eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plFinanseGrupypl.biznes.bankiBPH - moi ulubieńcyRe: BPH - moi ulubieńcy
  • Data: 2007-03-08 12:49:38
    Temat: Re: BPH - moi ulubieńcy
    Od: "mrbravo" <d...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    Ja tez mialem przygody z tym bankiem. Wysylalem pieniadze za granice a u
    nich partnerem przy tego rodzaju operacjach jest Western Union. Skonczylo
    sie tak ze pieniadze zostaly wyplacone w angli przez osobe nie wskazana w
    formularzu. Ta sprawa bedzie przedmiotem programu Uwaga w TVN juz w marcu.

    mrbravo

    Użytkownik "Quental" <a...@g...com> napisał w wiadomości
    news:1173347097.556403.312430@p10g2000cwp.googlegrou
    ps.com...
    Cześć!

    Ten post ma służyć jedynie opisaniu historyjki. Nie jest to post
    narzekający, a tym bardziej namawiający do rezygnacji z usług BPH, bo
    dzieje się tam "tragedia". Ponieważ nie była to moja pierwsza
    przeprawa z tym bankiem, więc nastawiłem się odpowiednio, dzięki czemu
    nie straciłem niepotrzebnie nerwów.

    Ale od początku. Jestem (jeszcze!) klientem BPH od 1996 roku. Od roku
    2000 jestem przyzwoitym klientem, obracającym regularnie miesięcznie
    kilkoma kPLN, a od 2004 kilkunastoma. Dopóki większość spraw
    oddziałowych załatwiałem w oddziale na AE we Wrocławiu, gdzie
    wszystkie miłe panie mnie znały i robiły wszystko, żebym był
    zadowolony, wszystko było OK, a mnie się nawet czasem zdarzyło na tej
    grupie (pod innym nickiem) pochwalić ten bank. No ale czas nie stoi w
    miejscu, panie poodchodziły, ja zmieniłem kilka razy miejsce
    zamieszkania i powoli BPH zaczął mnie irytować. W związku z tym w
    połowie zeszłego roku założyłem sobie konto w Multibanku i uczyniłem
    je moim głównym kontem. Konto w BPH zostawiłem sobie z zamiarem
    spłacenia do końca kredytu studenckiego (do maja 2007), a następnie
    zamknięcia. Wtedy też zrezygnowałem z odnawiania VISY w BPH. Z powodu
    pomyłki pewnej osoby, która miała wpłacić pieniądze na mój rachunek,
    znalazły się one zamiast na głównym rachunku, na rachunku kk (jeszcze
    przed rezygnacją z niej). Zrobiłem sobie, przy pomocy pani na
    infolinii, przekazanie środków z kk na rachunek podstawowy, zapłaciłem
    od tego prowizję, ale tak się złożyło, że została mi nadpłata na
    rachunku kk w wysokości 1,77 PLN. Ponieważ w tym czasie byłem
    zagranicą, wyciągi z kk przychodziły do PL, a ja z kk nie korzystałem,
    uznałem że wszystko jest załatwione.

    Wczoraj, po otrzymaniu kolejnego wyciągu dla nieistniejącej karty,
    stwierdzającego, że mam nadpłatę, zdecydowałem, że wreszcie sprawę
    trzeba wyczyścić. Miałem nadzieję, że jeden telefon na infolinię
    załatwi sprawę. W jakim byłem błędzie! Konieczna jest wizyta w
    oddziale. OK - nie pierwszyzna. Pomny wcześniejszych doświadczeń,
    zaopatrzyłem się w książkę i udałem się do oddziału. W oddziale
    (godzina 17:10) jeden doradca, jedna kasjerka. Obie zajęte, ale jestem
    pierwszy w kolejce. Usiadłem, zacząłem czytać. Minęło 15 minut...
    30... 40... Doradca spytał czy ktoś ma operację bezgotówkową.
    Zgłosiłem się, państwo załatawiający sprawę z doradcą zostali
    skierowani do kasy, ale pech chciał, że pani załatwiające sprawę w
    kasie w tym samym momencie została skierowana do doradcy. Kolejne 10
    minut. Wreszcie kasjerka się zwolniła. Wyciągam dowodzik i tłumaczę
    moją sprawę. A pani kasjerka: oooo to nie, to zbyt skomplikowana
    operacja, proszę udać się do doradcy. Trochę zdębiałem, ale w tym
    czasie pani doradczyni wyjęła kartkę i powiedziała, że w międzyczasie
    mogę napisać podanie. Podanie??? Tak, bo oni nie robią takich operacji
    na miejscu; trzeba napisać podanie i oni je wysyłają do centrali,
    która środki przeksięgowuje. No ja rozumiem - procedury itp., co
    jednakowoż nie zmienia poziomu mojego zdziwienia, że w 2007 roku to
    właśnie działa tak, a nie inaczej. Nic to, wziąłem papier, napisałem
    co trzeba, poczekałem następne 10 minut, zanim następni klienci nie
    zostali obsłużeni. Pani przyjęła, podpisała. A ja - czy mogę dostać
    potwierdzenie, że pani taki dokument przyjęła. A pani na to, że mogę
    dostać ksero z potwierdzeniem. OK. Wiecie, ile czekałem na tę kopię?
    Jakieś 5 minut minęło, zanim pani przyniosła kopię z zaplecza... Była
    godzina 18:20. Wypuszczał mnie ochroniarz. Na całe szczęście miałem
    książkę...

    Mam nadzieję, że to już jedna z ostatnich rzeczy, które musiałem w tym
    banku załatwić. Po wyjściu obiecałem sobie, że nazajutrz (czyli
    właśnie dzisiaj) sprawię sobie przyjemność opisując tę historyjkę na
    grupie. Przyjemność sobie właśnie sprawiłem. Dziękuję za uwagę.

    Serdecznie pozdrawiam,
    Q


Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1