-
21. Data: 2012-09-26 09:02:57
Temat: Re: Jak liczyć osobiste finanse? - gdzie tkwi problem...
Od: SQLwiel <"[nick]"@guglowapoczta.com>
No-bo np:
biorę z bankomatu 5 stów. Należałoby zaksięgować "rozchód", choć nie
wiadomo na co.
Potem, (powiedzmy) rozliczam go szczegółowo: 200 dentysta, 200 warsztat
samochodowy, 100 hydraulik. Czyli na tym etapie powinienem tę wypłatę z
bankomatu anulować.
Tak samo działa KK i jej spłata.
No i natychmiast zapala się ostrzegawcza lampka: a wydatki gotówkowe
niezidentyfikowane? Co z nimi?
Przesrane, jak pisałem w pierwszym poscie. :)
Wiem - wychodzi na to, że sam nie wiem czego chcę... Nie bijcie :)
--
Dziękuję i pozdrawiam. SQLwiel
-
22. Data: 2012-09-26 09:13:08
Temat: Re: Jak liczyć osobiste finanse? - gdzie tkwi problem...
Od: m <m...@g...com>
W dniu 26.09.2012 09:02, SQLwiel pisze:
> No-bo np:
> biorę z bankomatu 5 stów. Należałoby zaksięgować "rozchód", choć nie
> wiadomo na co.
> Potem, (powiedzmy) rozliczam go szczegółowo: 200 dentysta, 200 warsztat
> samochodowy, 100 hydraulik. Czyli na tym etapie powinienem tę wypłatę z
> bankomatu anulować.
> Tak samo działa KK i jej spłata.
> No i natychmiast zapala się ostrzegawcza lampka: a wydatki gotówkowe
> niezidentyfikowane? Co z nimi?
>
> Przesrane, jak pisałem w pierwszym poscie. :)
>
> Wiem - wychodzi na to, że sam nie wiem czego chcę... Nie bijcie :)
SQLwielu, nie frustruj się. Są z grubsza 2 typy ludzi. Tacy którzy z
kalkulatorem albo i bez wiedzą co i gdzie, a są tacy którzy choćby
zakopali pod ziemią to i tak im jakoś tu i ówdzie wyjdzie. Widać
należysz (podobnie jak ja)
Ci drudzy muszą sobie robić jakieś zewnętrzne ograniczenia, typu wielkie
liczenie wydatków czy coś ...
Z tym, że wielkie liczenie wydatków chyba jest skazane na niepowodzenie.
Ja właśnie coś takiego próbuję robić i już jestem w połowie drogi do
poddania się (2 kk, debetówka, kilka kont + firmowe, siłą rzeczy dużo
przelewów wewn ), bo to jest masakra jakaś. Wiem że nie dam rady tego
ogarnąć żadnym gotowym programem, próbuję w arkuszu, znormalizować
wyciągi z wielu kont do jednego arkusza, potem jakoś fitrami, ponazywać
numery kont, pokategoryzować i na samym końcu wyjdzie mi wielkie g....
Z drugiej strony, może się dowiem, na co mi wychodzi cała pensja, z
której w teorii ma zostać znaczna część.
p. m.
-
23. Data: 2012-09-26 10:14:19
Temat: Re: Jak liczyć osobiste finanse? - gdzie tkwi problem...
Od: SQLwiel <"[nick]"@guglowapoczta.com>
W dniu 2012-09-26 09:13, m pisze:
> SQLwielu, nie frustruj się. Są z grubsza 2 typy ludzi. Tacy którzy z
> kalkulatorem albo i bez wiedzą co i gdzie, a są tacy którzy choćby
> zakopali pod ziemią to i tak im jakoś tu i ówdzie wyjdzie. Widać
> należysz (podobnie jak ja)
>
Jest jeszcze inny, do którego należę (o ile w jakiś sposób nie zawiera
się w powyższych)...
Jeśli zgromadziło się oszczędności rzędu kilkuletnich przychodów i
zarządza się nimi aktywnie przy użyciu instrumentów finansowych, to ta
kasa cały czas jest w ruchu i nawet trudno jest podliczyć saldo w
wybranym momencie.
Z kolei bieżące wydatki pokrywa się z bieżących przychodów. Coś-tam
czasem zostanie i wpada w oszczędności, coś-tam czasem wyskoczy i się z
oszczędności zaczerpnie.
Mam ten luksus, że jak mi skasują/ukradną autko, to w ciągu tygodnia
kupię podobne i nic się u mnie nie zmieni z wyjątkiem salda
oszczędności. Jeśli wezmę dodatkową fuchę i przez jakiś czas zarobię
1k/mies - to jak wyżej, tylko w drugą stronę. Nie odczuję tego w ogóle,
to po co się będę wysilał? Dla spadkobierców?
O ile raz na miesiąc udaje się w miarę miarodajnie ;) podliczyć saldo
oszczędności [marzenie ściętej głowy, jeśli się np. 30% trzyma w akcjach
długoterminowo] i się je kontroluje/porównuje np. stwierdzając
optymistycznie, że rośnie, to nie jest źle.
Ale ja chciałbym to widzieć/wiedzieć wyraźniej...
