eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plFinanseGrupypl.biznes.wgpw › Krew zaczyna plynac o drugiej w nocy
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 17

  • 1. Data: 2009-02-17 09:32:32
    Temat: Krew zaczyna plynac o drugiej w nocy
    Od: "Pester" <p...@o...pl>

    Krew zaczyna plynac o drugiej w nocy
    Gazeta Wyborcza, str. 5/Duzy Format (Pon 16 luty)


    Zaufalem bankowi i pani Magdzie - stracilem 4,5 mln


    Palec Piotra sunie na ekranie komputera wzdluz wykresu japonskiego jena. I
    zatrzymuje sie na samej górze: - Tu dalem sie namówic.
    Palec idzie w dól, gdzie zaczyna sie spadek: -Tu przestalem spac. Wpolowie
    spadku: -Tu 800 tysiecy stracilem. Ciut nizej, tuz nad dnem: - Tu milion.
    Piotr odchyla sie w fotelu iwciaga gleboko powietrze: - Ten czlowiek byl dla
    mnie jak rodzina. Pracowal w poteznym banku. Kto by mu nie zaufal?


    Bank zapewnia: mozna tylko zyskac Piotr

    Firma Piotra - spod Poznania - zatrudnia 55 osób, sprzedaje lakiery
    przemyslowe wPolsce i swiecie. Zalozyl ja ze wspólnikiem 12 lat temu z
    wlasnych oszczednosci.

    Od pieciu lat kilka razy wmiesiacu Piotr wizytowal zaprzyjazniony bank.
    Wozil tam gotówka walute -zaplate za swoje lakiery. Jezdzil do Krzysztofa,
    swojego opiekuna ze strony Raiffeisen Banku.

    Od kiedy sie znaja? Piotr nawet nie pamieta. Ale bedzie dobre
    szesc-siedemlat. Poznali sie na imprezach integracyjnych, które bank
    urzadzal dla najlepszych klientów. Bankier zwierzal sie Piotrowi ze spraw
    rodzinnych: problemów z czwórka dzieci, zakupów, chrztów, komunii. A ze
    bankier jest pobozny, to Piotr mysli: taki czlowiek w interesach to skarb.

    Wmarcu zeszlego roku Krzysztof dzwoni do Piotra ze swietna - jak
    przedstawia - oferta. - Jest interes do zrobienia - zaczyna. -Wyjatkowy.
    Tylko dla wybranych klientów. I mozna tylko zyskac. I tych slów Piotr jest
    pewien.
    Ale Krzysztof nie potrafi wytlumaczyc, o co dokladnie chodzi w tej
    wyjatkowosci, dlatego na spotkanie bankier przyjezdza z kolega, innym
    bankierem. Pokazuja Piotrowi plansze zwykresami kursów walut. Ipowtarzaja,
    ze to swietny interes, mówia o wieloletniej udanej wspólpracy i zaufaniu, i
    ze wszyscy klienci kupuja tego za miliony zlotych.
    I jeszcze raz Piotr slyszy: nie mozna nic stracic. Wtedy Piotr pierwszy raz
    w zyciu uslyszal o CIRS-achwalutowych. A co to? To "instrument do wirtualnej
    zamiany sumy zobowiazan z jednej waluty na drugaâ??.

    Piotr mial 900 tys. euro kredytu w Raiffeisen. Bank powiedzial mu:
    przewalutujemy ci kredyt z euro na jeny. Gdzie korzysc? Kredyt weuro byl
    opracowany na 3,5 proc. W jenach tylko na 1 proc. Kazdego miesiaca mial
    placic rate mniejsza o 2 tysiace zlotych.

    Piotr tak to pamieta: -Wytlumaczyli mi, ze to czysty zysk, bo oprocentowanie
    sie nie zmieni. Ale nie bylo mowy, ze na kredyt ma wplyw zmiana w kursach
    jena lub euro.
    Nic nie mówili? - upewniamy sie.
    Piotr sie zaklina: - Ani slowa. Zreszta tu sa umowy, prosze mi znalezc cos o
    ryzyku albo zagrozeniach, na jakie narazony jest klient - i rzuca na biurko
    15 stron dokumentów.

    Szukamy w "Umowie ramowej owspólpracy w zakresie transakcji terminowych i
    pochodnychâ??. Znajdujemy: "Klientbedzie dokonywal transakcji wylacznie na
    podstawie wlasnych, podjetych niezaleznie od banku decyzji, na wlasne ryzyko
    i odpowiedzialnosc, na podstawie analiz i oceny zasadnosci i celowosci
    zawarcia iwyboru rodzaju transakcjiâ??.

