eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plFinanseGrupypl.biznes.bankiRe: CA wykrywający...Re: CA wykrywający...
  • Data: 2023-08-08 15:21:56
    Temat: Re: CA wykrywający...
    Od: "J.F" <j...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    On Tue, 08 Aug 2023 15:07:48 +0200, Krzysztof Halasa wrote:
    > "J.F" <j...@p...onet.pl> writes:
    >
    >>> Zareagowały na to, że urządzenia nie działają? Nic o tym nie słyszałem.
    >> i np
    >> https://urpl.gov.pl/pl/decyzja-prezesa-urz%C4%99du-w
    -sprawie-wycofania-z-obrotu-i-u%C5%BCywania-wyrobu-m
    edycznego-bioharmonizer
    >
    > Ale to jest pojedynczy przypadek, pisałeś jakby zmieniło się coś
    > systemowo.

    Zmieniło sie systemowo o tyle, ze teraz kazdy producent/importer musi
    takie wyroby zglosic do rejestru, pod grozba kar, zakazu obrotu,
    i zwrotu pieniedzy,
    a urzad moze tu juz medyczne skutki sprawdzac

    >> Ale ... z tego co widze, to Zepter Bioptron ma sie dobrze.
    >
    > ... podobnie jak nie wiadomo ile podobnego badziewia, które w oczywisty
    > sposób służy tylko i wyłącznie do oszukiwania (głównie) starszych osób.

    A moze ten Bioptron działa ? :-)

    > Co oczywiście nie zmienia tego, że a) znaczek CE w urządzeniach
    > elektrycznych nie wiąże się typowo z żadną certyfikacją i nie stwarza
    > typowo żadnych niepotrzebnych trudności po stronie producenta i/lub
    > importera,

    Legalnie wystawiony stwarza.
    Trzeba normy kupic, przeczytac (a grube), byc moze przebadac wyrób,
    deklaracje wypelnic, papiery trzymac.

    IMO - prawie nie sprawia Chinczykowi, ktory metodą copy&paste
    bedzie wystawiał sobie deklaracje na kolejne wyroby.

    > b) sytuacja w tej dziedzinie jest jednak znacznie lepsza niż
    > w czasach przed CE, w tym także w porównaniu do PRL (nie znam dokładnych
    > przepisów z czasów PRL, ale wiem jak to wyglądało w praktyce).

    Za PRL panstwowe zaklady produkowały urzadzenia raczej bezpieczne.

    J.


    > Swoją drogą, przypomniała mi się historia związana z BHP w czasach PRL.
    > Byłem wtedy na warsztatach szkolnych - elektrotechnicznych.
    > Instruktor dał naszej grupie zadania, my we dwóch z kolegą mieliśmy
    > testować jakieś cewki, wyprodukowane zapewne także w czasie warsztatów
    > przez inną grupę. To były jakieś spore cewki, jakby dławiki do
    > świetlówek, bez żadnych danych.
    >
    > Była duża płyta bakelitowa, lampka i 3 zaciski, nieopisane. Do dwóch
    > skrajnych podpięte były kable. Mieliśmy dotykać tymi kablami do końcówek
    > cewek, zapalona lampka miała oznaczać sprawną cewkę. Żadnych innych
    > informacji nie dostaliśmy, żadnych ostrzeżeń itp. Następnie instruktor
    > poszedł sobie, jak zawsze, nie wiadomo gdzie.
    >
    > Testujemy pierwszą, drugą, trzecią itd... Lampka się nie zapala.
    > Myślimy, może nie ma zasilania? Nie ma czym zmierzyć. Ja jako bardziej
    > doświadczony elektronik sprawdzam "na dotyk", delikatnie opuszkami
    > palców. Kolega, który w jakiś sposób musiał mnie trzymać przy tej
    > operacji za ręce, aż usiadł na podłodze, ja akurat nie pamiętam tego
    > walnięcia jako jakoś szczególnie mocnego.
    >
    > Po jakimś czasie przyszedł instruktor, na nasze uwagi powiedział:
    > o k* (tak się chyba wyraził dosłownie), źle kable podpięte, miało być
    > 400 V (lub 600 V - zacisk środkowy + jeden ze skrajnych), a tu między
    > skrajnymi jest 1000 V. A cewki były po prostu wszystkie źle wykonane,
    > dlatego nie świeciło.
    >
    > Plakaty z BHP pewnie były w każdej sali. A taki "przyrząd do testowania
    > cewek" nawet przypadkowo mógł kogoś zabić.

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1