Witajcie!
Jak w tytule. Złożyłam wniosek wraz z mężem, bo mamy konto wspólme o linię
kredytową w banku. Pani popatrzyła na wnioski, nie żądała żadnych
załączników i kazała dzisiaj zadzwonić i okazało się, że:
- pieniądze, które przychodzą do banku są to pieniądze z wydawnictwa za
prawa aurorskie, średnio 3500 miesięczne,
ale mój mąż prowadzi także działalność gospodarczą i też te dochody
wykazaliśmy na wniosku i tu jest człowiekiem drugiej kategorii, bo pani
kierownik zażyczyła sobie, aby donieść:
- książkę przychodów i rozchodów??!!
- deklaracje PIT 5 za cały rok,
- wpis do ewidencji, regon, nip
- zaświadczenie z ZUS o niezaleganiu
- zaświadczenie za skarbowego o niezaleganiu itd, itd...
Jestem wściekła, bo czy ma prawo zaglądać do ksiązki podatkowej, jak mam
załatwić w okresie przedświątecznym te wszystkie papierzyska... Skoro 10 lat
ma się prowadzoną działalność i żyje się z tego to chyba o czymś to
świadczy!!!
Jeżeli trafię jutro na "beton" i nie da się nic załatwić, absolutnie do
niczego nie potrzebne mi takie konto. Mam znajomych, mają dochody z
zasiłków i mają przyznaną parę dni temu linię kredytową, a my nie, bo my
druga kategoria ludzi żyjących na własny rachunek. Przepraszam rozpisałam
się, ale lepiej pracujcie na posadach, bo wtedy szef w każdej chwili powie
Wam: dziękuję, ale dla banku będziecie wiarygodni.
Jeżeli znacie jakiś bank, który traktuje ludzi normalnie, tzn: są
comiesięczne wpływy, jesteś wiarygony to proszę o sugestie, bo jestem
ogromnie zdegustowana...
Wiola