Chciałbym np. widzieć kwotowe efekty pewnych zabiegów
techniczno-organizacyjnych (np. kupno zmywarki, której na pewno nie
kupię...), czy zmiany sposobu/miejsca robienia zakupów. Do tego
potrzebuję szczegółowego liczenia bieżących wydatków. Ale wystarczy
właśnie "kupić tę zmywarkę" i wszystko ch. strzela.
>
> Z drugiej strony, może się dowiem, na co mi wychodzi cała pensja, z
> której w teorii ma zostać znaczna część.
U mnie wychodzi, że najbardziej szkodliwym czynnikiem, wymykającym się z
wszelkiej kontroli, sterowania, perswazji, ograniczeń - jest koleżanka
małżonka.
Może masz rację, że jakiekolwiek techniczne podejście nie ma
najmniejszego sensu i jest z góry skazane na niepowodzenie... :)
--
Dziękuję i pozdrawiam. SQLwiel
-
24. Data: 2012-09-26 10:22:16
Temat: Re: Jak liczyć osobiste finanse? - gdzie tkwi problem...
Od: "Waldek" <j...@t...mam>
Użytkownik "SQLwiel" <"[nick]"@guglowapoczta.com> napisał w wiadomości
news:5062b953$0$1231$65785112@news.neostrada.pl...
> U mnie wychodzi, że najbardziej szkodliwym czynnikiem, wymykającym się z
> wszelkiej kontroli, sterowania, perswazji, ograniczeń - jest koleżanka
> małżonka.
I dlatego moj kumpel mawia, ze nie szuka drugiej polowki
bo ma ja w lodowce ;)
Pozdrawiam
i w dylematach zostawiam ;)
-
25. Data: 2012-09-26 11:01:47
Temat: Re: Jak liczyć osobiste finanse? - gdzie tkwi problem...
Od: m <m...@g...com>
W dniu 26.09.2012 10:14, SQLwiel pisze:
> W dniu 2012-09-26 09:13, m pisze:
>
>
>> SQLwielu, nie frustruj się. Są z grubsza 2 typy ludzi. Tacy którzy z
>> kalkulatorem albo i bez wiedzą co i gdzie, a są tacy którzy choćby
>> zakopali pod ziemią to i tak im jakoś tu i ówdzie wyjdzie. Widać
>> należysz (podobnie jak ja)
>>
>
> Jest jeszcze inny, do którego należę (o ile w jakiś sposób nie zawiera
> się w powyższych)...
> Jeśli zgromadziło się oszczędności rzędu kilkuletnich przychodów i
> zarządza się nimi aktywnie przy użyciu instrumentów finansowych, to ta
> kasa cały czas jest w ruchu i nawet trudno jest podliczyć saldo w
> wybranym momencie.
> Z kolei bieżące wydatki pokrywa się z bieżących przychodów. Coś-tam
> czasem zostanie i wpada w oszczędności, coś-tam czasem wyskoczy i się z
> oszczędności zaczerpnie.
> Mam ten luksus, że jak mi skasują/ukradną autko, to w ciągu tygodnia
> kupię podobne i nic się u mnie nie zmieni z wyjątkiem salda
> oszczędności. Jeśli wezmę dodatkową fuchę i przez jakiś czas zarobię
> 1k/mies - to jak wyżej, tylko w drugą stronę. Nie odczuję tego w ogóle,
> to po co się będę wysilał? Dla spadkobierców?
Ok, no to należysz do tej części u której system działa sam z siebie. Po
co chcieć więcej?
>
> O ile raz na miesiąc udaje się w miarę miarodajnie ;) podliczyć saldo
> oszczędności [marzenie ściętej głowy, jeśli się np. 30% trzyma w akcjach
> długoterminowo] i się je kontroluje/porównuje np. stwierdzając
> optymistycznie, że rośnie, to nie jest źle.
> Ale ja chciałbym to widzieć/wiedzieć wyraźniej...
Ale po co?
>
> Chciałbym np. widzieć kwotowe efekty pewnych zabiegów
> techniczno-organizacyjnych (np. kupno zmywarki, której na pewno nie
> kupię...), czy zmiany sposobu/miejsca robienia zakupów. Do tego
> potrzebuję szczegółowego liczenia bieżących wydatków. Ale wystarczy
> właśnie "kupić tę zmywarkę" i wszystko ch. strzela.
>
>>
>> Z drugiej strony, może się dowiem, na co mi wychodzi cała pensja, z
>> której w teorii ma zostać znaczna część.
>
> U mnie wychodzi, że najbardziej szkodliwym czynnikiem, wymykającym się z
> wszelkiej kontroli, sterowania, perswazji, ograniczeń - jest koleżanka
> małżonka.
Ba. To bardzo dobra teoria i bardzo wygodna. Niestety w moim przypadku
nieprawdziwa. "Tajemnicza" część bilansu jest większa niż spłata jej karty.
p. m.
-
26. Data: 2012-09-26 11:36:12
Temat: Re: Jak liczyć osobiste finanse? - gdzie tkwi problem...
