eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plFinanseGrupypl.biznes.bankiWedrowka ludow mBank -> VWBd.Re: Wedrowka ludow mBank -> VWBd.
  • Data: 2004-02-05 00:50:32
    Temat: Re: Wedrowka ludow mBank -> VWBd.
    Od: devnull <d...@n...net> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    On Wed, 04 Feb 2004 23:50:34 GMT, g...@p...onet.pl (Piotr Gralak) wrote:

    >fajnie sobie gadacie chlopaki, nie zamierzam sie wpieprzac.
    >chcialbym tylko wykorzystac ten watek do podrzucenia linka:
    >http://www.wprost.pl/ar/?O=54722

    Sadze ze warto tu zacytowac (dla tych co nie zajrza na strone www i nie zobacza
    wykresu wyjasniam, ze podawane ponizej srednie ceny przelewow uwzgledniaja nie
    tylko przelewy krajowe, ale i zagraniczne):

    ++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++
    Bankomatnia
    Tygodnik "Wprost", Nr 1103 (18 stycznia 2004)

    Dlaczego ceny usług w działających w Polsce bankach należą do najwyższych w
    Europie

    Drogie, zachowawcze i niedostępne" - tak oceniło polskie banki 63 proc. szefów
    i właścicieli firm w ankiecie przeprowadzonej pod koniec 2003 r. przez CBM
    Indicator na zlecenie magazynu "BusinessWeek". Polskie banki w pełni zasłużyły
    sobie na taką opinię, lecz to nie one są najbardziej winne - w końcu ich
    świętym prawem jest dążenie do maksymalnego i pewnego zysku. A jedno i drugie
    gwarantuje rząd. W ostatnich latach banki w Polsce pożyczyły państwu ponad 107
    mld zł. Stały się więc bankierem skarbu państwa, który jako najpewniejszy i
    najłatwiejszy w obsłudze dłużnik wyparł słabszych klientów. Rezultat? Od
    dłuższego czasu w Polsce działa nieformalny holding bankowy! Tak przewrotnie
    można ocenić postępowanie kilkudziesięciu banków komercyjnych, które -
    zadowolone z pewnego zysku z papierów skarbowych - lekceważą przedsiębiorców i
    drobnych ciułaczy, bo ich pozyskanie i utrzymanie wymaga zabiegów, czyli
    "generuje koszty". To dlatego od trzech lat banki praktycznie przestały
    reagować na obniżanie przez RPP podstawowych stóp procentowych. I wydają się
    robić wszystko, by się pozbyć niechcianych klientów, przede wszystkim windując
    opłaty za usługi do rzadko spotykanego na świecie poziomu. Według raportu
    Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową, ceny usług bankowych - w tym tych
    podstawowych - należą u nas do najwyższych w Europie. Jeśli porównamy je z
    cenami w krajach OECD (uwzględniając tym samym m.in. banki amerykańskie i
    kanadyjskie), okażą się średnio o 30 proc. wyższe!

    Drogi, droższy, bank
    Aż 335 zł rocznie płaci klient banku w Polsce za samo posiadanie rachunku
    bieżącego (tzw. ROR) i wykonywanie prostych operacji (kilka przelewów
    miesięcznie i wypłat z bankomatów). Cena za dokonanie przelewu przez telefon w
    polskich bankach jest dwudziestotrzykrotnie wyższa niż w bankach UE (Polska -
    0,23 euro, UE - 0,01 euro); transfer pieniędzy zlecony przez Internet jest
    pięciokrotnie droższy (Polska - 0,05 euro, UE - 0,01 euro), a w oddziale banku
    - trzykrotnie droższy (Polska - 0,75 euro, UE - 0,25 euro). Zdaniem prezesów
    polskich banków, proszonych przez nas o skomentowanie tych różnic, ceny są...
    "wyrwane z kontekstu". W Wielkiej Brytanii prowadzenie konta oraz podstawowe
    usługi (comiesięczny wydruk stanu konta, przelewy czy zlecenia stałe) są
    darmowe. W irlandzkim AIB za abonament w wysokości 4,5 euro miesięcznie klient
    otrzymuje kartę płatniczą i możliwość dokonywania przelewów w cenie 0,3 euro,
    czyli prawie trzy razy taniej niż w polskich bankach. Podobne ceny jak w Polsce
    obowiązują tylko w niemieckich bankach, jednak przeciętna miesięczna płaca jest
    w Niemczech ponad czterokrotnie wyższa niż u nas! Nic dziwnego, że w Polsce
    wielu osób po prostu nie stać na "luksus" posiadania konta w banku. Standardowy
    ROR ma zaledwie 39 proc. dorosłych Polaków - wynika z raportu firmy Roland
    Berger. Tymczasem w sąsiednich Czechach konto bankowe ma 64 proc. dorosłych
    mieszkańców, a w krajach Unii Europejskiej - 90 proc. - Klient detaliczny jest
    w Polsce mało wymagający. Nie przegląda ofert, nie wie, że może płacić mniej. W
    naszym sektorze bankowym praktycznie nie zachodzi zjawisko podążania klienta za
    korzystniejszą ofertą - komentuje Błażej Lepczyński z IBnGR, jeden z autorów
    raportu o bankach.
    Banki w Polsce są nie tylko drogie, ale również mało przyjazne dla klienta.
    UOKiK, który w listopadzie 2003 r. badał regulaminy rachunków
    oszczędnościowo-rozliczeniowych oraz regulaminy lokat terminowych piętnastu
    banków, stwierdził, że wiele z tych dokumentów zawiera niekorzystne dla
    klientów klauzule - część banków wycofała się z nich, ale do sądu trafiły pozwy
    przeciwko PKO BP, Millennium, BPH PBK oraz Lukas Bankowi.

