eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plFinanseGrupypl.biznes.bankiC.d. kradzieze z BPH › C.d. kradzieze z BPH
  • Data: 2005-05-18 14:53:36
    Temat: C.d. kradzieze z BPH
    Od: "Marcin Jackowski" <m...@p...pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    nie wiem czy juz bylo ale zacytuje ze
    strony http://miasta.gazeta.pl/krakow/1,35798,2713775.html

    Pomyłka internetowego złodzieja uchroniła jedną z krakowskich firm przed
    stratą bez mała 90 tys. zł z konta w banku BPH. Mimo pomocy eksperta
    prokuratura nie wykryła jednak, kto zainstalował szpiegujące programy w
    komputerze klienta.

    Podejrzany przelew zauważyła we wrześniu zeszłego roku księgowa Agencji
    Informacyjno-Promocyjnej "Raport" z Krakowa. Akurat sprawdzała stan konta
    przed wyjściem z pracy. Na rachunku miały być wpłaty od uczestników
    planowanej wycieczki. Została jednak marna resztka pieniędzy i informacja o
    przelaniu trzy godziny wcześniej ponad 89 tys. zł na nieznane konto.

    - Natychmiast poinformowaliśmy bank. Żądaliśmy szybkiego sprawdzenia osoby,
    na której konto miała trafić cała suma, ale nikt nie chciał nam uwierzyć.
    Sugerowano wręcz, że ktoś z naszej firmy wyczyścił rachunek - wspomina
    Edward Hardt, właściciel Raportu.

    Osobiście zawiadomił prokuraturę. Bank zrobił to kilka dni później. Na
    szczęście haker pomylił numer rachunku, na który polecił przelać skradzione
    pieniądze. Transakcja została zawieszona do czasu wyjaśnienia niezgodności.
    Po ujawnieniu próby kradzieży pieniądze wróciły do krakowskiej agencji.

    Jak typowe strony

    Dla śledztwa decydująca była ekspertyza biegłego informatyka. Na kopii dysku
    twardego, który dostarczyła firma, odkrył on kilka wirusów - "Koni
    trojańskich" służących do przejęcia kontroli nad maszyną. Szpiegowskich
    programów nie był w stanie wykryć program Symantec Norton AntiVirus. Uwagę
    eksperta zwróciły dwa pliki. Pierwszy - winserwices.exe naśladował nazwą,
    ikoną i podpisem produkty Microsoftu. Uruchamiał się, gdy ktoś logował się
    do usług bankowych, po czym przechwytywał bez wiedzy użytkownika dane
    dostępu i przekazywał je na jedną ze stron na zagranicznym serwerze. Stamtąd
    informacje ściągali złodzieje.

    Drugi wirus - "P2ECOM.dll" - pozwalał hakerom łączyć się z dowolnego
    komputera z maszyną właściciela konta lub bankiem. W ten sposób ukrywali
    własny adres internetowy. Ich ustalenie utrudniał też - zdaniem biegłego -
    brak systemu ochronnego (tzw. firewall) na badanym komputerze. Dodatkową
    przeszkodą okazał się zbyt długi czas, który upłynął od próby kradzieży do
    ustalenia zagranicznego serwera.

    Za daleko i za późno

    - "Biorąc pod uwagę fakt, iż serwery użyte do przestępstwa leżały poza
    granicami Polski, szanse na powodzenie takiej operacji (zlokalizowanie
    włamywaczy - red.) są raczej znikome. Typowe zapisy zdarzeń są utrzymywane
    na takich serwerach przez okres kilku tygodni (...)" - podsumował ekspert, a
    prokuratura umorzyła śledztwo "wobec niewykrycia sprawcy". Decyzję taką
    zaskarżył wczoraj szef krakowskiej agencji. Śledczym, którzy nie
    skontaktowali się nawet z Interpolem, zarzuca brak staranności w zakończonym
    postępowaniu. Przypomina też o innych kradzieżach z kont internetowych tego
    samego Banku Przemysłowo-Handlowego, które wciąż wyjaśnia policja (pisaliśmy
    o tym w zeszłym tygodniu).

    Prokurator Krzysztof Urbaniak, szef podgórskiej prokuratury, nie ma
    zastrzeżeń do prowadzącego śledztwo. Jak twierdzi, policja wykluczyła, aby
    łączyło się ono z podobnymi sprawami.



Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1