-
81. Data: 2009-02-21 07:12:06
Temat: Re: Odp: Noble straszy kredytobiorców
Od: Radek Wroclawski <r...@n...pl>
Baloo pisze:
> S? tacy? Gdzie mo?na ich znale 1/4 ae, powa?nie pytam.
> I jak poznaae, ?e to niezale?ny i rzetelny?
to osoba, która nie pośredniczy w udzieleniu ci kredytu. Oczywiście nie
będzie tego robić pro publico bono...
-
82. Data: 2009-02-21 09:48:56
Temat: Re: Noble straszy kredytobiorcĂłw
Od: "MK" <m...@i...pl>
"Baloo" <b...@o...eu> wrote in message news:gnmfj8$tmg$1@news.onet.pl...
> 2/ Kurs franska spada dwukrotnie, więc kredyt maleje do 50 tys. Wartość
> nieruchomości pozostaje 100 tys. Ta sama hipoteka. Co się wówczas dzieje?
1/ do hipoteki masz wpisana kwote w CHF, wiec spadek kursu nie ma na to
zadnego wplywu, wtedy zabezpieczona jest po prostu rownowartosc tej kwoty w
PLN
2/ biorac pod uwage 1, w przypadku uplywu czasu i splaty kolejnych rat spada
wartosc zobowiazania, wtedy NA WNIOSEK KLIENTA moze dojsc do zmniejszenia
kwoty wpisanej do hipoteki. kilku moich znajomy przeprowadzalo takie
dzialania w ubieglym roku i nie bylo najmniejszego problemu. Obecnie
sytuacja jest nieco bardziej skomplikowana, bo wartosc nieruchomosci spada i
byc moze nalezaloby dokonac ponownej jej wyceny.
MK
-
83. Data: 2009-02-21 12:50:25
Temat: Re: Odp: Noble straszy kredytobiorców
Od: Tomasz Nowicki <t...@s...com>
Dnia Fri, 20 Feb 2009 23:34:05 +0100, Baloo napisał(a):
> Są tacy? Gdzie można ich znaleźć, poważnie pytam.
Choćby tutaj na grupie - pisuje tu wielu ludzi znających temat od podszewki
i chętnie wyjaśnia różne niuanse, Trzeba tylko samemu poznać podstawy, by
umieć zadać pytanie. Ale to chyba nie przekracza możliwości intelektualnych
absolwenta szkoły średniej?
> I jak poznać, że to niezależny i rzetelny?
Nijak. Pytać kilku, a potem wnioskować na podstawie ich odpowiedzi. I
drążyć temat do skutku, czyli do uzyskania satysfakcjonujących informacji.
> Od razu zaznaczam - odpuść sobie Expander i Open Finance, bo właśnie
> te dwie firmy chodzą na postronkach banków :)
Już mówiłem - nie interesują nas naganiacze... Ale taki np. Macierzyński,
kiedy tu jeszcze pisywał, potrafił udzielić interesujących informacji.
> No ale komu u licha wierzyć? Jak mamy rozpoznać fachowca i odróżnić go
> od "fachowca".
Jeśli jesteś "dzieckiem we mgle" i nie masz ochoty czy możliwości zmienić
tego stanu, to lepiej daj sobie spokój z ryzykownymi instrumentami (nie baw
się brzytwą) i bierz kredyt w złotówkach i jak najmniejszy. Wówczas mniej
ryzykujesz.
> Ech, bzdura. A może inaczej - nie wykluczam takich przypadków, ale
> masa ludzi naprawdę nie funkcjonuje w ten sposób.
Wcale nie - bo owczy pęd zaślepia. Przykład - teraz wśród warsiawki jest
moda na działki pod miastem, niby że to inwestycja na przyszłość, tralala.
I nic to, że każda taka warsiawka płaci już kredyt 500 tys. za 50 metrową
norkę na jakimści Ursynowie - działka być musi. Gołe pole 20km od miasta,
bez drogi, mediów i perspektyw urbanizacji w bieżącym stuleciu kosztuje
kilkaset złotych za metr kwadratowy. Pytam takich ludzi - po qui penis wam
potrzebny kolejny kredyt? A jeśli któreś straci pracę? Macie jakieś zasoby?
Odpowiedź jest jedna i sprowadza się do "cosi fan tutte". No to ja
przepraszam - żadne tłumaczenie i próba analizy nie przekonują, bo kuzyn
męża koleżanki itd.
