eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plFinanseGrupypl.biznes.bankiKK Polbank vs BZWBK vs CitibankRe: KK Polbank vs BZWBK vs Citibank
  • Path: news-archive.icm.edu.pl!news.gazeta.pl!not-for-mail
    From: "Eneuel Leszek Ciszewski" <p...@c...fontem.lucida.console>
    Newsgroups: pl.biznes.banki
    Subject: Re: KK Polbank vs BZWBK vs Citibank
    Date: Sun, 11 Jan 2009 03:37:00 +0100
    Organization: Aleuania-Pueruania-Azalandia :)
    Lines: 161
    Message-ID: <gkbm7g$570$1@inews.gazeta.pl>
    References: <gk0odv$cj1$2@inews.gazeta.pl> <gk222v$jc3$1@z-news.pwr.wroc.pl>
    <gk2l3q$m3r$1@inews.gazeta.pl> <gk55qk$aq9$4@inews.gazeta.pl>
    <gk5ch9$lmi$1@mx1.internetia.pl> <gk634m$85n$1@inews.gazeta.pl>
    <gk6rk0$ju9$1@mx1.internetia.pl> <gkb42a$8j0$1@inews.gazeta.pl>
    Reply-To: "Eneuel Leszek Ciszewski" <e...@g...com>
    NNTP-Posting-Host: csknet-84-234-46-83.csk.pl
    Mime-Version: 1.0
    Content-Type: text/plain; format=flowed; charset="iso-8859-2"; reply-type=response
    Content-Transfer-Encoding: 8bit
    X-Trace: inews.gazeta.pl 1231641649 5344 84.234.46.83 (11 Jan 2009 02:40:49 GMT)
    X-Complaints-To: u...@a...pl
    NNTP-Posting-Date: Sun, 11 Jan 2009 02:40:49 +0000 (UTC)
    X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V6.00.2900.5579
    X-Priority: 3
    X-User: eneuell
    X-MSMail-Priority: Normal
    X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 6.00.2900.5512
    Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.biznes.banki:469394
    [ ukryj nagłówki ]


    "Eneuel Leszek Ciszewski" gkb42a$8j0$...@i...gazeta.pl

    > Podobną sytuacje miałem niedawno przy kupnie samochodu. W Warszawie sprzedawczyni
    > olała :) moją prośbę, białostocki sprzedawca uznał jako/za stosowną. :) (chodziło
    > o umieszczenie w umowie informacji dotyczących warunków ceny promocyjnej i o
    zapisanie
    > po polsku słów 'nieeksploatowanie' itp.) No i umowę zawarłem w Białymstoku.
    Wcześniej
    > białostocki sprzedawca Mercedesa lekceważył mnie :) i nie udzielał mi informacji
    > dotyczącej cynkowania karoserii -- uważano tam zapewne, iż moja decyzja dotycząca
    > wyboru samochodu nie będzie uzależniona od udzielenia tych informacji. (a dla mnie
    > problem cynkowania wydaje się bardzo poważnym problemem)

    Mercedes białostocki uważał, że kupię Mercedesa, Ford, że Forda, inni mieli
    swoje nadziej ;) i swoje pewności, ;) a ja zawarłem umowę z białostockim Volvo. :)
    Najpierw szukałem samochodu dwa lata, później w białostockim Renaulcie wysłano mnie
    do Volvo i do BMW (to ostatnie jest jakąś kpiną z kierowców, bo potrafi zgasnąć na
    zakręcie :) i wymaga nadludzkiej siły do kręcenia malutką kierowniczką) i wybrałem
    malutkie Volvo, czego na razie ani przez jedną sekundę nie żałuję, choć rozmowy ze
    sprzedawczynią w Warszawie wskazywały na to, że jednak białostoccy sprzedawcy Forda
    czy Mercedesa jednak ;) źle mnie nie traktowali, choć ja uważałem ich zachowanie za
    skandaliczne. Sprzedawca w Białymstoku nie tylko poprawił umowę od strony
    merytorycznej
    (doszliśmy do porozumienia w sprawie sposobu finansowania i ceny promocyjnej) ale
    także
    poprawił wskazane błędy ortograficzne. Pani w Warszawskim Volvo wyjaśniłem, że jeśli
    coś pełni rolę rzeczownika i podpada pod deklinację, to jest rzeczownikiem, nie
    czasownikiem, co przypominało strzelaniem grochem w bardzo twardą ścianę...

