Dawno nie byłem w moim "marmurku", ale widzę, że bankierzy intensywnie myślą za
te pieniądze, które im (m. in.) wypłacam co miesiąc. W moim zapyziałym,
prowincjonalnym oddziale zainstalowano obrotową kabinę anty-weapon jako jedyne
wejście :))). No, nie myślałem że można wynaleźć coś równie pomysłowego do
zniechęcenia klientów - wysokie opłaty za prowadzenie kont, wysokie odsetki od
kredytów, niskie od lokat - to wszystko mało. Teraz po prostu nie da się
obsłużyć więcej niż 5 osób na godzinę w całym oddziale, zwłaszcza w dzień
targowy, tzw. "święto dyszla" (wliczając w to i te, które zniechęcone odejdą na
zawsze) - taka jest realna przepustowość bramki. Dodatkowo gapie i personel mogą
pośmiać się z kretynów, którzy śmieli wybrać się do banku z kluczami w kieszeni
itp. metalowymi drobiazgami, które teraz, ze wstydem opróżniając kieszenie i
torby, umieszczają w gustownych metalowych szafkach przed wejściem (ooo! a to
pan Janek lubi kaszankę mazowiecką w puszkach po pół kilo? Nie wiedziałam! Tak,
tak pani Zeniu, ząbki też wyjmujemy, w pani wypadku to broń groźniejsza niż
paszcza warrana z Komodo!). Dodatkowy bonus następuje w przypadku gości z
rozrusznikami i klaustrofobików - setna zabawa i do tego za darmo, bo bramka
jest kuloodporna i się łatwo nie wyrwą! Wypada tylko pogratulować, w kolejności:

- szefom firmy sprzedającej bramki za doskonały, choć jednorazowy pomysł na
biznes
- szefom Pekao SA za znalezienie jeszcze jednego efektywnego źródełka
nieoficjalnych gratyfikacji
- tymże, za wyobraźnię sięgającą wyżyn osiągnięć scenarzystów Paramount
Pictures, Metro-Goldwyn-Mayer i Universal razem wziętych
- innym bankom, za stały dopływ nowych klientów - bez wysiłku, Pekao się stara
- psychiatrii polskiej za nieograniczone perspektywy twórczego rozwoju

T.