Niepewne inwestycje w złoto
2013-03-19 10:12
Złoto coraz mniej pewne © Sashkin - Fotolia.com
Przeczytaj także: Inwestycje w złoto coraz bardziej niepewne
Od września 2011 r. notowania złota poruszają się horyzontalnie, w przedziale 1550-1800 dolarów za uncję. W najdłuższy od kilkunastu lat trend boczny notowania weszły zaledwie trzy tygodnie po ustanowieniu rekordu wszech czasów. Poprzednio taka sytuacja miała miejsce w latach 1999-2002. Wówczas ceny wahały się od 250 do 320 dolarów za uncję. Okresy względnej stabilizacji notowań nie są więc na tym rynku niczym wyjątkowym (jeszcze wcześniej trend boczny trwał od 1993 do1996 r.). Można raczej powiedzieć, że silne i długotrwałe fale wzrostowe, takie jak ta z lat 2001-2011, nie należą do zjawisk powszechnych. Poprzednia taka fala miała miejsce od 1970 do 1980 r. Najdłuższy trend boczny trwał 16 lat, od 1982 do 1998 r. Zakres wahań w jego ramach wynosił nieco ponad 30 proc. (jedynie sporadycznie zdarzały się wyskoki sięgające 40-50 proc.). W ciągu ostatnich 45 lat 20 lat stanowiły okresy hossy, 20 lat to dłuższe okresy stabilizacji, a jedynie 5 lat notowania spędziły w silnych trendach spadkowych (w trakcie trzech największych fal spadków ceny spadały dwukrotnie po około 40 proc. i raz o niemal 70 proc.).W okresie dynamicznego spadku, który nastąpił po ustanowieniu rekordowo wysokich notowań oraz przez kilkanaście kolejnych miesięcy, czołowe ośrodki analityczne i rynkowi guru wciąż przekonywali, że ceny złota pokonywać będą kolejne szczyty. Gdy rzeczywistość nie potwierdzała ich prognoz, zaczęli łagodzić swoje poglądy. Do zasadniczej zmiany doszło dopiero niedawno. Weryfikacja byczego nastawienia trwała tak długo dlatego, że eksperci wciąż wierzyli w fundamentalne podstawy kontynuacji złotej hossy. Po okresie frustracji i „dyskutowania” z rynkiem, przyszedł czas na weryfikację prognoz. Dziś nawet te, mówiące o możliwości spadku notowań do 1000 dolarów, nie budzą już uśmiechu politowania. Za to miana utopijnych doczekały się te, które zakładały zwyżkę do ponad dwóch, czy nawet trzech tysięcy dolarów. Na początku 2013 r. średnia prognoz analityków wynosiła około 1850 dolarów. Kilka tygodni później Goldman Sachs obwieścił nadejście bessy, która miałaby do 2018 r. sprowadzić ceny złota w okolice 1200 dolarów.
fot. Sashkin - Fotolia.com
Złoto coraz mniej pewne
Rzeczywiście, znaczna część fundamentalnych i około rynkowych czynników wciąż przemawia za dalszym wzrostem notowań, choć nie daje już tak jednoznacznych sygnałów. Z jednej strony dane wskazują na spadek popytu na kruszec, z drugiej jednak nie brak sygnałów o wzmożonych zakupach ze strony państw arabskich, Azji, Rosji. W styczniu władze Indii podwyższyły cło na import złota, a bank centralny zapowiedział możliwość wprowadzenia administracyjnych ograniczeń w celu powstrzymania popytu ze strony tamtejszych banków.
Jednoznaczne wieści płyną natomiast z rynku inwestycyjnego. W tym segmencie popyt zdecydowanie maleje. To zjawisko nie stanowiłoby prawdopodobnie samo w sobie poważnego zagrożenia dla notowań kruszcu. Jednak występuje coraz bardziej wyraźna presja podażowa ze strony funduszy inwestujących w złoto. To one stoją za wyprzedażą oraz niekorzystnymi dla notowań kruszcu zmianami na rynkach kontraktów terminowych. Można stwierdzić, że przyczyną obserwowanych od pewnego czasu zmian w zachowaniu się notowań złota, a także postrzeganiu tego kruszcu, jest właśnie rosnąca przewaga inwestorów finansowych. To na skutek ich działań rynek złota zmienia swój charakter, a szlachetny metal traci typowe dla siebie tradycyjne cechy (przynajmniej w krótkim terminie).
fot. mat. prasowe
Notowania złota (w dolarach za uncję)
Jakie wnioski z tych obserwacji płyną dla inwestorów? Trzeba wyróżnić dwie ich grupy: tych którzy już złoto kupili i tych, którzy się nad takim posunięciem zastanawiają. Ci pierwsi mają, w zależności od sytuacji, dwa wyjścia. Albo biorąc przykład z Sorosa, pozbyć się części złota, albo idąc śladem Paulsona czekać i liczyć straty oraz mieć nadzieję na odwrócenie się niekorzystnej tendencji. Wybór jest w dużym stopniu uwarunkowany indywidualną sytuacją inwestora (wynikającą między innymi z horyzontu inwestycyjnego i ceny, po jakiej stał się posiadaczem złota) i jego predyspozycjami, w tym stosunkiem do ryzyka i odpornością na presję wynikającą z utraty wartości kapitału.
oprac. : Roman Przasnyski / Open Finance
Przeczytaj także
Skomentuj artykuł Opcja dostępna dla zalogowanych użytkowników - ZALOGUJ SIĘ / ZAREJESTRUJ SIĘ
Komentarze (1)
-
klusek81 / 2014-08-20 17:14:35
Ja jestem za tym by kupić złoto, liczyć ewentualne straty i czekać na zysk. Nie od dziś wiadomo, że kurs złota potrafi zaskakiwać. Ja co jakiś czas sprawdzam kursy na Mennicy Staropolskiej i czytam poradniki dla inwestorów. Nie jestem ekspertem w tej dziedzinie ale ze swojego krótkiego doświadczenia wiem, że nie ma co panikować bo złoto to jedyna inwestycja która po stracie bardzo szybko przynosi zyski. Trzeba jedynie uważać gdzie się kupuje i śledzić kurs. [ odpowiedz ] [ cytuj ]