-
41. Data: 2003-10-14 10:54:41
Temat: Re: Co to będzie kiedy w cišgu 1 roku nastšpi konieczno?ć likwidacji deficytu budżetowego?
Od: Krzysztof Halasa <k...@p...waw.pl>
"Glenn" <g...@g...pl> writes:
> Wszystko pięknie dopóki Twój 2 miesięczny urlop nie jest finansowany z
> podatków, a tak jest w przypadku nauczycieli - gdyby tak było w prywatnej
> firmie to kogo by to obchodziło?
Nie jestem zwolennikiem utrzymywania wszystkiego co sie da z podatkow.
Zwlaszcza tych centralnych, ktore sa duze i ktorych wydawanie jest slepe
- bo juz podatki lokalne to przynajmniej w teorii powinno sie dac dobrze
wydac.
> O to to. Gdyby pieniądze szły za uczniem, to zapewne mniej by było ludzi
> postulujących wliczanie nauczycielom czasu oczekiwania w szkole na
> wywiadówkę do czasu pracy ;-) A i pensum byłoby wyższe.
Pensum to jest bardzo wirtualne pojecie. Co z tego, ze pensum to 18
godzin, jesli znani mi nauczyciele pracuja na 1.5 i nawet wiecej etatu?
Bo z czegos trzeba zyc.
> Tu nie chodzi o brak rentowności IMHO (bo trudno o tym mówić w publicznej
> oświacie), ale o ostrożne wydawanie pieniędzy z podatków, co powinno objawic
> się choćby tym, że nauczyciele nie powinni pobierać pensji za cały etat
> podczas gdy pracują na pół etatu.
Glownym problemem nie jest pobieranie pensji za "caly" etat i praca na
"pol" (ile powinna wynosic pensja za "caly" i ile powinno to byc godzin
lekcyjnych?), a niewlasciwy sposob finansowania.
--
Krzysztof Halasa, B*FH
-
42. Data: 2003-10-14 11:29:31
Temat: Re: Co to będzie kiedy w cišgu 1 roku nastšpi konieczno?ć likwidacji deficytu budżetowego?
Od: "pix" <p...@w...pl>
> Prawo i obowiazek pracy to w poprzedniej epoce byly chyba, nie?
> Jesli np. ja mam taki kaprys, ze nie chce mi sie pracowac, i np.
> wyjezdzam sobie na 2-miesieczny urlop (nie mowie ze jedyny w roku,
> oczywiscie), to tez nazwiesz mnie pasozytem?
>
> I wiesz, to bardzo mozliwe ze w tym czasie ktos inny pracuje, bym mogl
> byc na urlopie.
Powyższe stwierdzenie jest na tyle bulwersujące, iz mimo odpowiedzi
Glenn muszę dorzucic jeszcze coś od siebie.
Jeśli pracujesz w firmie prywatnej działającej na konkurencyjnym rynku
i właściciela na to stać to może dać Ci nawet i pół roku płatnego urlopu
a mnie to zupełnie nie interesuje. To po prostu wewnętrzna sprawa firmy
- gdy za bardzo wywinduje koszty to wypadnie z rynku i tyle.
Tymczasem w budżetówce jest zupełnie inaczej i o żadnym wypadnięciu
z rynku nie ma mowy, koszty można ciągnąć w górę bez żadnych hamulców
bo przeciez w razie czego zawsze mozna zmusić podatników do ich
sfinansowania - co też stale się robi wymyślając nowe podatki lub podnosząc
istniejące. Widzisz różnicę?
> > Fakt, że odbywa się to kosztem innym tez powinien być oczywisty
> > - należy opłacić z budżetu dwa albo trzy razy więcej osób niż jest
> > w rzeczywistości potrzebne.
>
> W moim przekonaniu, gdyby budzet przestal sie takimi rzeczami zajmowac,
> a szkoly byly prywatne, nie byloby takich problemow.
To bardzo prawdopodobne, chociaż jak zwykle diabeł tkwi w szczegółach.
> Ale niestety nie moglbys juz wtedy powiedziec, ze ten czy tamten za
> malo pracuje i ze jest pasozytem. Bo nie moglbys tego wiedziec - chyba,
> ze tak jak ja, ktos by o sobie samym napisal.
Dalej nie rozumiesz różnicy - patrz wyżej.
> > BTW - nauczycielom w dalszym ciągu przysługują ulgowe bilety czy
> > ktoś to już skasował?
>
> Nie wiem, podobnie jak nie wiem czy kiedykolwiek przyslugiwaly.
No to teraz juz wiesz :-)
> Szczerze mowiac nie wiem nawet jak ostatnio takie bilety wygladaja.
