Witam,

Po osiągnięciu pewnego statusu (stała praca w dużej, poważnej firmie :)
zapragnalem uzyskac magiczny przedmiot zwany karta kredytowa. Po przekopaniu
calej oferty polskich bankow zdecydowalem sie na Citi - glownie ze wzgledu
na bezpieczenstwo karty, a takze na prestiz tej instytucji - wszak z ta
karta moge podrozowac spokojnie po swiecie bez obawy ze mi jej gdzies nie
uznaja. Wypelnilem wiec wniosek w Internecie, dzien pozniej zadzwonil do
mnie bardzo mily pan, ktory oznajmil mi, ze dla pracownikow firmy, w ktorej
jestem zatrudniony (podalem e-mail sluzbowy) jest specjalna oferta - miedzy
innymi tansza oplata - tylko 20 PLN za wydanie, oraz inne ulatwienia.
Umowilem sie wiec na spotkanie, wypelnilem formularz, przedstawilem dokument
z mojego dzialu kadr - oczywiscie z dochodami znacznie przekraczajacymi
wymagane - na formularzu Citi, przekazalem zdjecie do karty i dowiedzialem
sie, ze moge spokojnie czekac na przeslanie karty - 5, najwyzej 10 dni. Trzy
dni pozniej zadzwonila pani z Centrali z pytaniem, ktory podpis ma
zeskanowac na karte - zlozylem dwa na wniosku, jak udzielilem tej
informacji, pani mi powiedziala, ze karte wysla w terminie 5 - 7 dni. Minal
tydzien, w koncu przyszla oczekiwana korespondencja z Citibanku, a tam
zamiast pieknej srebrzystej karty z moja podobizna na awersie pisemko, ze z
przykroscia informuja, ze karta nie moze zostac wydana... i koniec, zadnych
powodow, zadnego numeru kontaktowego, tylko suchy numer referencyjny sprawy.
Oslupialem... Zadzwonilem do osoby, u ktorej podpisywalem wniosek - podobne
zdziwienie - od dwoch dni probuje czegos sie dowiedziec, bez skutku,
zaproponowala mi ze moze zrobimy nastepny wniosek - moze ten przejdzie ;),
Zadzwonilem do infolinii - podobna sytuacja, koles kompletnie bezradny - nie
jest w stanie udzielic mi zadnej informacji. Poczulem sie jak Jozef K. w tym
momencie :))) Czy ktos z Was doswiadczyl czegos podobnego???

pozdrawiam

Kal