    -=-

    I (jak uczy tak zwane życie) okazuje się, że ci, którzy coś wiedzą ciekawego,
    są łatwymi w rozmowie. Nie trzeba zatem wybierać -- trudne negocjacje, ;) ale
    za to kompetencja i wiedza rzetelna ALBO miękki w rozmowie człowiek, choć
    ignorant... Akurat zazwyczaj twardą postawę wykazują ci, którzy niewiele
    mają do zaoferowania. Sprzedawca w Białymstoku nie tylko nie był zaskoczony
    żadnym z moich pytań, ale nawet był zadowolony z tego, że zadaję te pytania
    w tej obfitości, i to na dodatek już po godzinach jego pracy.

    Przed laty, gdy jeszcze ,,prowadziłem'' jakieś interesy, omijałem ludzi,
    którzy pisali z błędami, choćby i drobnymi, ale powtarzającymi się.
    Uważnie czytałem oferty, kładąc bardzo duży nacisk nie tylko na stronę
    merytoryczna, ale także na sam ,,wygląd zewnętrzny'', ,,oprawę graficzną'',
    ortografię i gramatykę a nawet na typografię.

    Pobłażanie zazwyczaj opłacane później było zgrzytaniem zębami, czasem, pieniędzmi,
    nerwami i kłopotami. :)

    I wiem doskonale o tym, że albo coś układa się od początku poprawnie, albo coś jest
    złe od początku do końca.
    Nie trzeba zatem żałować intratnych transakcji, którym czegoś brakowało do szczęścia.

    -=-

    Jeśli bank prowadzi czystą grę -- dlaczego nie chce na umowie napisać, iż karta jest
    za free? :)

    Mercedes był na tyle zabawny, że zawierając umowę, nie wiedziało się, ile będzie
    samochód
    kosztował w chwili odbioru! Po prostu sprzedawca zażąda tyle, ile uzna za stosowne.
    :)
    Policzy, ile mu brakuje (na przykład po wakacjach w Alpach -- spędzonych w
    ,,ścisłym''
    gronie ,,rodzinnym'') oraz ilu chętnych wpłaciło zaliczki (w kwocie studzącej
    skutecznie
    chęć wycofania się) po czym po prostu podzieli jedno przez drugie, aby uzyskać
    cenę... ;)

    Podobnie uczyni bank. Policzy, ile mu brakuje, skasuje od każdego 200 złotych za
    kartę,
    potrzyma tak długo, jak długo będzie potrzebował, po czym ,,odda'' w stosownym (ale
    tylko
    z tego banku punktu widzenia -- stosownym) czasie. ;) ,,Odda'', bo jednak pieniądz
    jest
    towarem, za którego pożyczenie trzeba płacić, o czym komu jak komu, ale żadnemu
    bankowi
    mówić nie trzeba!!!

    Jeśli nawet warszawski sprzedawca Volvo utrzymałby ustnie ustalone warunki
    finansowania,
    a bank Mille by zwrócił 200 złotych w tym okresie rozrachunkowym, w którym by zabrał,
    sprzedawca Mercedesa zażądałby uzasadnionej (kursowaniem ;) euro) ceny -- jaki sens
    ma pozostawianie ,,partnerowi'' (niby równorzędnemu) tak dużego pola do manewrowania?
    I jaki sens w spisywaniu umowy, która nijak się ma do umowy zawartej bez papieru? :)

    Nawet jeśli nie zamierzam sądzić się ze sprzedawcą, chyba powinienem pisemnie
    otrzymać zapewnienie co do uzgodnionego sposobu finansowania? Choćby tylko
    w tym celu, aby pokazać zainteresowanym, jak zostałem wykiwany, gdybym został
    wykiwany. :) Jeśli nawet bym nie zamierzał sądzić się z bankiem, chyba jednak
    powinienem otrzymać pisemne zobowiązanie do niepobierania szmalu za korzystanie
    z karty. Inna sprawa, że ja bym zamierzał się sądzić z bankiem, a być może
    i ze sprzedawcą, :) gdybym uznał, iż zostałem oszukany.

    -=-

    Rozumiem, że nieprawnik i tak przeoczy całą masę niejasności, ale po co olewać
    to, co aż nazbyt mocno rzuca się w prześliczne oczęta? Co więcej -- w razie
    sporu przed sądem, sąd musi uznać racje nieprawnika (bo nie każdy jest prawnikiem,
    nie każdy lekarzem, nie każdy sprzedawcą cukierków itd.) ale nie może uznać racji
    analfabety (bo analfabetów już nie ma) lub racji ludzi myślących absurdalnie.

