-
1. Data: 2003-01-16 07:08:07
Temat: ING BSK o/Sosnowiec c.d.
Od: "Rad'ek" <a...@p...fm>
http://www.superexpress.pl/iso/dzisiaj/reportaz/teks
ty/reportaz_1.shtml
Pozdr
Radek
-
2. Data: 2003-01-16 08:02:08
Temat: Re: ING BSK o/Sosnowiec c.d.
Od: "Rafał J. Czekała" <r...@w...pl>
"Rad'ek" <a...@p...fm> napisał w wiadomości
news:b05lo1$c7v$1@news2.ipartners.pl...
> http://www.superexpress.pl/iso/dzisiaj/reportaz/teks
ty/reportaz_1.shtml
Link jest w porządku, ale jutro w tym miejscu będzie zupełnie inny
artykuł...
Dla tych, którzy nie zdąża przeczytać dziś ;-)
RJCz
------------
Pralnia w banku?
NBP i Ministerstwo Finansów podejrzewają, że w Banku Śląskim w Sosnowcu nie
tylko ginęły pieniądze. Sprawą interesuje się prokurator.
Sprawą oddziału Banku Śląskiego w Sosnowcu, o którym pisaliśmy we
wczorajszym "Super Expressie", interesują się obok policji i prokuratury
służby kontrolne Narodowego Banku Polskiego oraz Ministerstwa Finansów.
Okazuje się, że w banku nie tylko ginęły pieniądze klientów.
Katowice, Warszawa
Prawdopodobnie w oddziale tym dokonywano gigantycznej operacji prania
brudnych pieniędzy. Sprawa otoczona jest tajemnicą.
Kasa parowała
We wczorajszym wydaniu opisaliśmy historię ludzi, którzy wpłacili swoje
pieniądze w sosnowieckim oddziale Banku Śląskiego przy ul. Lenartowicza.
Pieniądze w tajemniczy sposób wyparowały z kont.
Zbierając materiał do artykułu trafiliśmy na jeszcze jeden ślad: "To odprysk
dużo większej sprawy! Dlatego wszystko jest tajne!". Wczoraj dowiedzieliśmy
się, że sprawą oddziału Banku Śląskiego w Sosnowcu, o którym pisaliśmy,
interesują się także służby kontrolne Narodowego Banku Polskiego oraz
Ministerstwa Finansów.
- Podejrzewamy, że w tym samym oddziale prano pieniądze na znacznie większą
skalę niż wynoszą straty pojedynczych klientów banku. Chodzi o kwotę ok.
miliona dolarów - tłumaczy urzędnik znający sprawę.
Szefostwo sosnowieckiego oddziału, w tym jego prawdziwy dyrektor, Aleksandra
W., która wraz z dyrektorem nieprawdziwym, Elżbietą B., przyjmowała
interesantów, została zwolniona z pracy.
Bank potwierdza
Wczoraj, po naszym artykule, dyrekcja ING Bank Śląski wydała specjalne
oświadczenie. Stanowisko banku przekazała nam jej rzecznik Tatiana
Kuwak-Frentzel:
- W połowie 2002 roku bank stwierdził nietypowe operacjeĘw jednym z
mniejszych oddziałów w regionie częstochowskim. Bank zareagował niezwłocznie
i podjął wszelkie niezbędne działania w celu ścisłego przestrzegania
procedur, mające na celu ochronę interesów naszych klientów oraz banku. W
ramach podjętych działań bank poinformował właściwe organy, w tym
prokuraturę, które obecnie badają tę sprawę przy ścisłej współpracy banku. W
trakcie dochodzenia bank nie może udzielać bliższych informacji w tej
sprawie. Pragniemy zapewnić wszystkich naszych klientów, iż ten incydent nie
wpływa na bezpieczeństwo środków powierzonych naszemu bankowi - brzmi
oświadczenie.
Bohaterów naszego tekstu w sosnowieckim oddziale Banku Śląskiego przyjmowała
Elżbieta B., która podawała się za zastępcę dyrektora ds. klientów. W jej
obecności ludzie oddawali pieniądze kasjerkom. Ale pieniądze z ich kont
zniknęły. Jak wynika z bankowych dokumentów, wypłaciła je właśnie Elżbieta
B., która samą siebie zrobiła pełnomocnikiem do kont osób pokrzywdzonych.
- Tę kobietę po raz pierwszy widzieliśmy na oczy w banku. Nie czyniliśmy jej
pełnomocnikiem do naszych kont. Byliśmy przekonani, że rozmawiamy z
pracownikiem banku, wszyscy tytułowali ją "pani dyrektor" - mówili nam
pokrzywdzeni.
Ale okazało się, że Elżbieta B. jest tylko "przebierańcem".
- Nigdy nie była naszym pracownikiem - stwierdził Andrzej Koweszko, dyr.
departamentu bezpieczeństwa ING Banku Śląskiego w Katowicach. Nikt z banku
nie potrafił nam wyjaśnić, jak to się stało, że obca osoba funkcjonowała w
oddziale jednego z największych banków w Polsce jako jego dyrektor.
Prokuratura bada
Wyjaśnić to ma prokuratorskie śledztwo. Ale Prokuratura Okręgowa w
Katowicach milczy.
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że policjanci i prokuratorzy przesłuchują
w tej sprawie dziesiątki osób, które wpłaciły w banku na ręce Elżbiety B.
duże kwoty pieniędzy. Badają, czy przynajmniej niektóre z nich nie są
współwinne popełnienia przestępstwa. - Wiemy, że przynajmniej niektórzy
znali "panią dyrektor" prywatnie. I wcale nie jako dyrektora, a właścicielkę
sklepiku na miejscowym targowisku. Być może wpłacali pieniądze wierząc, że
dostaną wysokie odsetki. Musimy też sprawdzić, czy pieniędzy ktoś im nie
powierzył - mówi jeden z naszych rozmówców.
Mogło więc być tak, że niektóre osoby, które wpłacały pieniądze "pani
dyrektor", liczyły na jakieś zyski, a inne wpadły w jej sidła bezwiednie.
- Nigdy nie wchodziliśmy z tą kobietą w żadne układy. Nie znaliśmy jej
wcześniej. Chcemy tylko swoich pieniędzy - twierdzą zgodnie Teresa i
Waldemar Duraczyńscy, Wanda Gałwa, Dariusz i Tadeusz Słomka.
Prezes zainteresuje się osobiście
Generalny inspektor nadzoru bankowego, Wojciech Kwaśniak, poinformował nas
wczoraj, że sprawa wypłacenia środków klientów z rachunków w ING Banku
Śląskim SA Oddział w Sosnowcu przez osobę nieupoważnioną jest znana
generalnemu inspektorowi nadzoru bankowego.
Zwrócił się on do prezesa Zarządu ING Banku Śląskiego o zlecenie zbadania
przedmiotowej sprawy przez komórkę kontroli wewnętrznej. Prezes Zarządu
Banku został poproszony o osobiste zainteresowanie się stawianymi zarzutami.
Dorota Kowalska, Robert Zieliński