> Ale mysle, ze to sprawa firm zajmujacych sie przewozem osob.
Szczególnie PKP, do którego dokłada się z budżetu ciężkie pieniądze ;-)
> To prawda. Tyle ze podczas szukania patologii nalezy uzywac wzroku
> i innych zmyslow.
U nas różnych patologii nawet nie trzeba specjalnie szukać...
> Teorie o braku rentownosci ida czesto w parze z pogladami gloszonymi
> przez Ciebie (podobnie jak teorie o sluzbie zdrowia), dlatego o tym
> wspomnialem.
Tak tez sądziłem, jednak zauważ że w przypadku słuzby zdrowia
również nie powoływałem się na rentowność.
> > O sile świadczy chociażby zdolność do skutecznej ochrony swoich
> > branżowych przywielów - patrząc pod tym katem mają jej aż nadto.
>
> To Twoja subiektywna opinia, i nie bede w to wnikal.
Opinia może i subiektywna, ale fakt obiektywny.
> Podniesienie jakosci ksztalcenia wymaga, przede wszystkim, pieniedzy.
(..)
To temat rzeka - powiem tylko, że IMO to nie jest wyłącznie kwestia
ślepego zwiększania środków ale zagadnienie znacznie bardziej złożone.
Pix
-
43. Data: 2003-10-14 11:52:57
Temat: Re: Co to będzie kiedy w ciągu 1 roku nastąpi konieczno?ć likwidacji deficytu budżetowego?
Od: "Glenn" <g...@g...pl>
>
> > O to to. Gdyby pieniądze szły za uczniem, to zapewne mniej by było ludzi
> > postulujących wliczanie nauczycielom czasu oczekiwania w szkole na
> > wywiadówkę do czasu pracy ;-) A i pensum byłoby wyższe.
>
> Pensum to jest bardzo wirtualne pojecie. Co z tego, ze pensum to 18
> godzin, jesli znani mi nauczyciele pracuja na 1.5 i nawet wiecej etatu?
> Bo z czegos trzeba zyc.
Tyle, że niektórzy nie mają szans pracować na 1,5 etatu i więcej, bo ich
"etat" to 40h a nie 18 tak jak nauczycieli. Skoro mogą pracować na 1,5 i
więcej etatu to znaczy, że podwyższenie "pensum" godziłoby w ich interesy -
stąd taka obrona status quo.
> > Tu nie chodzi o brak rentowności IMHO (bo trudno o tym mówić w
publicznej
> > oświacie), ale o ostrożne wydawanie pieniędzy z podatków, co powinno
objawic
> > się choćby tym, że nauczyciele nie powinni pobierać pensji za cały etat
> > podczas gdy pracują na pół etatu.
>
> Glownym problemem nie jest pobieranie pensji za "caly" etat i praca na
> "pol" (ile powinna wynosic pensja za "caly" i ile powinno to byc godzin
> lekcyjnych?), a niewlasciwy sposob finansowania.
Z niewłaściwym sposobem finansowania się zgodzę - z tym, że zmiana sposobu
finansowania pociągnęłaby za sobą ruszenie "świętych krów", które krzyczą
jak to już teraz pracują 40h a nawet więcej (jak się to czekanie na
wywiadówkę doliczy ;-))) ale rękami i nogami bronią się przed wpisaniem
tychże 40h jako nominalnego czasu pracy.
--
Pozdrowienia,
Glenn
-
44. Data: 2003-10-14 12:09:56
Temat: Re: Co to będzie kiedy w ci?gu 1 roku nast?pi konieczno?ć likwidacji deficytu budżetowego?
Od: Radosław Popławski <r...@a...net.pl>
Mon, 13 Oct 2003 08:25:25 +0200, w <bmdgj4$1l2$1@nemesis.news.tpi.pl>, "corner"
<c...@i...pl> napisał(-a):
>
> Użytkownik Radosław Popławski <r...@a...net.pl> w wiadomości do grup
> dyskusyjnych
>
> >Bo mają z dupy organizację pracy...
>
> Tak: najlepiej, żeby dziennik wypełniali na lekcji (szczególnie wychowawcy),
> a klasówki i kartkówki poprzednie sprawdzali podczas pisania przez uczniów
> klasówki następnej... Fajnie by było...
Bo mają taką z dupy organizację, że tyle czasu im to zajmuje...
-
45. Data: 2003-10-14 13:22:25
Temat: Re: Co to będzie kiedy w ciągu 1 roku nastąpi konieczno?ć likwidacji deficytu budżetowego?