    -- Na umowie napisane jest wyraźnie, że za korzystanie z karty bank pobierze
    od pana 200 złotych. Dlaczego więc uznał pan, iż karta będzie za free?
    -- Bo, proszę bardzo ;) Wysokiego Sądu, pani w banku tak mówiła.
    -- Może mówiła coś innego? Może źle ją pan zrozumiał. Dlaczego w chwili podpisywania
    umowy (lub wcześniej) nie zwrócił pan uwagi na to, że na umowie jest napisane
    wyraźnie, iż karta jest płatna?
    -- Zwróciłem uwagę, ale ta pani powiedziała, że tylko niegrzeczni chłopcy
    kwestionują
    zapisy w umowach i ja się przestraszyłem, bo pomyślałem sobie, że jak będę
    niegrzeczny,
    to nie dostanę cukierka... ;)
    -- A dostał pan?
    -- Nie, bo gdy wyciągnąłem rękę po cukierek, ta pani powiedziała, że cukierki są dla
    klientów.
    [nie dla takich palantów jak ja, ale to powiedziała sama do siebie i bardzo
    cicho, więc
    nawet o tym nie wspomnę przed bardzo Wysokim Sądem...]
    -- A obiecała panu tego cukierka?
    -- Nie. :) [wiedźma jedna, ale tego też nie powiem, bo się boję i wiedźm, i
    wiedźminów]

    -=-

    Rea[sumując] -- dla mnie Polska jest krajem dziwnym, w którym nie ma nawet miejsca
    na rozmowy czy ustalenia, w którym silny dyktuje warunki a słaby albo je akceptuje
    jawnie, albo niejawnie. ;)

    -- Co podać?
    -- A co pani może podać?
    -- Mielony, ziemniaki i kiszone ogórki.
    -- Więc nawet nie mam wyboru?
    -- ?? Jak to pan nie ma?!!?!?!?
    Przecież może pan nie jeść!!! ;)
    Nikt pana nie zmusza!!! [i aby było jasne -- w promieniu 100 km nie ma
    innej jadłodalni, a sklepy są już ;) pozamykane, bo jest po południu]

    Kres tej głupocie kładzie konsekwentnie niemiecki papież,który na samym początku
    swego pontyfikatu zauważył, że przemoc jest sprzeczna z natura Boga. :)

    Mam 42 lata (mam nadzieję, że samochód kupię właśnie na swoje 42 urodziny)
    i pamiętam rzekomo absurdalne czasy socjalizmu (kiedy to człowiekowi dawano
    opisany wyżej wybór -- mielony lub nic) i ośmielam się zauważyć, że głupotę
    narzucania swojej woli swoim rozmówcom wprowadzał konsekwentnie nasz
    i wspaniały_inaczej rodak, poprzednik_z_urzędu Benedykta XVI.

    Ja w tej wspaniałej_inaczej rzeczywistości miałem być wśród tych, którzy wolę
    swoja narzucają, nie zaś wśród tych, którym wolę narzucają ,,konsekrowani'',
    więc to i owo przede mną uchylano. Ale wyszło inaczej -- i ani mi w głowie
    pogodzenie się z tym, że ,,konsekrowani'' będą mi narzucali swoją wolę. :)

    Jan Paweł II nie żyje (a umierając, upamiętnił datę moich narodzin); jego
    honorowy prałat (a mój były proboszcz) nie żyje (zanim umarł, zauważyć
    ponoć raczył, że i owszem, do Azalandii Nadmorskiej sobie pojadę, ale
    dopiero po jego trupie); lancerzy ;) Korterii umarli w płomieniach
    i w śmiertelnych oparach, depcząc słabych -- głownie dziewczęta; a ja
    (jak mi kiedyś jeden z księży na spowiedzi przypomniał, żeby nie
    powiedzieć, iż aż wypomniał) wciąż żyję! Na dodatek, korzystając
    z polskiego prawa (do nietracenia dóbr czy przywilejów nabytych)
    zamierzam zastąpić ćwierćwieczną pannę Mercedes nowym Volvo S40,
    czyli samochodem (w moim odczuciu) nie gorszym niż ten, jaki mam
    obecnie. :) Płaci (prawowierne w swym mniemaniu) społeczeństwo. :)



    Nie do człowieka należy wyznaczanie drogi, po której depcze, żeby nie
    napisać, że aż podąża, ale do człowieka należy odrzucanie absurdu
    schizofrenicznego -- umowa pisemna sobie, a ustne ustalenia sobie. :)

    Banków ci u nas dostatek. I jeśli jakiś bank głosi, iż prowadzi
    karty za free -- niech to obieca pisemnie lub niech będzie olewany
    przez społeczeństwo. :) W protiwpołożnym -- bank wcześniej lub
    później oszuka swego klienta (z którego żyje), doprowadzi tegoż
    swego klienta (z którego żyje) do upadku, po czym upadnie obok
    padniętego klienta...

    --
    .`'.-. ._. .-.
    .'O`-' ., ; o.' eneuel@@gmail.com '.O_'
    `-:`-'.'. '`\.'`.' ~'~'~'~'~'~'~'~'~ o.`.,
    o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,.. ; ;. . .;\|/....

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1