    Tanie depozyty, drogie kredyty
    Polskie banki z opóźnieniem reagują na zmiany wysokości stóp procentowych,
    uchwalane przez Radę Polityki Pieniężnej. Opóźnienia dotyczą jednak wybranych
    dziedzin; o ile oprocentowanie depozytów maleje praktycznie natychmiast, o tyle
    kredyty tanieją bardzo powoli. W latach 1998-2003 główna stopa procentowa (tzw.
    referencyjna) została obniżona z 24 proc. do 5,25 proc. Realne oprocentowanie
    kredytu dla gospodarstw domowych pozostało tymczasem na nie zmienionym
    poziomie: 14,2 proc.! Kredyty w polskich bankach są nie tylko drogie, ale i
    trudno dostępne. Konieczny wkład własny sięga zwykle 30-40 proc. kwoty
    potrzebnej na inwestycję, co stawia pod znakiem zapytania sens zaciągania
    pożyczki; prowizje lub opłaty za przyznanie czy promesę kredytu wynoszą 1,5-3
    proc. jego wartości. W Polsce wartość kredytów detalicznych stanowi zaledwie 7
    proc. PKB, podczas gdy w nieco bogatszej Portugalii - 60 proc. PKB. Banki w
    Polsce tłamszą więc przedsiębiorczość Polaków, bowiem niechętnie udzielają
    kredytów małym, rozwijającym się firmom. Na całym świecie banki opracowują dla
    firm sektora MSP (małe i średnie przedsiębiorstwa) specjalne, korzystne oferty.
    W Polsce zaledwie 15 proc. takich firm dostało kredyt w banku. Biznesmenom nie
    pomaga też fakt, że około 70 proc. aktywów bankowych w Polsce kontrolują
    wielkie banki zagraniczne (Creditanstalt, Commerzbank, Deutsche Bank,
    HypoVereinsbank), które nie zawsze rozumieją potrzeby i dostrzegają możliwości
    polskich przedsiębiorców. Paradoksalnie restrykcyjna polityka przy przyznawaniu
    kredytów nie idzie w parze z trafnością podejmowania decyzji. Odsetek tzw.
    złych kredytów w Polsce jest dwa razy większy niż w krajach UE! - To w dużym
    stopniu wina kadry zarządzającej bankami - mówi "Wprost" Hanna
    Gronkiewicz-Waltz, wiceprezes EBOiR.
    - Często z powodu braku odpowiednich kwalifikacji nie potrafi ona oszacować
    ryzyka kredytowego.

    Państwo demoralizuje banki
    - Wiarygodny i pewny dłużnik, za jakiego uchodzi skarb państwa, wypchnął z
    rynku słabszych kredytobiorców, którymi są przedsiębiorcy lub indywidualni
    klienci - uważa Rafał Antczak, ekspert Centrum Analiz Społeczno-Ekonomicznych.
    Dzięki takim bezpiecznym warunkom egzystencji, stworzonym przez zadłużające się
    rządy III RP, banki nie muszą w takim samym stopniu jak inne firmy się liczyć z
    wymogami gospodarki rynkowej. Spośród 61 banków komercyjnych tylko Pekao SA ma
    wzorcowy stosunek kosztów do przychodów. Według Komisji Europejskiej, powinien
    on wynosić 45-50 proc. Tymczasem w największych polskich bankach jest on
    znacznie większy: w BZ WBK - 70 proc., Banku Millennium i BRE Banku - 73 proc.,
    a w Kredyt Banku - aż 75 proc. - Polskie banki przerzucają wysokie koszty
    działalności na klientów - tłumaczy Hanna Gronkiewicz-Waltz.

    Nie daj się wydoić!
    Świadomość, że banki w Polsce wykorzystują klientów, jest na tyle powszechna,
    że została wykorzystana w kampaniach reklamowych... banków internetowych.
    "Banki doją klientów. Nie daj się doić. mBank - 0 zł opłat" - w ten sposób
    internetowy mBank kusił klientów niezadowolonych z wysokich opłat w
    tradycyjnych bankach. Tym samym mBank dał prztyczka swojemu macierzystemu
    bankowi, czyli BRE, który jest tak samo nieprzyjazny dla klientów jak inne
    banki. Konkurencyjne wobec mBanku Inteligo namawiało z kolei, by "nie fundować
    bankom marmurowych schodów". W 2000 r., zanim mBank wszedł na rynek, wykonano
    badania marketingowe. - Z analizy wynikało, że banki nie konkurują ceną o
    klienta - mówi Paweł Kucharski, wicedyrektor mBanku. I właśnie konkurencja
    cenowa sprawiła, że polskie banki internetowe (mimo ciągle ograniczonej
    dostępności Internetu) mają już ponad milion klientów.
    O tym, że "holding bankowy" nie jest zbytnio zainteresowany polskim rynkiem,
    świadczy kazus brytyjskiej firmy Provident, z której usług korzysta już prawie
    milion osób. Chociaż oprocentowanie oferowanych przez nią pożyczek jest
    horrendalnie wysokie (231 proc. rocznie), to Provident ma dwa razy mniej tzw.
    złych kredytów niż tradycjne banki! Recepta na obudzenie tuzów naszej
    bankowości z letargu i skierowanie ich uwagi na klienta jest banalnie prosta:
    wystarczy, że budżet państwa przestanie pożyczać od banków pieniądze, a banki
    natychmiast przypomną sobie o zwykłych ludziach. Proste dla obywateli, trudne
    dla państwa.

    Aleksander Piński
    Jan Piński

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1