    Z"Umowy dodatkowej transakcji zamianyâ?? dowiadujemy sie w 40 punktach, jak
    mozna realizowac transakcje, m.in.przez telefon. W jednym punkcie
    "klientoswiadcza, ze pracownik banku wyjasnil mu sposób zawierania i
    rozliczania transakcji okreslony wumowieâ??. I podpis Piotra. -No
    iwyjasnili. Ze to pewny interes i czysty zysk.
    Stanislaw

    Wmarcu Stanislaw je w ekskluzywnej restauracji w centrum Szczecina obiad z
    bankowcami z BRE. Stanislaw 15 lat temu zerwal z morzem. Plywal pod róznymi
    banderami, a ze oszczedzal, to kupil samochód ciezarowy i zajal sie
    transportem. Dorobil sie jednej z najwiekszych firm spedycyjnych na Pomorzu
    Zachodnim: 40 samochodów, 60 pracowników.

    Na wystawny obiad zaprosil Stanislawa jego opiekun bankowy Marcin, którego
    Stanislaw zna od pieciu lat. Marcin przyszedl z kolega znajacym sie na
    CIRS-ach.

    No i siedzi Stanislaw w restauracji, i slucha tych bankowców, drapie sie po
    tatuazu z zaglówka na przedramieniu, ale niewiele rozumie. Mówia mu cos o
    japonskim jenie, ze procenty jakies dla niego beda, ze nic nie straci, bo
    sie nie da. Ze najpierw podpisze umowe ramowa, a jak jen bedzie na dobrym
    kursie, to nawet gotówki nie musi wykladac, tylko kasa sama mu zleci na
    konto.

    - A oni o moich kontach wszystko wiedzieli, bo od lat mi prowadzili i to
    firmowe, i to prywatne. Wiedzieli, ze mam 2 miliony oszczednosci, kredyty,
    jakie przelewy robie, z kim interesy. Stanislaw pyta jeszcze Marcina: skoro
    ja moge tylko zyskac, to kto traci? Bo przeciez pieniadze nie wezma sie
    zpowietrza. I slyszy: -Spoko, to pewny interes, bo Zydzi wymyslili.

    I Stanislaw podpisuje umowe ramowa. A czytal ja? -Aco tam czytac? Ze jakies
    transakcje, forwardy czy cos. Panie, ja nie jestem ekonomista, tylko
    ochmistrzem i kierowca.

    To dlaczego ja podpisal? Bo na spotkaniu byla jeszcze Magda. Tez jego
    opiekunka bankowa z BRE Banku, która kiwala glowa imówila, ze to bezpieczne,
    ze zadnego ryzyka nie ma. - Ale nie dlatego jej ufalem. To córka mojego
    przyjaciela z zeglugi i przyjaciólka mojej córki, do szkoly razem chodzily.
    No i sasiadka nasza. Na tej samej ulicy mieszka, kilka domów dalej. No, pan
    by nie zaufal? - pyta Stanislaw i strzepuje papierosa do pelniuskiej
    popielniczki, a druga reka wyciaga tabletke na nadcisnienie.


    Bank mówi: przykro nam Piotr

    Wsierpniu ub. roku Piotr jedzie z rodzina na wakacje. Gdy wraca - 27
    sierpnia - odwiedza go Krzysztof zRaiffeisen Banku i doradza: czas otworzyc
    transakcje na CIRS-y. A dlaczego akurat teraz? Piotr slyszy, ze jen jest na
    idealnym poziomie i trzeba to koniecznie wykorzystac. No to Piotr dzwoni i
    laczy sie z jakims maklerem wWarszawie. -Traktowalem wtedy Krzysztofa jak
    zaufanego doradce. On mówi: warto. To ja mówie: OK.

    Automat telefoniczny wydukal, ze bedzie nagrywanie, a Piotr podaje poufne
    haslo i otwiera transakcje.

    Kilka dni pózniej gra w koszykówke z kumplami. Jest tam dyrektor jednego
    zpoznanskich banków. I mówi mu tak: -Uwazaj, czlowieku. To jest gra z
    bankiem. Mozna duzo stracic.

    I Piotr po raz pierwszy wchodzi na strone internetowa z indeksami kursów
    walut. Patrzy na kurs jena na rynkach azjatyckich. Liczby niewiele mówia,
    ale otwiera wykres.

    Gdy otwieral transakcje, euro wobec jena stalo 1:162. Teraz jest 1:155. I
    przypomnial sobie, jak bankowcy mówili: gwarancja zysku jest to, ze jen
    bedzie tracil na wartosci. A wlasnie zyskal. Co to znaczy? Szybko liczy w
    glowie: na kazdym euro stracil wlasnie 7 jenów. A co to z kolei znaczy?
    Rzuca sie do telefonu i dzwoni do tego maklera zWarszawy.