> To ogromna wiedza i choćbyś nie wiem, jak się upierał, nie jest
> dostępna dla każdego przeciętniaka. Ocenić ryzyko? Kurczę, chyba
> żartujesz. Bo co innego zdawać sobie sprawę, że ryzyko istnieje, a co
> innego potrafić je ocenić. Zwłaszcza przy bombardowaniu zewsząd
> opiniami analityków, ekonomistów i inszych specmajstrów, że ryzyko
> jest przyzerowe.
Cóż mi pozostaje powiedzieć - skoro to takie trudne, to nie dziw się, że
nie dostaje się tego za darmo. Ale tak naprawdę, to piszesz bzdury, tyle ci
powiem. Jeśli temat cię przerasta, to daj sobie spokój. Ja np. nie gram na
rynku instrumentów pochodnych, choć teoretycznie można wiele na tym zyskać,
bo mnie to przerasta. Podobnie jak nie zajmuję się programowaniem
obiektowym, choć imponuje mi taka umiejętność. Korzystam z tych usług,
które jestem w stanie ogarnąć moim małym rozumkiem i nieźle na tym
wychodzę. Innym radzę to samo. Podstawowe ryzyko ocenić umię, bez
filozofowania - jeśli od 2006 złoty nic tylko cięgiem rośnie, podobnie
rynek akcji i nieruchomości, to po prostu wreszcie musi zacząć spadać - im
dłużej rósł, tym groźniejszy to będzie spadek. Jak wejdę na stołek i
skoczę, to niewiele mi się stanie, ale jak wlezę na czwarte piętro i
skoczę, to marny mój los. Taka prosta analogia dla miłośników
popołudniowych seriali, jeśli nas czytają ;)
> Nie chodzi o procedurę wzięcia kredytu, tylko o umiejętność właściwej
> oceny stopnia ryzyka. Możesz mnie nazwać debilem, ale ja tego nie
> potrafię. Szczęściem w nieszczęściu kredyt brałem, jak frank stał
Pardon my French, ale po jaki ch...j brałeś kredyt we frankach, skoro
wiesz, że nie potrafisz ocenić ryzyka??? Liczyłeś na szczęście? Nie
rozumiem takich ludzi - sami się podkładają i jeszcze mają pretensje do
innych.
> jeszcze w miarę wysoko, więc po kieszeni mnie to na razie nie bije,
> ale potrafię zrozumieć ludzi, którzy brali kredyty w zeszłym roku, bo
> nie potrafili ocenić ryzyka. Ja też bym nie potrafił (dlatego uważam,
> że mam więcej szczęścia, niż rozumu ;-)
Nie ulega wątpliwości.
> No widzisz, a wielu ludziom bank kojarzy się z zaufaniem i
> bezpieczeństwem. "Masz to jak w banku" - slogan, ale życiowy. Do tej
> pory, bo dziś się znacznie zdewaluował.
Nie znam takich ludzi - każdy znany mi człowiek ma większe lub mniejsze
rogi na banki, albo wręcz w ogóle unika z nimi styczności. Zaufanie do
banku? Może w Ameryce, ale u nas raczej funkcjonuje przysłowie "pewne jak w
ruskim banku" niż to, które przywołałeś.
> Przy czym nie jest to usprawiedliwieniem dla mało etycznego
> postępowania doradców finansowych
Przepraszam, ale skąd wiesz o doradcach finansowych, skoro z nich nie
korzystałeś? I nie mów mi o pracownikach banków, bo to tylko naganiacze.
> Oczywiście, ale nie wmówisz mi, że ludzie brali kredyty bez
> elementarnej wiedzy na ich temat. Z kolei nie mieli świadomości, że
> wiedza ta jest stanowczo za mała, by potrafić ocenić ryzyko choćby
> różnicy kursowych.
Nie chcę się powtarzać, ale to tak, jakby ktoś powiedział - "niewiele wiem
na temat umiejętności pływania, ale sobie skoczę do tej rwącej rzeki,
której głębokości nawet nie potrafię ocenić, bo wszyscy tak robią, a nie
chce mi się szukać mostu". Lemingi, normalnie lemingi...
> Ależ oczywiście, że tak, ale jak pisałem wcześniej - co innego
> wiedzieć, że istnieje ryzyko kursowe, a co innego potrafić je realnie
> ocenić.
