Nikkei traci 0,55 procent
2012-03-21 13:21
op © fot. mat. prasowe
Spadki na giełdach pojawiły się w momencie, gdy obawy przed korektą przytłumił zachwyt nad rekordami na Wall Street. Żaden z trzech wymienionych w tytule czynników nie ma waloru świeżości.
Przeczytaj także: WIG20 wciąż bez sukcesów
Odgrzewane kotlety często powodują niestrawność. Z takim zjawiskiem mieliśmy do czynienia we wtorek. Indeksy na niemal wszystkich giełdach zniżkowały bez konkretnej przyczyny. Zasadnicze pytanie brzmi, czy dolegliwość będzie mieć charakter przejściowy, czy popsuje samopoczucie inwestorów na dłużej. Rynkowy zwrot (choć może zbyt wcześnie na jego ogłoszenie) wynika nie z napływu nowych informacji, ale z "syntezy" znanych już czynników i zmiany oceny ich znaczenia, powodującej pogorszenie się nastrojów. Powód spadków ma więc źródło nie w faktach, lecz ocenach.O hamowaniu chińskiej gospodarki wiadomo od dawna. Jeśli ktoś nie wierzy w tamtejszą statystykę, mógł się tego domyślić patrząc na wykresy indeksów w Szanghaju. Od sierpnia 2009 r. uparcie idą w dół, tracąc w tym czasie jedną trzecią swej wartości. Przełomowe decyzje chińskich władz, dotyczące reform, obniżenia zakładanego tempa wzrostu oraz zgody na wyższy cel inflacyjny, oraz gorsze dane dotyczące handlu zagranicznego, znane są od kilkunastu dni. Wczoraj nic nowego na ten temat nie usłyszeliśmy.
Nowością nie są stwierdzenia raportu Międzynarodowego Funduszu Walutowego, Unii Europejskiej i Europejskiego Banku Centralnego, którego fragmenty podrzuciły inwestorom agencje informacyjne. O tym, że plan reform i ograniczenia zadłużenia Grecji ma kruche podstawy i wątłe szanse powodzenia, wie niemal każdy.
fot. mat. prasowe
Zawód, jaki sprawił Ben Bernanke nie wspominając nic o trzeciej rundzie ilościowego luzowania polityki pieniężnej, pojawił się już w poprzednim tygodniu. I żadnej reakcji na rynkach nie spowodował. Wczoraj kwestia wróciła za sprawą publikacji ankiety, z której wynika, że topnieją szeregi ekonomistów liczących na QE3 i wierzących, że Fed utrzyma stopy przy ziemi do 2014 r.
fot. mat. prasowe
To wszystko wystarczyło, by indeksy na głównych giełdach europejskich straciły po 1,3-1,4 proc. Za oceanem spadki były znacznie mniejsze i wyniosły ostatecznie 0,3-0,5 proc. W ciągu dnia sięgały jednak niemal 0,9 proc.
Fed postanowił nie wystawiać nerwów inwestorów na próbę i już wczoraj wieczorem opublikował treść oświadczenia, jakie dziś Ben Bernanke wygłosi przed senacką komisją. Za główny jego punkt można uznać stwierdzenie, że Fed zrobi dla amerykańskiej gospodarki wszystko, czego wymagać będzie sytuacja. Ten powtarzany od dawna refren użyty został tym razem w kontekście kłopotów europejskich, a nie amerykańskich.
Dziś w Azji przeważały niewielkie spadki. Nikkei stracił 0,55 proc. W Szanghaju na godzinę przed końcem handlu w zmaganiach byków z niedźwiedziami było blisko remisu.
Kontrakty na amerykańskie i europejskie indeksy rano nie dawały wyraźnych wskazówek, dotyczących rozwoju sytuacji w początkowej fazie dzisiejszych notowań.
Wszystkie opinie i prognozy przedstawione w niniejszym opracowaniu są jedynie wyrazem opinii autorów w dniu publikacji.
Przeczytaj także:
Warszawska giełda mocno zareagowała na sankcje
oprac. : Roman Przasnyski / Open Finance
Więcej na ten temat:
komentarz giełdowy, WIG20, giełdy światowe, obroty akcjami, prognozy giełdowe, komentarz walutowy, surowce
Przeczytaj także
Skomentuj artykuł Opcja dostępna dla zalogowanych użytkowników - ZALOGUJ SIĘ / ZAREJESTRUJ SIĘ
Komentarze (0)