Witam,

Wczoraj udałem się do jednego z 3 oddziałów ING w moim rodzinnym mieście
celem zamknięcia konta studenta (btw: miałem je rok - a dopiero co zdałem
maturę - więc średni ze mnie student...)
Pani: Proszę oddać karty VE i Maestro
Ja: Już są zastrzeżone - przez HaloŚląski.
P: Już zaraz sprawdzimy... yy A kiedy je Pan zastrzegał?
J: W sobotę (2 dni temu)
P: To niemożliwe!
J: Jak to ?!?!
P: Nie została pobrana opłata za zastrzeżenie tych kart!
J: ?!?!?!?! Przecież zastrzeżenie kart w kontach z lwem jest bezpłatne!
P: Jak to! Ma pan tu TOiP (w tym momencie pokazuje ją) i co - 15 pln za
zastrzeżenie.
J: Ta tabela jest z 9.04.2001 r. - w międzyczasie była zmiana.
P: ?!?!?! Jak to Przecież my nic nie dostaliśmy!
Do drugiej - powiedzmy "P2" :Aśka jak zastrzegałaś kiedyś karty pani to była
opłata?
P2: Była. Ale to było parę miesięcy temu.
P: Wie pan to może niech pan przyjdzie do oddziału z kartami - tak będzie
szybciej.
J: Ale karty są już zniszczone :))))
P: yyh to co ja mam zrobić.
P do P2: Jak ja mogę sprawdzić czy te karty są zastrzeżone?
P2: A co masz w statusie?
P: 3
P2 to znaczy zastrzeżone?
P: nie, wydane.
P z P2 do P3: To co mamy robić?
P3: Może zadzwońmy do Katowic :)
P z P2: ok.
Po rozmowie (podaniu mojego nazwiska, nr konta, peselu) w końcu padły długo
oczekiwane słowa: RZECZYWIŚCIE KARTY SĄ ZASTRZEŻONE.
Dalej poszło już gładko - może już to przećwiczyli.

Tak więc ogólnie wyszedłem szczęśliwy, że w ogóle udało mi się zamknąć to
konto - niepotrzebne po tym jak Multi wprowadziło polecenie zapłaty.
Nurtuje mnie tylko jedna myśl: Jakimi kryteriami kieruje się taka instytucja
zatrudniając personel. Chyba kierownik jest facetem......
--
Pozdr,
Paul