Od: SQLwiel <"[nick]"@guglowapoczta.com>
W dniu 2012-09-26 11:01, m pisze:
>> U mnie wychodzi, że najbardziej szkodliwym czynnikiem, wymykającym się z
>> wszelkiej kontroli, sterowania, perswazji, ograniczeń - jest koleżanka
>> małżonka.
>
> Ba. To bardzo dobra teoria i bardzo wygodna. Niestety w moim przypadku
> nieprawdziwa. "Tajemnicza" część bilansu jest większa niż spłata jej karty.
>
Teoria-teorią, ale u mnie każde pytanie typu "na co ty w tym miesiącu
wydałaś tyle-to-a-tyle? (i nie są to setki...)" (bo nie przybyło butów,
ciuchów, torebek, jej image nie zbliżyło się do czołowej top-modelki,
nie rozczasła samochodu...) nieodmiennie kończy się drastyczną awanturą.
Szantaż? Młodzi, sponsorowani kochankowie? Ma już swoje lata i zarabia
więcej ode mnie... Niestety woli obracać gotówką, a paragony wyrzuca.
--
Dziękuję i pozdrawiam. SQLwiel.
-
27. Data: 2012-09-26 11:48:20
Temat: Re: Jak liczyć osobiste finanse? - gdzie tkwi problem...
Od: m <m...@g...com>
W dniu 26.09.2012 11:36, SQLwiel pisze:
> W dniu 2012-09-26 11:01, m pisze:
>
>>> U mnie wychodzi, że najbardziej szkodliwym czynnikiem, wymykającym się z
>>> wszelkiej kontroli, sterowania, perswazji, ograniczeń - jest koleżanka
>>> małżonka.
>>
>> Ba. To bardzo dobra teoria i bardzo wygodna. Niestety w moim przypadku
>> nieprawdziwa. "Tajemnicza" część bilansu jest większa niż spłata jej
>> karty.
>>
> Teoria-teorią, ale u mnie każde pytanie typu "na co ty w tym miesiącu
> wydałaś tyle-to-a-tyle? (i nie są to setki...)" (bo nie przybyło butów,
> ciuchów, torebek, jej image nie zbliżyło się do czołowej top-modelki,
> nie rozczasła samochodu...) nieodmiennie kończy się drastyczną awanturą.
> Szantaż? Młodzi, sponsorowani kochankowie? Ma już swoje lata i zarabia
> więcej ode mnie...
Bo widać zadajesz niestosowne pytanie. To raczej ona powinna Cię
rozliczać z wydatków :).
p. m.
-
28. Data: 2012-09-26 12:53:26
Temat: Re: Jak liczyć osobiste finanse?
Od: Tomek Głowacki <t...@n...o2.pl.cx>
W dniu 2012-09-25 20:42, SQLwiel pisze:
> Jak sobie z tym radzicie?
Po przetestowaniu wielu rozwiązań.... tylko MS Excel lub inny sensowny
arkusz kalkulacyjny. Podparty ewentualnie eksportem danych w formacie
CSV z konta. Oczywiście, to mocno ręczna metoda ale z drugiej strony, w
którym innym programie takie rzeczy dzieją się z automatu (o logowaniu
"czegoś" do mojego konta, analizy, grupowania, oceny to można zapomnieć).
Nic innego sensownego, dowlnie zmienialnego i dostosowywalnego do
własnych potrzeb nie znalazłem.
--
Tomek Głowacki
-
29. Data: 2012-09-26 13:28:31
Temat: Re: Jak liczyć osobiste finanse? - gdzie tkwi problem...
Od: witek <w...@g...pl.invalid>
SQLwiel wrote:
> biorę z bankomatu 5 stów. Należałoby zaksięgować "rozchód", choć nie
> wiadomo na co.
> Potem, (powiedzmy) rozliczam go szczegółowo: 200 dentysta, 200 warsztat
> samochodowy, 100 hydraulik. Czyli na tym etapie powinienem tę wypłatę z
> bankomatu anulować.
zaloz sobie konto o nazwie "gotowka w portfelu"
ale lepiej sopie kup książkę do KPiR. to będzie duzo lepsza zabawa.
-
30. Data: 2012-09-26 13:38:14
Temat: Re: Jak liczyć osobiste finanse? - gdzie tkwi problem...
Od: SQLwiel <"[nick]"@guglowapoczta.com>
W dniu 2012-09-26 13:28, witek pisze:
> zaloz sobie konto o nazwie "gotowka w portfelu"
>
> ale lepiej sopie kup książkę do KPiR. to będzie duzo lepsza zabawa.
Wal się... :)
Już kiedyś miałem...
... ale faktycznie, coś w tym jest. Gdy sto lat temu (no - powiedzmy 30)
zapytałem znajomą księgową o sposób pewnych rozliczeń, to objaśniła mi
"amerykankę". Sprawdziło się w 100% na rozliczeniu wspólnego wyjazdu z 4
kolegami na Mazury - dojazd, wynajęcie łódki, piwo, wóda, bieżące
zakupy... Mieściło się na jednej stronie (w komputerze) i wszyscy byli
zadowoleni... :)
--
Dziękuję i pozdrawiam. SQLwiel.