Cześć,

też macie podobnie?

Akurat tak mi dziwnie przyszło do głowy, że założę lokatę, lub kilka.
Click click, lokata nie może być założona, bo (w skrócie) poprzedni
wniosek ją blokuje. Co jest? Oczywiście samo się nie naprawiło.

W końcu dzwonię. "Ponad 10 minut czekania". Fakt, dość późno jest.
Kilkadziesiąt to rzeczywiście "ponad 10".

"No tak, stary wniosek chyba ze stycznia jakiś". Pani wysyła prośbę
o usunięcie. Po kilku dniach wciąż "lokata nie może być założona". No to
niech będzie czat. Pan stwierdza, no tak, stary wniosek, wysyła prośbę
o usunięcie. Bez zmian.

Składam reklamację w systemie.

SMS: "Przyjęliśmy reklamację i nadaliśmy jej numer".

Następnego dnia udaje się "złożyć wniosek" o lokatę. Aczkolwiek to
pewnie wynik przerwy w działaniu banku w nocy, a nie moich działań.

Tylko co dalej? Wniosek złożony, lokaty nie ma.

Następnego dnia, myślę sobie, może coś źle zrobiłem, jeszcze raz,
tym razem ze screenshotami, nowy wniosek. Lokaty nie ma.

Mijają kolejne dni, lokaty jak nie było tak nie ma.

Mam znowu gdzieś dzwonić i wyjaśniać kolejny raz?

To jest dla mnie czysta strata, w rezultacie utrzymuję na rachunku
bieżącym środki, które powinny być oprocentowane, ale - ze względu
na zachowanie banku - nie są. Zamiast mnie, to bank czerpie z tego
korzyści (jeśli korzyścią jest oprocentowanie znacznie poniżej
inflacji).

Dodatkowo te operacje blokują mi inne operacje (przez "nowe środki"), co
w efekcie zwiększa moją stratę pewnie trzykrotnie. Łącznie to już trwa
dłużej niż dwa tygodnie.

Chyba już czas?

Trochę to smutne, bo mieli jednak nieco zalet.

A może przesadzam, może otwarcie lokaty to jednak jest "rocket surgery"?
--
Krzysztof Hałasa