    Znowu automat, ze rozmowa nagrywana, ze musi podac haslo i jest makler. - To
    znaczy, ze na razie stracil pan 140 tysiecy zlotych - slyszy. Na razie? -
    pyta Piotr.
    - Spokojnie, zalecalbym cierpliwosc, bo moze byc lepiej, kurs odbije i pan
    zyska - radzi makler. Piotr jest wsciekly, makler uspokaja, ale Piotr
    cisnie: -Jak mnie namawialiscie, to opiekun bankowy mi z biura prawie nie
    wychodzil. A jak trace, to nawet telefonu od was nie ma. Dlaczego nikt nie
    dzwoni i nie doradza zatrzymania transakcji?

    Ale makler spokojnie: - Bo po otwarciu transakcji musi pan sam sledzic kurs
    waluty.

    Piotr: -Wtedy dopiero zdalem sobie sprawe, ze siedze przy stoliku pokerowym.
    Wartosc jena wzrasta, karta odchodzi. Kurs w dól, karta wraca.

    I zmienia sie Piotrowi plan dnia. Wczesniej wdzien dbal o firme, w nocy
    spal. Teraz dzien i noc siedzi w internecie i sledzi kurs jena.

    Zaczyna jeszcze w domu o drugiej w nocy, gdy otwiera sie rynek azjatycki i
    sa pierwsze kursy jena. I siedzi tak z czerwonymi oczami jak narkoman, i
    czeka. Ale kurs jest dla niego coraz gorszy. Nad ranem wlacza jeszcze
    telewizje, gdzie leci plansza z paskiem, a na niej kursy i indeksy walut. I
    co kilka dni telefon do maklera.

    - Chce pan stracic te 240 tysiecy? - slyszy po tygodniu ton zdziwienia.
    - 300 tysiecy? - dziesiec dni od otwarcia transakcji. - Pól miliona?
    Spokojnie, moze odbic - to po kilku tygodniach.

    Wkoncu Piotr jest stratny milion zlotych. I od razu zmienia sie podejscie
    banku, który uwaza, ze ryzyko jest duze i interesy banku sa zagrozone. I
    zada, by Piotr zdeponowal 100 procent straty w depozycie banku. Piotr nie ma
    takich pieniedzy, a poniewaz jen dalej sie umacnia, zamyka transakcje. Bank
    blokuje mu konta, grozi windykacja.
    Stanislaw

    Stanislaw swoja transakcje na CIRS-ywBRE Banku otworzyl 13 sierpnia. Na 10
    mln zl. To piec razy wiecej niz jego oszczednosci i obroty firmy.

    Zadzwonil Marcin, opiekun bankowy, i doradza, ze jest dobry kurs jena.
    Stanislaw mysli sobie, ze 13 to troche pechowo, ale dzwoni Magda, sasiadka,
    przyjaciólka córki. I znowu Stanislaw slyszy, ze dobrze, by te transakcje
    juz otworzyl.

    No to otwiera, aMarcin w sluchawce uprzedza, ze rozmowa bedzie nagrywana.
    Transakcja na 10 mln zlotych, bo Marcin mówi, ze to standardowa kwota.
    Wiekszosc klientów z taka wychodzi. No jak tak, to zgoda.

    Ale juz po kilku dniach jen umacnia sie. Stanislaw pierwszy raz siada do
    kalkulatora. Iwychodzi mu 100 tys. zlotych straty. Telefon do Marcina.

    - Spokojnie. Jen spadnie i bedzie zysk - slyszy Stanislaw.

    Po tygodniu jen wzmacnia sie jeszcze bardziej. I Stanislaw stracil kolejne
    100 tysiecy, a pracownicy donosza mu do gabinetu po trzy paczki papierosów.
    Sprawy firmy schodza na dalszy plan, bo szef jest w hipnozie sledzenia kursu
    jena na azjatyckich rynkach.

    Gdy Stanislaw nie spi kolejna noc z rzedu, a zona mu mówi, ze "costu nie gra
    z tym pewnym interesemâ??, dzwoni do Marcina, by przerwac transakcje, bo
    wlasnie stracil caly milion. Po zaledwie dwóch tygodniach.

    Ale Marcin mówi tak: - Nie milion, ale dwa miliony, bo jest milion kary za
    przerwanie transakcji przed czasem. A pan ja podpisal na piec lat.