Skoro nie potrafisz, to po co podejmujesz to ryzyko? W rosyjską ruletkę też
grywasz w sobotnie wieczory?
> A dlaczego nie, do licha ciężkiego? No weź mnie nie rozbrajaj. Skąd
> przeciętni ludzie maja wiedzieć takie rzeczy? Zaufali mądrzejszym od
> siebie. I uwierzyli, że może jeszcze się umacniać. A nawet jeśli nie
Na pewno? Czy może sprytniejszym? Skoro nie wiedzieli, to nie powinni
ryzykować. Poza tym to nieprawda, że nie było ostrzeżeń - były i to
wielokrotne i bardzo wyraźne, ze strony instytucji finansowych nie
zainteresowanych goleniem klienta, np. NBP. Trzeba było tylko chcieć je
dostrzec. Ale kto by tam się przejmował tym nudnym gadaniem, skoro "takie
fajne reklamy z gołymy babamy piszom, że bedzie kuul i w ogóle". Ech...
> Złoty do franka pnie się jak taternik od 2004 roku. Prześledź sobie
> wykresy. Jeśli ktoś był w stanie w sierpniu 2008 stanowczo powiedzieć,
> że nadeszła górka złotego, to chylę przed nim czoła. Większość ludzi
Przyjacielu, ja w sierpniu 2007 wycofałem pieniądze z funduszy
inwestycyjnych, taki jestem ostrożny - bo już wtedy zaczęło być krucho.
Może ciut za wcześnie, ale swoje zarobiłem. O tym, że nastąpi kryzys w
Stanach mówiło się już od początku 2008 roku, ale półgębkiem. W połowie
roku te informacje zaczęły się przedostawać do głównego nurtu mediów.
Mnóstwo było też gadania o zbyt silnej złotówce - ile razy mam to
wskazywać? NBP zaczął ostrzegać przed kredytami walutowymi już wiosną, a
potem wręcz nakładał na nie ograniczenia, tak? To przepraszam, czy ktoś ci
miał jeszcze na czole przybić kartkę z ostrzeżeniem? I nos wytrzeć i
rajtuzy podciągnąć? Gazet nie czytasz, wiadomości nie oglądasz? Mam dla
ciebie radę - zupełnie przestań oglądać i czytać reklamy. Ja tak robię,
choć wymaga to nieco wysiłku, bo pchają się jak japońska wycieczka po
obiedzie do sracza w Żelazowej Woli. Rzeczywistość wówczas staje się
znacznie bardziej przejrzysta - świat bez reklam - to się nawet nadaje na
hasło wyborcze :)
> nie jest i nie była w stanie. Tak samo, jak teraz nie jest w stanie
> określić, co będzie ze złotówką w najbliższym czasie. Nie chce mi się
> tego powtarzać po raz kolejny, ale rzetelna i właściwa analiza kursów
> walut to jednak dość zaawansowana dziedzina wiedzy i nie wymagaj tego
> od przeciętnych ludzisków.
Toteż nie ryzykuj - bierz bezpieczne kredyty. W złotówkach i nie na 100%
zdolności kredytowej.
> No i? Sądzisz, że należało się spodziewać, że skoro pojawił się
> niepokój, to złoty teraz zacznie spadać?
> Na skutek czego konkretnie?
Teraz? Nie teraz, ale w ogóle. Kredyt bierzesz nie na rok, ale na 20 lat.
Skoro złotówka jest bardzo wysoko - a każdy wiedział, że jest - to MUSI
spaść, prędzej czy później. Skoro nieruchomości były bardzo drogie, to
MUSIAŁY stracić. Potem znowu muszą wzrosnąć - nie wiadomo dokładnie kiedy i
o ile, ale muszą. Właśnie z powodu tej cykliczności nie warto ryzykować,
jeśli się nie ma wiedzy w tym zakresie. Proste?
> takim ryzyku piszę]. Ale na poziomie prawie 50% znacznie. Nikt z
> przeciętnych obywateli nie był w stanie tego przewidzieć. I nikt nie
> przewidział (no może nieliczni).
Czyli lekceważyli ryzyko i tyle. Bo skoro złotówka mogła w ciągu paru lat
zyskać 50%, to może i stracić. Kropka.
> Nieno oczywiście, jasne. Przeciętny Polak z ulicy powinien wiedzieć
> dokładnie, co i jak wpływa na kurs naszej waluty :> Bo inaczej
> zasługuje jedynie na miano głupca.
