednak generalnie widać było niepewność i wyczekiwanie, więc nic dziwnego, że sesja zakończyła się neutralnie (kosmetycznym spadkiem indeksów). Czekamy na nowe impulsy.
Niewiele da się powiedzieć o polskich rynkach finansowych. Zbliżający się długi weekend już wyludnił ulice (przynajmniej tak jest w Warszawie), a wszystko toczy się w zwolnionym tempie. Rynki finansowe dopasowały się do tego nastroju ogólnego lenistwa. Na nich też panował marazm. Na GPW zwyżka była od rana kontynuowana, a obrót oczywiście był nadal bardzo mały. Najmocniejsze były (tak jak i na innych giełdach) akcje w sektorze bankowym i paliwowym. W zasadzie od początku sesji, po tym wzroście, rynek wszedł w totalny marazm połączony z lekkim osuwaniem. Jednak końcówka sesji, a szczególnie fixing, doprowadziła do prawie 1,5 procentowego podniesienia WIG20. Nadal najsłabszy był sektor mniejszych spółek. MWIG40 wzrósł tylko o 0,3 procent.
Na wykresach pojawiły się już pierwsze sygnały kupna, ale niezwykle mały obrót znacznie zmniejsza wiarogodność tych sygnałów. Obawiam się, że dopiero w następnym tygodniu zobaczymy, jaki jest stan rynku. Dzisiaj najbardziej prawdopodobne będzie wejście rynku od początku sesji w marazm. Jednak, jeśli podawane przed sesją w USA raporty kwartalne amerykańskich i europejskich spółek pokażą innym giełdom kierunek, to nasz rynek za nimi podąży.
Wszystkie opinie i prognozy przedstawione w niniejszym opracowaniu są jedynie wyrazem opinii autorów w dniu publikacji.
Przeczytaj także:
USA: dane lepsze od oczekiwań nie pomogły
oprac. : Piotr Kuczyński / Xelion