Potrzebowałem wziąć kredyt. Nieduży, w zasadzie jakieś 500 zł na zasadzie
"dziś go biorę - za 2 tygodnie oddaję". Zależało mi jednak na czasie, by
pieniądze mieć do jutra. Załatwianie zacząłem w piątek
Najpierw udałem się do banku w którym mam konto - w końcu, pomyślałem sobie,
najlepiej bedzie po prostu wziąć debet. W Lukasie, jak się jednak okazuje,
nie takie to proste. Trzeba najpierw uzyskac kredyt w koncie. Złożyłem więc
podanie, zaświadczenie o dochodach (2000 netto, umowa o pracę na czas
nieokreślony, w obecnej firmie od stycznia). Pracownik wziął moje dane po
czym stwierdził, że nie dostanę ani linii kredytowej, ani karty kredytowej,
ani też nawet kredytu gotówkowego, bowiem ... 2 miesiące temu dostałem
pensję do ręki i nie wpłaciłem jej na konto. Kwitek, że mam regularne
dochody pokazałem, no ale to banku nie przekonało.
Wygrzebałem gdzieś w szufladzie ofertę z GE Money, jako że tam już kiedyś
spłaciłem kredyt ratalny. Poszedłem tam w poniedziałek po pracy. Niestety -
pieniądze najwcześniej na piątek :(
Poszedłem dziś do EuroBanku - to samo, trzeba czekać na rozpatrzenie bez
gwarancji, że będzie rozpatrzona pozytywnie. Więc raczej na jutro by nie
były.
Obok był SKOK - niestety, zakładanie w nim konta mnie nie interesuje
Kawałek dalej znalazłem przedstawiciela usługi "Dobry Kredyt" (ci, co się
reklamują jako centrum redukcji rat). Niestety, system uznał, że skoro
pracuję w obecnej firmie krócej niż pół roku, to kredytu nie dostanę.
Udałem się następnie do AIGO. Pieniążki mogą być na już, ale niestety, nie
będąc zameldowanym w miejscowości, w której pracuję, mieszkając samemu w
wynajętym mieszkaniu i utrzymując za 2000 miesięcznie tylko siebie, kredytu
nie dostanę. Podobnie usłyszałem w PFI. Po drodze było chyba jeszcze kilka
ofert, ale wszędzie usłyszałem odmowę.
Czy widzicie jakieś racjonalne uzasadnienie tego, że żaden bank nie chce mi
pożyczyć głupich 500 zł na kilka miesięcy? Przecież skoro pracuję i zaraz
mam wypłatę, to mogę nawet w całości oddać. Czy ktoś taki jak ja, nie ma
szans otrzymania pożyczki ?
Przecież nie pójdę do Providenta.

Kompletnie wkurzony
Jakub