Nie wiedzieć, tylko dowiadywać się. Media podawały za NBP, MF, analitykami
- złotówka jest za mocna i jej kurs powinien zmaleć przed wejściem do euro.
Tak właśnie mówili. Ja miałem nadzieję, że nie zdołają jej zbytnio
zdołować, bo mi odpowiadał przelicznik 3zł za euro, ale obawiałem się, że
jednak im się uda. A tu proszę - wyręczył ich kryzys i Goldman Sachs.
A poza tym dlaczego masz pretensje, że "Polak z ulicy" nie jest traktowany
jak dwuletni solenizant na przyjęciu urodzinowym? Gdzie jest napisane, że
każdego trzeba prowadzić za rączkę i obsypywać prezentami? Zapewne gdzieś
pracujesz i masz jakichś przełożonych i wiesz, że ich wymagania często
utrudniają ci w pełni etyczne wykonywanie obowiązków. Pracownikom banków
kazano sprzedawać kredyty, a nie myśleć za klientów. W niebie oczywiście
będzie zupełnie inaczej, ale na razie jesteśmy na tym łez padole i nie ma
co się obrażać na rzeczywistość.
> No nie żartuj naprawdę? ;-)
Widzisz jakie to proste? :o)
> To jeszcze napisz, co się stanie z kryzysem. Skoro to podstawowy
> czynnik wpływający na kurs złotego, to warto wiedzieć, jak się będzie
> zachowywał, zanim podejmie się decyzję o zaciągnięciu takiego czy
> innego kredytu. Ale oczywiście tego nie wiesz, a co więcej - nie wie
> tego większość z nas. Sytuacja identyczna jak sprzed roku. Tyle, że w
> drugą stronę.
Ależ wiem, wiem - ten kryzys minie, a za jakiś czas przyjdzie następny,
może większy - związany np. z napinaniem gumki emerytalnej w USA. A w
kolejce jeszcze czekają amerykańskie obligacje skarbowe. To dopiero będzie
pierdyknięcie!
A nas tu w Polsce czeka załamanie emerytalne chyba jeszcze wcześniej. Mam
wrażenie, że najdalej w ciągu kilku lat wejdziemy w głęboką recesję z
wysoką inflacją i szybki zubożeniem społeczeństwa - chyba, że wcześniej
wciągnie nas strefa euro i nieco złagodzi skutki niebywałego zadłużenia
sektora publicznego. A za jakiś czas wrócimy do dobrej kondycji i
perspektyw. Tak to działa.
> Ale doradcy mówili co innego. Komu wierzyć? I dlaczego akurat mediom?
Nieprawda - ty nie korzystałeś z usług doradców, sam się przyznałeś.
Słuchałeś tylko handlarzy kredytowych, a to mało roztropne. A _nie_
słuchałeś ostrzeżeń z mediów.
>> Wystarczyłoby wyliczyć przykładową ratę.
>
> Owszem, ale pracownik banku jest zobowiązany zrobić to sam. Jego psi
> obowiązek i tyle.
A ty powinieneś się o to upomnieć. On może "zapomniał" bo był przepracowany
i w ogóle.
>> Klient nie płaci bankowi za doradztwo, tylko za pożyczenie
>> pieniędzy.
>
> Ale bank ma obowiązek rzetelnie opisać sprzedawany produkt.
> Chyba nie będziesz usiłował tego podważać.
A rząd ma obowiązek zapewnić mi dostęp do bezpłatnej służby zdrowia na
najwyższym poziomie - i co z tego?
> No jakie?
Mam ci poszukać? Proszę bardzo - 100zł za godzinę netto plus koszty.
Minimalka to 1000 netto. Wchodzisz? :)
> Jasne, takie one były realne, jak teraz realne są warunki kredytu w
> walutach.
> Też brałem i też wiem ;-)
Dobre i bezpieczne kosztuje więcej niż marne i ryzykowne, to chyba
naturalne?
> Chłopie, jakim reklamom i jakim handlarzom? To są słowa doradcy
> kredytowego z Open Finance.
No, właśnie mówię :oD
> Obowiązuje jednak coś takiego, jak etyka biznesu.
Etyka biznesu to grzeczna propozycja "kup pan cegłę" zamiast walenia pałą w
łeb od razu - w jakim świecie ty żyjesz?
>> Bzdury. Wystarczy elementarna wiedza i ostrożność.