    - Co jest, do cholery? Dlaczego nikt mi tego nie mówil?! - krzyczy
    Stanislaw. AMarcin spokojnie: - Przeciez wszystko jest wumowie.

    I szuka Stanislaw na 20 stronach drobnym maczkiem zapisanych tego paragrafu,
    który mówi, ze jest kara.

    AMarcin dalej uspokaja: lepiej przeczekac, wróci dobry kurs i bedzie zysk.

    I Stanislaw czeka: miesiac - 3 miliony straty, dwa miesiace - 4 miliony. A
    jen sie wzmacnia i wzmacnia.

    11 pazdziernika przychodzi do niego Magda. I namawia, by gral dalej, bo jen
    moze jeszcze odbic. -Aprzeciez widziala, ze juz ze mnie wrak czlowieka.

    Ale zona mówi mu: Staszek, wykonczysz sie. I 12 pazdziernika maz wali sie na
    podloge bez tchu, wiec szybko na pogotowie, a tam diagnoza, ze zawal
    tuz-tuz.

    Stanislaw tego samego dnia zamyka transakcje. W ciagu dwóch miesiecy stracil
    4,3 mln zl. I juz Magda dzwoni, ze bank musi sciagnac jego oszczednosci z
    konta - 2 miliony zlotych. Ale brakuje jeszcze drugie tyle. -Wiec slysze, ze
    bank da mi 2,5 mln kredytu, który od razu zabierze na reszte dlugu.


    Bank pyta: kiedy bedzie kasa?
    Piotr

    Gdy Piotr zamknal transakcje i byl winien Raiffeisenowi 1,3 mln zl, diler
    walutowy od razu zapytal, czy splaci to nastepnego dnia.

    Wkoncu do biura Piotra przyszedl Krzysztof. Prawie ze lzami w oczach. Mówi
    mu, ze Watykan chyba ma racje, ze banki to tylko o zyskach mysla, a ludzmi
    pogardzaja. - On chyba to szczerze mówil - zastanawia sie Piotr. -Widac
    bylo, ze sumienie go gryzie, ze gdy przed lustrem staje, to glowe odwraca.

    Ale Krzysztof przyszedl tez, by dobic. - Powiedzial, ze bank zamyka mój
    stary kredyt na milion zlotych. I powiedzial: "Przepraszam, stary, ale bank
    potrzebuje pieniedzy, potrzebuje krwi i musi ja sciagnac, gdzie sie daâ??.
    Czyli bylem im juz winien 2,3 mln zl.

    Piotr sie znowu wsciekl i pyta swojego bankowego opiekuna: dlaczego mu
    sprzedal te cholerne CIRS-y?Krzysztof glowe zwiesil i nie odpowiedzial.
    Rzucil tylko, ze bank kazal, wiec on sprzedawal. Swoim najlepszym
    klientom. -Arok temu Krzysztof mi pokazywal zdjecie, jak wRaiffeisen banku
    odbiera nagrode "Sprzedawca rokuâ??.

    Ostatni kontakt zKrzysztofem? Tydzien temu zadzwonil i pyta: kiedy beda
    pieniadze?

    Piotr liczy straty, ale juz wie, ze firma przetrwa. Bo dostal kredyt z
    innego banku.

    By porozmawiac z Krzysztofem, poszedlem do centrali Raiffeisen Banku
    wPoznaniu. Przedstawilem sie: firma Kasyno sp. z o.o. Mam duzo waluty do
    sprzedania. Usiedlismy wpokoju konferencyjnym. - Kto mnie polecil? - pyta
    usmiechniety Krzysztof. 35 lat, wysoki, szczuply, wlosy zaczesane do góry,
    okulary wdrucianej oprawce. Mila twarz.

    Odpowiadam, ze Piotr, ipodaje nazwe firmy. Krzysztof baka tylko zdziwione: -
    O!

    Agdy sie przedstawiam, konczy rozmowe. -No bo co ja mam panu
    powiedziec? -pyta iwychodzi. Stanislaw

    Stanislaw siedzi nad gruba teczka, gdzie trzyma bilans strat: prawie 5 mln
    zl.

    I pisze zale. Do prezydenta Lecha Kaczynskiego: "...mam60 lat i jestem w
    duzym klopocie, system bankowy mnie pograzyl, prosze o radeâ??. Do
    wicepremiera Waldemara Pawlaka. Awszystkim to samo: ze nic nie rozumial, ze
    ufal bankom, ze to jego sasiadka go namówila, a on od malego ja znal.

