>
> > wiele sklepów (w sieci i nie tylko) rozwiązało ten problem w ten sposób,
że
> > podane w cenniku ceny są cenami przy płatności kartą, jeżeli ktoś
decyduje
> > się na gotówkę/przelew wtedy może liczyć np. na 2% rabatu - takie
działanie
> > jest w pełni legalne
>
> To bardzo ciekawe co piszesz. Chyba jednak sklepy się z tym za bardzo
> nie afiszują. Przecież większość transakcji w naszym kraju jest
> dokonywana przy użyciu gotówki. Gdyby każdy płacący gotówką domagał się
> rabatu...
>
> Z drugiej strony zapłata gotówką również generuje po stronie sklepu
> koszty związane z obsługą tejże (księgowanie, przechowywanie,
> zabezpieczanie, transport, wpłata na konto firmy etc.). Koszty powstają
> również po stronie banku (obsługa bankomatów) no i klienta (konieczność
> pobrania gotówki z bankomatu), nie mówiąc już o tym, że obecność w
> portfelu "plastikowego" pieniądza sprzyja jego wydawaniu bardziej, niż w
> przypadku żywej gotówki, która nie zawsze jest przecież pod ręką.
> Teoretycznie więc wszystkim powinno zależeć raczej na obrocie
> bezgotówkowym. I tak jest przecież na zachodzie, gdzie proporcja
> pomiędzy operacjami bezgotówkowymi i gotówkowymi wygląda zgoła odmiennie
> niż u nas.

To wszystko o czym piszesz to prawda.
Ale w wielu przypadkach właścielowi sklepu zależy na tym, aby jednak
otrzymac gotówkę
(unika intercharge) i dlatego jest w stanie udzielić rabatu za płatność
gotówkową.
Taki manewr z gotówką uda się TYLKO wtedy kiedy będziesz rozmawiał z
właścicielem sklepu
lub kims podobnym. Zwyklemu pracownikowi-sprzedawcy jest wszystko jedno...

pozdr.
R.