>
> Bzdury. To, o czym piszę, nie jest elementarną wiedzą.
Skoro dla ciebie nie, to nie pchaj się do stołu, przy którym grają Naprawdę
Duzi Chłopcy. Ja tak robię i dobrze mi z tym.
> Gdyby tak było, nikt nie popełniałby błędów, niepotrzebne byłyby biura
> doradcze. Idąc Twoim tokiem myślenia wychodzi na to, że połowa
> społeczeństwa to ćwoki. Nie, po prostu nieliczni są w stanie ogarnąć
Cóż, wniosek jakościowo słuszny, choć ilościowo nieco niedoszacowany...
> Rozumiem, że jak Ci dealer wciśnie samochód, o którym wie, że za
> miesiąc się rozpadnie, to ani okiem nie mrugniesz, bo on ma zarabiać,
> a nie uświadamiać Ci, że auto ma feler. Genialne.
Nie - mam gwarancję, bez gwarancji bym nie kupił (dlatego m.in. nie kupuję
samochodów używanych). Poza tym są jeszcze sądy choć wiem że brzmi to
naiwnie - ale są, i w skrajnych przypadkach warto z tej możliwości
skorzystać
T.
-
84. Data: 2009-02-21 13:00:02
Temat: Re: Odp: Noble straszy kredytobiorców
Od: Tomasz Nowicki <t...@s...com>
Bezwzględna wartość złych kredytów rośnie, ale czy rośnie ich udział?
Według jednej pani z fundacji na rzecz kredytów hipotecznych (wczoraj
rozmawiała w radio) - nie ma tu zmian, co więcej - kredyty hipoteczne są
najlepiej spłacanym rodzajem zadłużenia. Większość złych kredytów
hipotecznych dotyczy inwestorów, którzy kupowali nieruchomości pod wynajem,
traktując je jako lokatę. Ludzie kredytujący zakup lokali i domów w których
mieszkają, z zasady spłacają zadłużenie rzetelnie, nawet kosztem konsumpcji
i innych wydatków. Pani ta posługiwała się konkretnymi danymi liczbowymi,
których z pamięci nie przytoczę
T.
-
85. Data: 2009-02-21 13:36:13
Temat: Re: Odp: Noble straszy kredytobiorc
Od: "Baloo" <b...@o...eu>
"Tomasz Nowicki" <t...@s...com> napisał w wiadomości
news:1kvrkmi0u5zsq$.1d4v9iypj0bis.dlg@40tude.net...
[ciach]
Ta dyskusja stała się już bezsensowna, a chwilami wręcz żenująca*, więc nie
widzę podstaw, by ją kontynuować.
Przede wszystkim nie rozumiesz podstawowej zasady - to, że Tobie się coś
udało, bo jesteś taki czy śmaki (inteligentny, przewidujący, sprytny,
oczytany, nieoglądający telenoweli i reklam, piękny, młody, whatever) nie
jest implikacją faktu, że wszyscy powinni być tacy sami. A może inaczej -
dobrze by było, gdyby byli, ale nie są. Siłą rzeczy, bo ludzie mają różny
potencjał i nie zawsze zależy to od nich samych. Nie jest to jednak
powodem, by:
1/ oszukiwać ich (banki)
2/ okraszać ich niewybrednymi wyzwiskami (Ty i Tobie podobni)
Zrozum to w końcu, albo jeśli nie jesteś w stanie, to uwierz na słowo.
Okopałeś się na swoim stanowisku i teoretycznie rzecz biorąc masz bardzo
dużo racji, ale realia są INNE, choćbyś się upierał jak dziki osioł.
Mała uwaga o podejmowaniu ryzyka - sugerujesz, by nie bawić się w ryzykowne
zabawy, jeśli nie potrafi się ocenić ryzyka. Oczywiście, tylko jeśli ktoś
nie potrafi ocenić ryzyka, to nie jest tego nawet świadomy, bo gdyby był,
to znaczyłoby to, że potrafi to ryzyko ocenić. Logiczne i proste jak budowa
cepa. A nieświadomy człowiek, bombardowany dodatkowo informacjami "mędrców"
zapewniających, że ryzyka nie ma, powoduje, to, co mamy teraz.
* personalne niegrzeczne przygrywki są cokolwiek nie na miejscu, zwłaszcza,
że nie opisuję własnych problemów (bo ich nie mam), tylko przedstawiam Ci
punkt widzenia innych ludzi. Punkt widzenia, którego nie będziesz w stanie
pojąć dopóki nie ściągniesz klapek z własnych oczu.