    Biuro prezydenta odpisalo, ze rozumieja, ale musi sie poskarzyc wKomisji
    Nadzoru Finansowego, która sprawuje nadzór nad bankami. No to pisze, a KNF
    odpisuje, ze "zwrócilisie do BRE Banku ownikliwe zbadanie sprawyâ??. BRE
    zbadal i odpisal, ze "klientna wlasna odpowiedzialnosc dokonuje wszelkich
    analiz zwiazanych z ryzykiemâ??. A na pocieszenie dodal, ze bank nie ma jego
    pieniedzy, bo byl tylko posrednikiem. - Za to Magda dzwoni teraz co kilka
    dni i pogania, zebym zrobil wycene majatku firmy. Bo to jest zabezpieczeniem
    tego 2,5 mln kredytu, który mi BRE da na splate dlugu.

    Awumowie kredytowej Stanislaw przeczytal jeszcze, ze teraz kazda zlotówka
    jego firmy musi isc przez bank Magdy. - Raz zapytalem ja, czy ma wyrzuty
    sumienia. A ona, ze jej przykro. Ale biznes, to biznes. Tak powiedziala...

    Magda nie chciala z nami rozmawiac. Jade do Szczecina, do siedziby BRE
    Banku. Znów jestem z firmy Kasyno i mam walute. Pytam oMarcina. Wjezdzam
    winda, Marcin czeka: 30 lat, szczuply, pod krawatem. Lekki usmiech. Kto go
    polecil? Stanislaw. I Marcin tez mówi tylko: -O!

    - Stanislaw ma pretensje, ze nie poradzil mu pan najlepiej - mówie
    iwyjawiam, ze jestem z "Gazetyâ??.

    - Nic nie powiem. To tajemnica bankowa - mówi Marcin.
    - A uprzedzal go pan owszystkich zagrozeniach? - Tajemnica bankowa.
    - Stanislaw jest ciekaw, czy ma pan wyrzuty sumienia?

    Tu Marcin zwleka kilka sekund dluzej: - Tajemnica bankowa.


    Bank wciaga, a klienta pcha chciwosc


    Na czym stracili Piotr i Stanislaw? CIRS to skrót od Currency Interest Rate
    Swap. Bankowcy mówia o nich krótko: swapy walutowe. Jak to dziala? Sprawe
    Piotra i Stanislawa przedstawilismy Markowi Rogalskiemu, niezaleznemu
    ekspertowi rynku walut. Nie jest zwiazany zzadnym bankiem, ale na wszelki
    wypadek nie wymienilismy nazw zamieszanych banków. Wnioski: Sprawa Piotra
    iRaiffeisen Banku Mial 900 tys. euro kredytu w banku, który zaproponowal mu
    jego zamiane na japonskiego jena.

    Aponiewaz kredyt w jenie jest nizej oprocentowany, to zalozenie bedzie
    takie, ze Piotr splacalby co miesiac mniejsza kwote raty. Ale to moglo sie
    oplacac, gdy jen byl slaby. Gdy Piotr zaczynal transakcje, to za 1 euro
    mozna bylo kupic 162 jeny. Gdy zaczal sie jego krach, juz tylko 114. Te 48
    jenów róznicy pomnozone przez 900 tysiecy euro to strata Piotra, której
    teraz domaga sie bank. Tak dziala CIRS.

    Wnioski Rogalskiego: - Bank powinien byl uprzedzic Piotra o ryzyku, jakie
    wiaze sie z taka transakcja, bo nie jest prawda, ze na rynku tylko sie
    zarabia. Ale takie transakcje jak CIRS ocieraja sie o spekulacje, zwlaszcza
    w sytuacji, kiedy druga strona, czyli Piotr, nie obraca jenami. Klienci tacy
    jak Piotr powinni takze skorzystac z uslug niezaleznych doradców walutowych,
    niepowiazanych z bankami, którzy objasniliby mechanizmy dzialania rynku
    walutowego. Asprawa Stanislawa i BRE Banku? Tu jest jeszcze ciekawiej.

    Mechanizm dzialania CIRS ten sam. Tyle ze Stanislawowi dano limit transakcji
    na 10 mln zl i zamieniono ten limit na jena. Taki wirtualny kredyt. Nie
    mialo to zwiazku z jakimkolwiek kredytem ani zabezpieczeniem ryzyka
    kursowego, bo Stanislawowi za uslugi jego firmy nikt nie placil w jenach.
    Wnioski Rogalskiego: -Wyglada na to, ze bank namówil swojego klienta na
    zwykla spekulacje. A Stanislawa zgubila chciwosc, a takze brak swiadomosci
    ryzyka, na jakie sie wystawia. A po co banki oferowaly klientom tego CIRS-a?

