[...]Proszę Czytelników o uważne przyjrzenie się tytułowi. Nie pytam: „Jakie
kompetencje ma pan Sławomir Skrzypek?”. Nie pytam, bo akurat na to pytanie
odpowiedź jest jednoznaczna. Nie ma ż a d n y c h. Nie zna ekonomii, nie zna
języków. Za granicą, reprezentuje go specjalny wysłannik, profesor z „górnej
półki” polskiej ekonomii. Ale nawet i w kraju prezes Skrzypek – mający
świadomość swojej niekompetencji – boi się spotkań z ludźmi jak diabeł
święconej wody. Kiedy zapraszają go w jakieś miejsce, każe przysłać pytanie do
siebie ... dwa tygodnie wcześniej. Najwyraźniej nie wystarczy poznać pytania;
trzeba jeszcze nauczyć się na pamięć odpowiedzi...
Zapytany kiedyś o kwalifikacje na stanowisko zajmowane dzisiaj przez p.
Skrzypka, odpowiedziałem dziennikarzowi, że nie wystarczy być profesorem
ekonomii (wymieniane były wówczas różne profesorskie nazwiska). Trzeba jeszcze
mieć mocny kręgosłup, aby być w stanie oprzeć się różnym presjom polityków.
Tymczasem p. Skrzypek, gdy był kandydatem na prezesa PKO BP, przyjmował
skrajnie oportunistyczną postawę w głosowaniach podczas posiedzeń zarządu
banku. Żeby nie narazić się nikomu wstrzymywał się od głosowania – nawet w
sprawach ..., które sam wnosił pod obrady.
Zostawmy jednak innym precyzyjne określenie stanu kręgosłupa p. Prezesa i
przejdźmy do pytania postawionego w tytule. W oficjalnym portalu NBP czytamy,
że p. Skrzypek jest m.in. „magistrem nauk ekonomicznych SGH w Warszawie”,
a
także posiada stopień MBA (magister zarządzania) z Uniwersytetu Wisconsin-La
Crosse w USA.
Profesura to nie jest, ale zawsze coś. Sęk w tym, że w rejestrach SGH, jak
wieść niesie, n i e m a takiego magistra ekonomii. Zainteresowany tą
informacją poszedłem o krok dalej i sam już sprawdziłem na stronach
internetowych Uniwersytetu Wisconsin-La Crosse listę posiadaczy tytułu MBA za
ostatnich 25 lat. Znalazłem tam wielu alumnów o polskich nazwiskach, co nie
budzi zdziwienia, gdyż Wisconsin, to „polski” stan, ale Sławomira
Skrzypka tam
nie było...
Skąd więc ta p o d w ó j n a dezinformacja? Można się tylko domyślać. Otóż p.
Skrzypek, razem z kilkoma innymi urzędnikami noszącymi papiery za Lechem
Kaczyńskim, dostali wiele lat temu stypendium szkoleniowe dla pracowników
administracji publicznej i spędził w USA kilka miesięcy. Trochę to mało dla
uzyskania MBA (coś przecież trzeba było napisać po angielsku, żeby uzyskać
magisterium!), ale gdzieś tam p. Skrzypek wydębił – przysłowiowym „psim
swędem” – jakiś świstek papieru stwierdzający, że szkolenie to jest
równoważne
z uzyskaniem stopnia MBA (!).
No dobrze, a skąd magister ekonomii z SGH? Ano z jednym, mocno nieoficjalnym
(mówiąc dyplomatycznie), papierkiem, p. Skrzypek, jak się wydaje, udał się do
kogoś (kogo?) na tej uczelni i otrzymał drugi – także nieoficjalny! –
papierek, że dyplom MBA z Wisconsin (którego też nie ma!!) jest równoważny
magisterium zarządzania SGH. W czasie wyboru na prezesa NBP dziennikarze
zaczęli szukać pracy magisterskiej przyszłego prezesa i wówczas ta informacja
zniknęła z dossier, ale widać pojawiła się ponownie, gdy zagrożenie minęło.
Hiperaktywny nadgończy obecnego rządu, minister Ziobro, niesłychanie
interesował się ewentualnym nieprawdziwym oświadczeniem byłego Prezydenta,
który w ankiecie wyborczej napisał „wykształcenie wyższe”, gdy miał
jedynie
niepełne. Myślę, że dla przyzwoitości minister Ziobro powinien zainteresować
się tak bogatymi w nieprawdę oświadczeniami aktualnego Prezesa NBP. No, ale
mówienie o poczuciu przyzwoitości w odniesieniu do kogoś z PiS, to przecież
rozmowa o nieobecnym... [...]


Ze strony --> http://www.winiecki.pl/ro5.php


Az strach mnie ogarnia, prawda to czy fałsz ??




--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl