W dniu 20.02.2021 o 00:59, Robert Tomasik pisze:
> przystąpieniu do Pracowniczych Funduszy Inwestycyjnych?

Mówisz o PPK, na które w tej chwili się decydują pracownicy budżetówki?
Bo raczej nie o PPE, które jest w nielicznych instytucjach, ale od dawna.

> Państwo jej dopłaci jakieś 2.400 zł z rat rocznych

240 zł. Państwo :-D

> Pracodawca dokładać będzie
> miesięcznie też około 100 zł, więc teoretycznie powinno się opłacać, ale
> coś podejrzewam, że gdzieś tu jest "haczyk".

Jest, i to kilka.
Po pierwsze, pracodawca nie dopłaca "z powietrza". Chodzą słuchy, że
pracodawcy likwidują premie i podwyżki. Z drugiej strony - budżetówka
wizerunkowo będzie naciskać na masowe nierezygnacje.
Po drugie, od dopłat płaci się podatki. A więc pensja miesięczna będzie
mniejsza o więcej, niż te 100 zł co się odkłada "z własnego".
Po trzecie, cała ta kwota jest "inwestowana" w mechanizmy rządowe, co
nie musi przynieść zysku (a naganiacze bardzo się wiją, żeby tego nie
pokazywać naganianym).
Po czwarte, możesz wypłacać na bieżąco, ale praktycznie tylko to, co sam
dopłaciłeś (podatek z pktu 2), a reszta idzie do rządu.
Po piąte, ile taka osoba zbierze? 100 zł miesięcznie z dopłatami to jest
3000 rocznie, to jest 30 tysi co 10 lat, plus jakiś procent z
inwestycji. Jeśli ktoś w budżetówce ma 4k netto, to jest raczej ze
stażem, więc ma, załóżmy, 40-kilka lat, czyli 20 lat do emerytury. 60
tysi rozłóż na oczekiwane 20 lat emerytury.

Ale teoretycznie masz rację, dopłaty robią niezłą rentowność. Teoretycznie.

--
Alf/red/