    Rogalski: - CIRS jest produktem, który wykorzystuja banki i duze
    przedsiebiorstwa. Sluzy zabezpieczaniu i lepszej optymalizacji przyszlych
    platnosci, a nie mniej lub bardziej swiadomej spekulacji. Bledem bylo
    zaproponowanie tej oferty malym i srednim firmom.

    Aco na tym banki zarobily? Rogalski: - Tak jak na kazdym produkcie
    wynagrodzeniem banku jest prowizja. Jeszcze silniej motywowani sa sprzedawcy
    na dole, którzy przeciez musza wykonac bankom roczne budzety. Awdrugiej
    polowie 2008 roku zaczynalo juz byc krucho, nadciagal kryzys zza oceanu,
    banki zaczely szukac nowych produktów, które moga zaoferowac klientom. I
    znalazly chocby CIRSy. Zarobek banków okazuje sie tu jednak niewielki. Teraz
    beda musialy stworzyc duze rezerwy pod niewyplacalnosc swoich klientów,
    których nie bedzie stac na oplacenie strat z CIRS-ów. To smuci, bo na
    rynkach walutowych naprawde mozna zarabiac duze pieniadze. Trzeba miec tylko
    glowe na karku. Najwiekszym kosztem moze okazac sie jednak drastyczny spadek
    zaufania do instytucji finansowych.


    Dyrektywa MIFID: Nie sprzedawac skomplikowanych produktów


    Pytam w BRE Banku o sprawe Stanislawa. Odpowiedz Romana Jamiolkowskiego,
    rzecznika banku: -Zuwagi na tajemnice bankowa nie mozemy komentowac
    indywidualnych przypadków klientów. Chcialbym jednak podkreslic, ze przy
    sprzedazy tego typu produktów bank kladzie szczególny nacisk na udzielenie
    klientowi wyczerpujacej informacji, a co za tym idzie, wskazanie mu równiez
    zagrozen, jakie potencjalnie one ze soba niosa.

    Ajak odpowiada Raiffeisen? Jego rzecznik Marcin Jedlinski: - Przedstawiciel
    banku zawsze przedstawial scenariusze mozliwych zysków i strat dla
    transakcji.

    IJedlinski dodaje, ze dla zysku z jednej transakcji bank nie narazalby
    przeciez na szwank "wieloletnich zwiazków z klientem i reputacji calej
    instytucjiâ??.
    Co na to Piotr? Wlasnie zmienil bank.
    A niezalezny ekspert rynku walut Marek Rogalski twierdzi, ze banki nie
    sprzedawalyby klientom CIRS-ów,gdyby Polska miala obowiazujaca dyrektywe
    europejska o nazwie MIFID. To dokument, który lezy w poczekalni Trybunalu
    Konstytucyjnego. Co reguluje? W uproszczeniu: bank nie moze sprzedawac
    klientom produktów finansowych, które wymagaja specjalistycznej wiedzy
    ekonomicznej.


    Opcje to inna bajka


    Premier Waldemar Pawlak twierdzi, ze specjalistycznej wiedzy ekonomicznej
    trzeba bylo juz przy opcjach walutowych. I ma juz gotowa ustawe: uniewaznic
    umowy na opcje z bankami lub zmusic banki, by umorzyly firmom straty na tych
    transakcjach.
    A co to opcja? Spece tlumacza tak: banki robily z firmami zaklady, ze euro
    bedzie np. po 3,5 zl. Ale zlotówka oslabla i euro jest po 4,6 zl.
    Uniwersytet Ekonomiczny w Krakowie zbadal piec umów na opcje i znalazl w
    nich jeszcze maly hak na klienta: gdy ten tracil, musial placic bankowi dwa
    razy wiecej, niz wynosil ewentualny zysk, który bank wyplacal klientowi.
    Nazwano to asymetrycznoscia umowy, a transakcje na opcje - wirusem.
    Za premierem Pawlakiem stoi juz ponad 100 firm zjednoczonych w
    Stowarzyszeniu na rzecz Obrony Polskich Przedsiebiorstw, które potracily na
    opcjach od kilku do kilkunastu milionów zlotych. Wsród nich sa tez panstwowe
    tuzy, których straty moga isc w setki milionów - jak spólki weglowe.
    Ryszard Petru, znany ekspert finansowy, zarzuca Pawlakowi zwykly populizm: -
    To próba podkopania porzadku prawnego, gdzie dwie strony zawieraja
    pelnoprawne umowy. Wina obarcza firmy - ze nie czytaly umów z bankami. -
    Sady sa od rozstrzygania takich sporów, a nie politycy - dodaje.
    Nieformalnym doradca Pawlaka okazuje sie Zbigniew Jakubas - jeden z
    najbogatszych Polaków, prezes Polskiej Rady Biznesu. To on donosi Pawlakowi
    amunicje do walki z bankami. Jak twierdzi Jakubas, nawet 10 tysiecy firm
    utopilo na opcjach nawet 50 mld zl. I grozi im upadek.
    A dlaczego Jakubas walczy z bankami? Bo zarzad jednej z jego firm - Feroco -
    zainwestowal w opcje ponad 160 mln euro. I juz stracil ponad 100 mln zl.