-
86. Data: 2009-02-21 14:11:58
Temat: Re: Odp: Noble straszy kredytobiorc
Od: Jan Werbiński <j...@j...com>
Użytkownik "Baloo" <b...@o...eu> napisał w wiadomości
news:gnp00f$kst$1@news.onet.pl...
> Ta dyskusja stała się już bezsensowna, a chwilami wręcz żenująca*, więc
> nie
> widzę podstaw, by ją kontynuować.
> Przede wszystkim nie rozumiesz podstawowej zasady - to, że Tobie się coś
> udało, bo jesteś taki czy śmaki (inteligentny, przewidujący, sprytny,
Tomasz argumentami położył Cię na łopatki.
Sfrustrowany jesteś i się nadymasz.
--
Jan Werbiński O0oo....._[:]) bul, bul, bul
Prywatna http://www.janwer.com/
Nasza siec http://www.fredry.net/
-
87. Data: 2009-02-21 16:42:29
Temat: Re: Odp: Noble straszy kredytobiorc
Od: Tomasz Nowicki <t...@s...com>
Dnia Sat, 21 Feb 2009 14:36:13 +0100, Baloo napisał(a):
> Ta dyskusja stała się już bezsensowna, a chwilami wręcz żenująca*, więc nie
> widzę podstaw, by ją kontynuować.
Do usług.
> 1/ oszukiwać ich (banki)
Sami się zgłosili do strzyżenia (bo nie chciało im się podjąć wysiłku bycia
ostrożnymi). Ale zgoda, to bardzo nieładnie ze strony banków i prędzej
wielbłąd przejdzie przez ucho igielne itd.
> 2/ okraszać ich niewybrednymi wyzwiskami (Ty i Tobie podobni)
Wyzwiskami? Jeśli ktoś jest tępy, to nie jego wina, ale jeśli jest tępy i
lekkomyślny - to już tak. Co ja poradzę, że jest takich bardzo wielu? Sam
czasem taki bywam... O wyzwiskach piszę na samym końcu.
> Zrozum to w końcu, albo jeśli nie jesteś w stanie, to uwierz na słowo.
> Okopałeś się na swoim stanowisku i teoretycznie rzecz biorąc masz bardzo
> dużo racji, ale realia są INNE, choćbyś się upierał jak dziki osioł.
Ale ja nie wiem, o czym ty do mnie rozmawaisz? Zadawałeś pytania, to
odpowiadałem. Nie interesuje mnie dyskusja o uczuciach, bo to nie ta grupa.
Ja współczuję tym, którzy umoczyli na hipotekach, ale nie mam ich zamiaru
głaskać za to po główkach. Tylko tyle.
> Mała uwaga o podejmowaniu ryzyka - sugerujesz, by nie bawić się w ryzykowne
> zabawy, jeśli nie potrafi się ocenić ryzyka. Oczywiście, tylko jeśli ktoś
> nie potrafi ocenić ryzyka, to nie jest tego nawet świadomy, bo gdyby był,
> to znaczyłoby to, że potrafi to ryzyko ocenić. Logiczne i proste jak budowa
> cepa. A nieświadomy człowiek, bombardowany dodatkowo informacjami "mędrców"
> zapewniających, że ryzyka nie ma, powoduje, to, co mamy teraz.
Przewrotna to logika, ale trafia w próżnię, już ci wyłożyłem dlaczego. Nikt
nikogo nie zmusza do żonglowania po ciemku piłami mechanicznymi, gry w trzy
karty na targu, handlu instrumentami pochodnymi, obstawiania zera w ruletę
albo czytania Gazety Wyborczej. Tak samo nie zmusza do brania kredytów
walutowych na wyśrubowanych parametrach własnych.
Naprawdę - jeśli ktoś nie rozumie, że do korzystania ze skomplikowanych i
potencjalnie ryzykownych produktów konieczna jest znajomość zasad ich
obsługi, to ja mogę go tylko ostrzegać. Dotyczy to w podobnym stopniu
pilarki do drewna, co kredytu walutowego. Ale każdy ma wolną wolę i pełen
zakres praw publicznych i decyzja należy do niego. Musi jednak ponosić jej
skutki, bo to należy do zestawu. A coraz więcej słyszę głosów, że "ja się
tak nie bawię, ja nie wiedziałem, oddajcie moje pieniądze, najlepiej z
budżetu". Znasz bajkę o koniku polnym i mrówce?