Od: rk <r...@p...onet.pl>
"poilkj" <p...@g...pl> napisal:
>Odlicz od swojego czasu pracy ten czas, w którym czytałaś w książkach jak
>coś zrobić, ewentualnie przeglądałaś help jak to się robi.
>To jes to właśnie doszkalanie w przypdaku informatyka. I to na dodatek
>płatne w godzinach pracy.
O kurczę, znaczy się za moje prywatne godziny poświęcone na dokształcanie
ktoś mi płaci?
Tylko zaraz... ...coś mi nie gra... ...czemu moje konto o tym nic nie wie?
>Urlop jest krótszy, to prawda. Ja nie twierdzę, że nie, ale pomiędzy
>urlopami praca jest równie intensywna.
Buahaha, pracowałeś w szkolnictwie i poza nim, czy tylko tak
teoretyzujesz?
Bo widzisz, ja i owszem przez rok czasu pracowałem (jeszcze w trakcie
ostatniego roku studiów!) jako nauczyciel i wiem, że praca nauczyciela
jest delikatnie mówiąc, dużo mniej obciążająca, co zresztą było mi
podsuwane jako argument za moim pozostaniem w szkole przez innych
nauczycieli, ciekawe, nieprawdaż?
--
Robert Kamiński
-
46. Data: 2003-10-14 13:42:02
Temat: Re: Co to będzie kiedy w cišgu 1 roku nastšpi konieczno?ć likwidacji deficytu budżetowego?
Od: "pastor" <laplap[SPAMeromNIE]@wp.pl>
Użytkownik "pix" napisał w wiadomości
> > Dobry nauczyciel musi sie przygotowac do lekcji, bo na
> > kazdej robi cos innego, i nie mozna powiedziec, ze jezeli robil to rok
> temu
> > to teraz juz wie co bedzie robil, dzieci nie powinny odczuc, ze
nauczyciel
> > robi cos po dluzszej przerwie.
>
> Dla mnie to nie jest takie oczywiste (delikatnie mówiąc).
> Powiedz mi czy nauczyciel, który od X lat tłucze tabliczkę mnożenia
> lub też omawia reakcję kwasu solnego z cynkiem w dalszym ciągu
> musi tak bardzo przygotowywać się do lekcji???
> Albo taka np. historia - czy coś się zmienia w koronacji Chrobrego -
jakieś
> nowe rewelacyjne odkrycia, o których natychmiast trzeba
> poinformować młode pokolenia?
:-)), niby tak, ale jednak nie do konca, zawsze cos uleci z glowy, poza tym
przygotowanie z pewnoscia nie zajmie mu 10 godzin w tygodniu, bo im dluzej
uczy tym mniej czasu musi nad tym spedzic, (najwiecej czasu spedzaja nad tym
oczywiscie nowi nauczyciele), ale zawsze cos, chocby to byla 1 godzina w
tygodniu po nastu latach pracy. Nie mowiac juz o tym, ze zawsze druga lekcja
bedzie lepsza, niz ta pierwsza (nawet po przygotowaniu do sie do niej), bo w
sumie nie chodzi o to co przekazac, bo po X latach to juz wiadomo :-)), ale
jak - moze to nie ma miejsca na historii, ale na pewno na matematyce, gdzie
trzeba jednak wiele pojec wytlumaczyc tak by uczniowie byli w stanie to
zrozumiec, i stwierdzenie, ze matematyka jest trudna, uwazam za bzdurne =>
wszystko zalezy od nauczyciela, jezeli bedzie dobry, to nie bedzie problemu,
dzieci zrozumieja, tyle, ze ten dobry nie pracuje tylko w szkole, ale takze
w domu.
I przy okazji nie twierdze, ze 18 godzin pensum sa optimum, ktorego
przekroczenie spowoduje katastrofe. Jezeli nauczyciele doswiadczalnie
udowodnili, ze moga pracowac np. po 25 godzin, to czemu nie, tylko jak
zwykle rozbijamy sie o pieniadze, o zarzadzanie nimi i zwiazkowcow, ktorzy
chca byc najwazniejsi.
Albo tygodniowy czas pracy uzaleznic od stazu, im dluzej pracuje w zawodzie,
tym wiecej ma lekcji ??
>
> Może i są przedmioty, do których jakoś tam trzeba się przygotować
> (które?) ale rozciąganie tego obowiązku równo na wszystkich
> nauczucieli to grube naduzycie.
szczegolnie na wf :-)))
> > Oczywiscie slaby nauczyciel, lub przecietny
> > majacy iles klas, na lekcji z pierwsza, czy druga klasa uczy sie tematu,
a
> > na kolejnych dopiero uczy uczniow => bo tak tez niestety bywa. I teraz
> > pytanie czy przygotowanie sie do zajec powinnismy wliczyc do czasu pracy
> > nauczyciela, czy tez nie???