    MARCIN KACKI




  • 2. Data: 2009-02-17 10:53:35
    Temat: Re: Krew zaczyna plynac o drugiej w nocy
    Od: "AdamS." <r...@l...localdomain>

    Pester - prośba,

    podawaj linki, zamiast cytować CAŁOŚĆ artykułu (skadinąd ciekawego - nie
    wiem, czy jest też w wersji elektronicznej)

    AdamS.


  • 3. Data: 2009-02-17 11:01:00
    Temat: Re: Krew zaczyna plynac o drugiej w nocy
    Od: wiktor <i...@i...invalid>

    Dnia Tue, 17 Feb 2009 10:53:35 +0000 (UTC), AdamS. napisał(a):

    > Pester - prośba,
    >
    > podawaj linki, zamiast cytować CAŁOŚĆ artykułu (skadinąd ciekawego - nie
    > wiem, czy jest też w wersji elektronicznej)

    http://www.google.pl/search?client=opera&rls=pl&q=kr
    ew+zaczyna+p%C5%82yn%C4%85%C4%87+o+drugiej+w+nocy&so
    urceid=opera&ie=utf-8&oe=utf-8


  • 4. Data: 2009-02-17 12:10:19
    Temat: Re: Krew zaczyna plynac o drugiej w nocy
    Od: Bufon z PO <i...@i...invalid>

    On Tue, 17 Feb 2009 10:32:32 +0100, Pester wrote:

    > Krew zaczyna plynac o drugiej w nocy
    > Gazeta Wyborcza, str. 5/Duzy Format (Pon 16 luty)
    >
    >
    > Zaufalem bankowi i pani Magdzie - stracilem 4,5 mln
    >
    >
    > Palec Piotra sunie na ekranie komputera wzdluz wykresu japonskiego jena.
    > I zatrzymuje sie na samej górze: - Tu dalem sie namówic. Palec idzie w
    > dól, gdzie zaczyna sie spadek: -Tu przestalem spac. Wpolowie spadku: -Tu
    > 800 tysiecy stracilem. Ciut nizej, tuz nad dnem: - Tu milion. Piotr
    > odchyla sie w fotelu iwciaga gleboko powietrze: - Ten czlowiek byl dla
    > mnie jak rodzina. Pracowal w poteznym banku. Kto by mu nie zaufal?
    >
    >
    > Bank zapewnia: mozna tylko zyskac Piotr
    >
    ...
    >
    > MARCIN KACKI

    Klamstwo - nikt tego Piotra do niczego nie namawial, to jego
    wylacznie wlasna, samodzielna decyzja
    Kacki nie po raz pierwszy puszcza artykul manipulujacy opinia publiczna


  • 5. Data: 2009-02-17 17:02:53
    Temat: Re: Krew zaczyna plynac o drugiej w nocy
    Od: spider <"spajder78[WYTNIJ]"@wp.pl>

    wiktor pisze:
    >
    > http://www.google.pl/search?client=opera&rls=pl&q=kr
    ew+zaczyna+p%C5%82yn%C4%85%C4%87+o+drugiej+w+nocy&so
    urceid=opera&ie=utf-8&oe=utf-8

    "Pokazują Piotrowi plansze z wykresami kursów walut. I powtarzają, że to
    świetny interes, mówią o wieloletniej udanej współpracy i zaufaniu, i że
    wszyscy klienci kupują tego za miliony złotych."

    Kolejny dowód na to, że trzeba robić inaczej niż "wszyscy" ;)
    --
    spider


  • 6. Data: 2009-02-17 18:33:06
    Temat: Re: Krew zaczyna plynac o drugiej w nocy
    Od: "Marcin" <u...@u...eu>

    Witam

    Użytkownik "spider" <"spajder78[WYTNIJ]"@wp.pl> napisał w wiadomości
    news:gneqjr$tsa$1@news2.ipartners.pl...