> * personalne niegrzeczne przygrywki są cokolwiek nie na miejscu, zwłaszcza,
> że nie opisuję własnych problemów (bo ich nie mam), tylko przedstawiam Ci
> punkt widzenia innych ludzi. Punkt widzenia, którego nie będziesz w stanie
> pojąć dopóki nie ściągniesz klapek z własnych oczu.
Ależ ja to rozumiem, bo sam napisałeś, żeś zadowolony ze swoich posunięć,
gratuluję. I jeśli nawet gdzieś przekroczyłem granice ironii i posunąłem
się do sarkazmu, to nie traktuj tego osobiście, bo nie miałem zamiaru cię
urazić, naprawdę. Nikogo nie obrażam tu personalnie, skoro piszę ogólnie a
nie o konkretnych osobach. Dlatego mam prawo wygłosić opinię, że pewna
grupa głupców postąpiła bardzo nierozważnie ze swoimi pieniędzmi i teraz
zaczyna odczuwać przykre tego konsekwencje. A że wśród nich jest wielu
skądinąd wspaniałych ludzi (sól tej ziemi, zawsze to powtarzam), godnych
szacunku i w ogóle, to zupełnie inna sprawa. Krytykuję ich w tym jednym
aspekcie, a nawet nie ich, tylko ich błędy. EOT
T.
-
88. Data: 2009-02-21 18:54:40
Temat: Re: Odp: Noble straszy kredytobiorc
Od: "Baloo" <b...@o...eu>
"Jan Werbiński" <j...@j...com> napisał w wiadomości
news:gnp28h$o87
> Sfrustrowany jesteś i się nadymasz.
Czym konkretnie miałabym być sfrustrowany?
-
89. Data: 2009-02-21 19:18:52
Temat: Re: Odp: Noble straszy kredytobiorc
Od: Jan Werbiński <j...@j...com>
Użytkownik "Baloo" <b...@o...eu> napisał w wiadomości
news:gnpilh$646$1@news.onet.pl...
> "Jan Werbiński" <j...@j...com> napisał w wiadomości
> news:gnp28h$o87
>
>> Sfrustrowany jesteś i się nadymasz.
>
> Czym konkretnie miałabym być sfrustrowany?
"Niesprawiedliwością społeczną", tym, że życie jest wredne, że uwierzyłeś w
opiekę państwa a zostałeś wydymany, że się nie znasz na czymś i wtopiłeś, że
niektórzy to mają szczęście, że nikt Ci nie podał pomocnej ręki, że wszyscy
chcą tylko zarobić, że niektórzy dobrze zarabiają na spekulacji, ale nie Ty.
Naprawdę przeczytałem Wasze wywody i Tomasz bardzo trafnie Ci wyjaśnił.
Rzadko się w usenetowym bełkocie trafia, że ktoś mówi z sensem i w dodatku
przystępnie.
--
Jan Werbiński O0oo....._[:]) bul, bul, bul
Prywatna http://www.janwer.com/
Nasza siec http://www.fredry.net/
-
90. Data: 2009-02-21 19:30:25
Temat: Re: Odp: Noble straszy kredytobiorc
Od: "Baloo" <b...@o...eu>
Miał być EOT, ale jeszcze kilka słów podsumowania ;-)
> Ale ja nie wiem, o czym ty do mnie rozmawaisz?
O tym, że oczekujesz, że cała ludzkość będzie inteligentna, bystra,
sprytna, ostrożna, przezorna, przewidująca - tak jak Ty. Też bym tak
chciał. Realia są jednak inne. Ludzie są różni, czasem diametralnie. I
bardzo często nie mają na to wpływu.
Czy wyśmiałbyś prostą kobietę w wieku balzakowskim legalnie oszukaną przez
Providenta i nazwał ją tępą i bezmyślną osobą? Jeśli nie, to powinieneś
zrozumieć, o czym piszę. Jeśli tak, to nie mamy naprawdę o czym rozmawiać.
> odpowiadałem. Nie interesuje mnie dyskusja o uczuciach,
No tak, ale na uczucia niechcący zeszła.
> Przewrotna to logika, ale trafia w próżnię, już ci wyłożyłem dlaczego.
