http://www1.gazeta.pl/wyborcza/1,34513,1675011.html
Marek Wielgo 16-09-2003, ostatnia aktualizacja 16-09-2003 22:08

58 zamiast prognozowanych tysięcy! Tyle rodzin zdecydowało się na
wzięcie reklamowanego przez rząd taniego kredytu mieszkaniowego, oczka w
głowie wicepremiera Marka Pola

Kredyt miał zrobić furorę, rozruszać budownictwo mieszkaniowe, rocznie
miało sięgać po niego nawet 30-40 tys. rodzin!

Dlaczego więc tak niewiele osób dało się skusić? W końcu ten kredyt o
stałym oprocentowaniu - 6,5 proc. w skali roku - nie zmieni się przez
cały okres jego spłaty trwający 20-25 lat. Dodajmy, że gdy
oprocentowanie rynkowe jest wyższe (a tak właśnie jest teraz), budżet
dopłaca do odsetek. Wiceminister infrastruktury i prezes Urzędu
Mieszkalnictwa Marek Bryx zwołał wczoraj konferencję, aby zaprotestować
przeciwko stwierdzeniom, że kredyt okazał się kompletnym niewypałem.

Jak dotąd tylko pięć banków - BPH PBK, Bank Zachodni WBK, Bank Polskiej
Spółdzielczości, Mazowiecki Bank Regionalny i Spółdzielcza Grupa Bankowa
- włączyło kredyt rządowy do swojej oferty. Przy czym BPH PBK udzielił w
ciągu czterech miesięcy zaledwie 26 takich kredytów, a BZ WBK - 30.
Równocześnie zwykły kredyt komercyjny o zmiennym oprocentowaniu wzięło w
tym pierwszym banku przeszło 7,7 tys. osób, a w drugim - około 4 tys.

- To klęska! Liczyłem, że rządowy kredyt przyciągnie setki klientów -
przyznaje dyrektor departamentu strategii klientów indywidualnych w BZ
WBK Tomasz Geburczyk.

Bryx przekonuje, że kredyt jest atrakcyjny, a tak małe zainteresowanie
nim jest skutkiem braku reklamy, na którą rząd nie chce wydawać
pieniędzy, oraz polityki banków. Według resortu nawet te, które włączyły
kredyt rządowy do swojej oferty, wolą promować własne (m.in. w obcych
walutach), bo więcej na nich zarabiają. - Dlaczego mielibyśmy promować
gorszy naszym zdaniem produkt. Poza tym w ostatecznym rozrachunku i tak
decydują klienci - ripostuje bankowiec z BPH PBK. I na to Bryx ma
odpowiedź: to właśnie wprowadzenie taniego kredytu Pola zdopingowała
banki do szybszych i radykalniejszych obniżek cen swoich produktów.

Bankowcy są jednak zgodni: ludzie nie skusili się na stałe 6,5 proc., bo
liczą, że wkrótce stopy procentowe jeszcze spadną. Potencjalnym klientom
nie odpowiadają też ograniczenia, którymi ten kredyt jest obwarowany.
Np. nie można go zaciągnąć na zakup mieszkania na rynku wtórnym, nie
można płacić wyższych rat ani spłacić części zadłużenia, by jak
najszybciej pozbyć się długu. Można jednorazowo spłacić całość. Tylko że
wtedy musimy oddać do budżetu pieniądze, które ten wyłożył już na
dopłaty do odsetek, a bank zażąda dodatkowej prowizji od 1,5 do 6 proc.
spłaconej przed czasem kwoty.

----------------------------------------------------
-----
Przcież na takich warunkach to ten kredyt się nie nadaje do niczego...
Kiedy my w końcu zmądrzejemy i przestaniemy wybierać takich palantów?

pzdr

Tomek

--
Archiwum grupy: http://niusy.onet.pl/pl.biznes.banki