    > "Pokazują Piotrowi plansze z wykresami kursów walut. I powtarzają, że to
    > świetny interes, mówią o wieloletniej udanej współpracy i zaufaniu, i że
    > wszyscy klienci kupują tego za miliony złotych."
    >
    > Kolejny dowód na to, że trzeba robić inaczej niż "wszyscy" ;)

    I wiedziec co sie robi:

    "I Stanisław podpisuje umowę ramową. A czytał ją?
    - A co tam czytać? Że jakieś transakcje, forwardy czy coś.
    Panie, ja nie jestem ekonomistą, tylko ochmistrzem i kierowcą."

    Pozdrawiam,
    Marcin



  • 7. Data: 2009-02-17 18:47:18
    Temat: Re: Krew zaczyna plynac o drugiej w nocy
    Od: Andrzej Adam Filip <a...@p...onet.pl>

    "Marcin" <u...@u...eu> pisze:

    > Witam
    >
    > Użytkownik "spider" <"spajder78[WYTNIJ]"@wp.pl> napisał w wiadomości
    > news:gneqjr$tsa$1@news2.ipartners.pl...
    >
    >> "Pokazują Piotrowi plansze z wykresami kursów walut. I powtarzają, że to
    >> świetny interes, mówią o wieloletniej udanej współpracy i zaufaniu, i że
    >> wszyscy klienci kupują tego za miliony złotych."
    >>
    >> Kolejny dowód na to, że trzeba robić inaczej niż "wszyscy" ;)
    >
    > I wiedziec co sie robi:
    >
    > "I Stanisław podpisuje umowę ramową. A czytał ją?
    > - A co tam czytać? Że jakieś transakcje, forwardy czy coś.
    > Panie, ja nie jestem ekonomistą, tylko ochmistrzem i kierowcą."
    >
    > Pozdrawiam,
    > Marcin

    Czy takie [...] banki zasługują na takie przywileje jak bankowy
    tytuł egzekucyjny? Na *przywileje* trzeba *zasługiwać*.

    A pojechachać tym [...] po (już) niezasłużonych przywilejach szczególnie
    że większość systemu bankowego w Polsce jest pod zagraniczną kontrolą.
    Kiego wuja *takie* banki mają być szczególnie uprzywilejowane względem
    innych podmiotów gospodarczych?

    URL(s):
    http://pl.wikipedia.org/wiki/Bankowy_tytu%C5%82_egze
    kucyjny

    --
    Andrzej Adam Filip : Twoje pieniądze. Twoje ryzyko. Twój zysk *albo* strata.
    Kto sam sobie się podoba, często drugim się nie podoba.
    -- Przysłowie arabskie (pl.wikiquote.org)


  • 8. Data: 2009-02-17 19:19:46
    Temat: Re: Krew zaczyna plynac o drugiej w nocy
    Od: grzessiek <m...@p...onet.pl>

    Andrzej Adam Filip pisze:
    > Czy takie [...] banki zasługują na takie przywileje jak bankowy
    > tytuł egzekucyjny? Na *przywileje* trzeba *zasługiwać*.

    w normalnej sytuacji banki są podstawą gospodarki. nie wiem czy
    jakikolwiek biznes może funkcjonować bez kredytu.

    w opisanym przypadku doszło do zwyczajnego przekrętu - banki oferowały
    przedsiębiorcom instrumenty mocno zaawansowane stworzone do zupełnie
    innych celów. ostatecznie decyzję podejmowały pokrzywdzone osoby, ale
    sądzę że zastosowano wobec nich manipulację. takie instrumenty nie mają
    prawa znajdować się w portfelu małych przedsiębiorców tak jak amfetamina
    w cukierkach 10-latka.

    grzessiek


  • 9. Data: 2009-02-17 19:54:55
    Temat: Re: Krew zaczyna plynac o drugiej w nocy
    Od: xbartx <b...@h...net>


    Dorzucić można jeszcze do tego:
    http://www.pb.pl/images/files/2009/02/0ed3ae97-b292-
    47ab-a806-4602d0722a82.pdf



    --
    xbartx - Xperimental Biomechanical Android Responsible for Thorough
    Xenocide


  • 10. Data: 2009-02-17 20:17:57
    Temat: Re: Krew zaczyna plynac o drugiej w nocy
    Od: Zbylut <Z...@N...zzz>

    Pester napisal(a):

    > I jeszcze raz Piotr slyszy: nie mozna nic stracic. Wtedy Piotr pierwszy raz
    ^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
    takie coś powinno automatycznie włączać podejrzenia.

    --
    pozdrawiam, Zbylut
    * Usenet news. Learn what you know, share what you don't *

strony : [ 1 ] . 2


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1