> Nikt
> nikogo nie zmusza do żonglowania po ciemku piłami mechanicznymi, gry w
> trzy
> karty na targu, handlu instrumentami pochodnymi, obstawiania zera w
> ruletę
> albo czytania Gazety Wyborczej. Tak samo nie zmusza do brania kredytów
> walutowych na wyśrubowanych parametrach własnych.
To jeszcze raz powoli.
Jeśli ktoś WIE, że zabawa piłą mechaniczną jest groźna to:
1/ nie bawi się w to - jest ostrożny
2/ bawi się w to - bo zdecydował się ryzykować i jest tego świadomy
Ty należysz do którejś z tych grup.
Jeśli ktoś NIE WIE, że zabawa piłą mechaniczną jest groźna to:
3/ nie bawi się w to - nie jest mu to potrzebne
4/ bawi się w to - BO NIE JEST ŚWIADOMY STOPNIA RYZYKA
Przełóż sobie teraz piłę mechaniczną na kredyt i zrozum w końcu, że choćbyś
nie wiem jak się spinał, to nie możesz oczekiwać, że wszyscy będą należeć
do grupy 1 lub 2. Masa ludzi należy do grupy 4.
Dlaczego? Już to tłumaczyłem parę razy. Ponieważ szukając informacji u
osób, które uznały za godne zaufania, dostały taką porcję wiedzy, że uznały
ja za wystarczającą i rzetelną. Na podstawie tej wiedzy podjęły decyzję
wierząc, że będą w stanie ponieść ryzyko. Nie miały świadomości, że ryzyko
może być większe. Nie miały, bo skąd u licha miałyby ją posiąść i
zrozumieć, że ta wiedza jest niewystarczająca?
Jeśli nadal nie rozumiesz, o czym piszę, to wyobraź sobie sytuację, że Ty
na podstawie swoich zaufanych źródeł iformacji wyrabiasz sobie ostateczną
opinię na dany temat. Podejmujesz decyzję i cieszysz się, że wszystko jest
w porządku. Po czasie okazuje się, że zrobiono Cię w balona - mniej lub
bardziej świadomie. Albo, że stało się coś, na co nikt nie miał wpływu, ale
co można było przewidzieć, choć Cię o tym nikt nie poinformował. I teraz
taki Tomasz Nowicki "Bis" określa Cię mianem ciężkiego idioty, bo zaufałeś
nie tym, co trzeba, bo nie wykazałeś się wystarczającą roztropnością,
intelektem i tak dalej. Bo on tak zrobił i uważa, ze każdy bez wyjątku też
mógł.
> Naprawdę - jeśli ktoś nie rozumie, że do korzystania ze skomplikowanych i
> potencjalnie ryzykownych produktów konieczna jest znajomość zasad ich
> obsługi, to ja mogę go tylko ostrzegać.
Samo życie jest potencjalnie ryzykownym produktem, do którego konieczna
jest znajomość zasad jego obsługi ;-)Ryzykujemy na każdym kroku i nikt
nigdy nie jest w stanie przewidzieć wszystkiego. Nawet zaciągając kredyt w
PLN ryzykujesz, pomimo ubezpieczenia. Wystraczy, ze T.U., gdzie masz swoje
polisy nagle zbankrutuje i guzik masz, a nie odszkodowanie w razie
nieszczęścia. Jesteś w stanie to przewidzieć? Nie sądzę. Ale mimo to
zaryzykowałeś biorąc kredyt w bezpiecznych złotych.
> Ależ ja to rozumiem, bo sam napisałeś, żeś zadowolony ze swoich posunięć,
> gratuluję. I jeśli nawet gdzieś przekroczyłem granice ironii i posunąłem
> się do sarkazmu, to nie traktuj tego osobiście, bo nie miałem zamiaru cię
> urazić, naprawdę.
OK, nie ma wobec tego sprawy :)
> Dlatego mam prawo wygłosić opinię, że pewna
> grupa głupców postąpiła bardzo nierozważnie ze swoimi pieniędzmi i teraz
> zaczyna odczuwać przykre tego konsekwencje.
No więc różnimy się tylko tym, że ja nie nazywam takich ludzi głupcami, a
jedynie ofiarami różnych bardziej lub mniej planowanych działań/manipulacji
instytucji/osób trzecich. Na pewno będzie to dla nich nauczka na
przyszłość, ale tak czy owak nie uważam, że tylko oni ponoszą
odpowiedzialność za taką sytuację.