Witam serdecznie,

Niebawem zamierzam nabyć mieszkanie za cenę 270 tyś. Ze zdolnością
kredytową nie ma najmniejeszego problemu. Wpłaciłem już deweloperowi 30
tyś. celem zaliczki, jednak zamierzam te pieniądze odzyskać od banku i
kredytować nieruchomość w 100% a własne oszczędności inwestować. Stoję
przed dylematem, czy brać kredyt we frankach, czy złotówkach.
Odwiedziłem już kilka banków, również expandera oraz open finance. Jedni
mówią franki, inni, że lepiej złotówki, bo niewiadomo jak się frank za
kilka lat zachowa. Wedle moich analiz, przy obecnym liborze, którego
tendencje i tak są wzrostowe nadal, wedle mnie, opłaca się brać kredyt
we frankach zakładając, że przed 30 lat kredytowania nie będę go
spłacał/nadpłacał wcześniej powiedzmy przez pierwsze 15 lat. Zawsze
kredyt można przewalutować.
Co o tym sądzicie ?

Druga kwestia to bank, który może zaproponować najniższą marżę. Byłem w
kilku bankach i najniższą marżę zaproponowała Nordea - 1,1, potem zdaje
się GE Money 1,4 z gwarancją obniżenia po bodajże 7 latach. Jako, że
jestem klientem mBanku podpytywałem również u nich, aczkolwiek ich
oferta nie rzuciła mnie na kolana (marża 1,3 w
promocji ładny dom).
Czy komuś udało się wynegocjować lepszą marżę, czy w ogóle można
negocjować ? Zakładam również możliwość wzięcia dodatkowych pieniędzy na
wykończenie mieszkania.

Może na coś jeszcze zwracać uwagę ?

Pozdrawiam,

gregor