>
> IMO oczywiście, że nie - jeśli nie zna tematu to w ogóle nie
> powinien brać się za uczenie innych.
>
oczywiscie sie zgadzamy, ze jezeli nie zna tematu lekcji to nie powinien
uczyc, a nawet wiecej powinno sie taka osobe zwolnic, skoro nie rozumie, ze
praca nauczyciela nie konczy sie w budynku szkoly, to nie ma czego szukac w
szkole
> > bo chyba zgadzamy sie
> > co do tego, ze bez dzieci (czyli klientow) praca szkoly nie ma
> najmniejszego
> > sensu.
>
> Czy taki związek rzeczywiście istnieje moglibysmy się przekonać badając
> korelację między ilością dzieci a ilością zatrudnionych nauczycieli :-))
:-))) potrafie sobie wyobrazic szkole z samymi nauczycielami, bez uczniow,
tylko do czego ona ma sie przydac :-)))
pozdrawiam
pastor
-
47. Data: 2003-10-14 14:43:00
Temat: Re: Co to będzie kiedy w ciągu 1 roku nastąpi konieczno?ć likwidacji deficytu budżetowego?
Od: m@rkop <m...@p...spam.pl>
On Tue, 14 Oct 2003 15:22:25 +0200, rk wrote:
> i wiem, że praca nauczyciela
> jest delikatnie mówiąc, dużo mniej obciążająca,
Od czego?
Pewnie od pracy kolesia siedzacego 8h przed kompem w ciszy i spokoju?
> co zresztą było mi
> podsuwane jako argument za moim pozostaniem w szkole przez innych
> nauczycieli,
Pewnie tych, co sie op...ja...
> ciekawe, nieprawdaż?
Nie bardzo.
--
Pozdrawiam :)
m@rkop
-
48. Data: 2003-10-14 14:46:28
Temat: Re: Co to będzie kiedy w cišgu 1 roku nastšpi konieczno?ć likwidacji deficytu budżetowego?
Od: m@rkop <m...@p...spam.pl>
On Tue, 14 Oct 2003 13:52:57 +0200, Glenn wrote:
> Skoro mogą pracować na 1,5 i
> więcej etatu to znaczy, że podwyższenie "pensum" godziłoby w ich interesy -
> stąd taka obrona status quo.
Moga pracowac na 1,5 etatu, ale niech ida za tym odpowiednie
pieniadze.
ATSD to piszesz ten post bedac w pracy? ;)
--
Pozdrawiam :)
m@rkop
-
49. Data: 2003-10-14 14:48:21
Temat: Re: Co to będzie kiedy w cišgu 1 roku nastšpi konieczno?ć likwidacji deficytu budżetowego?
Od: m@rkop <m...@p...spam.pl>
On Tue, 14 Oct 2003 15:42:02 +0200, pastor wrote:
>> Może i są przedmioty, do których jakoś tam trzeba się przygotować
>> (które?) ale rozciąganie tego obowiązku równo na wszystkich
>> nauczucieli to grube naduzycie.
> szczegolnie na wf :-)))
Czy uwazasz, ze wuefista nie musi sie przygotowywac do lekcji?
--
Pozdrawiam :)
m@rkop
-
50. Data: 2003-10-14 17:26:26
Temat: Re: Co to będzie kiedy w cišgu 1 roku nastšpi konieczno?ć likwidacji deficytu budżetowego?
Od: "pastor" <laplap[SPAMeromNIE]@wp.pl>
Użytkownik napisał w wiadomości
> >> Może i są przedmioty, do których jakoś tam trzeba się przygotować
> >> (które?) ale rozciąganie tego obowiązku równo na wszystkich
> >> nauczucieli to grube naduzycie.
>
> > szczegolnie na wf :-)))
>
> Czy uwazasz, ze wuefista nie musi sie przygotowywac do lekcji?
>
Masz racje, tak pomyslalem, ale teraz przemyslalem sprawe i: jezeli sie
przygotuje, to zajecia beda ciekawe i uczniowie chetnie na nie przyjda,
jezeli tego nie zrobi, zajecia rowniez sie odbeda, ale uczniowie nie beda
nimi zachwyceni (tj. prawdopodobnie beda sami grac w pilke), a wielu z nich
nie bedzie lubialo wf - masz racje, akurat o tych aspektach nie
pomyslalem....
pozdrawiam
pastor