eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plFinanseGrupypl.biznes.bankiBanknoty 200 zł. Problem...Re: Banknoty 200 zl. Problem...
  • Data: 2004-07-25 17:52:44
    Temat: Re: Banknoty 200 zl. Problem...
    Od: Jacek Swiesciak <n...@s...invalid> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    Jarosław Lech napisal:

    > Zbyt skrótowo napisałem, przepraszam. Skróty mogły spowodować
    > wrażenie, że namawiam do solidnej rozróby, czego nie miałem w intencji.
    > Mam nadzieję, że widać to choćby po poradach bliżej końca mojego postu.

    Owszem, im blizej konca, tym bylo lepiej, wiec staralem sie rowniez
    zachowac powsciagliwosc w swoim poscie. W koncu mezczyzne poznaje sie po
    tym, jak konczy, nie zaczyna, wiec bylo OK ;)

    > Kasjer(k)om trochę powinno się dostać, zwłaszcza jeśli udają, że
    > robią koledze wielką łaskę, przyjmując duże nominały i mając w kasie
    > drobne w ilości niezbędnej do wydania reszty w każdej sytuacji.

    Gdy odpowiadalem Kamilowi wspomnialem, ze kazda sytuacje trzeba rozpatrywac
    indywidualnie. Jesli kasjerki robia... wiesz co, bez polskich znakow nie
    uzyje tego slowa, bo zaczna sie dziwne komentarze ;) to owszem, mozna by
    rzucic jakas cierpka uwage... Inaczej jest jesli kasjerki nie maja drobnych
    nie ze swojej winy... zreszta przejdzmy dalej, rozwine to.

    > Inna sprawa, czy bardziej winne są kasjerki, czy ich kierownik.

    A to swoja droga, dobrze, ze o tym wspominasz. A teraz obiecane rozwiniecie
    ;) Znajomy prowadzi sklep komputerowy polaczony z kawiarenka internetowa.
    Stara sie byc przygotowany na sytuacje, z ktorymi boryka sie Autor watku.
    Ale czasem, w losowo wybrane dni miesiaca, jest seria klientow placacych
    np. za plyte CD czy godzine Internetu "setka" czy "dwusetka". Pierwszy
    klient, drugi... OK. Przy piatym zaczynaja sie schody i nerwowe spogladanie
    do kasy. Zdarza sie, ze kolejny klient zostaje _grzecznie_ poproszony o
    jakas drobniejsza kase, bo nie ma jak wydac. Wiadomo, nie wygoni klientow
    sprzed kompow zeby zamknac sklep i leciec rozmieniac. Zreszta w poblizu tez
    sa male sklepiki i z rozmienieniem moze byc problem. A klient wowczas
    wyskakuje z wiazanka. Stad moja propozycja, by na takie zdarzenia spogladac
    szerzej.

    > Brak reakcji pozwalającej unikać takich sytuacji świadczy o
    > lekceważeniu klientów, a to chyba jest jakiś pretekst do uznania, że być
    > może nie wszyscy pracownicy zajmują odpowiednie dla swoich umiejętności
    > stanowiska.

    Jak slusznie zauwazyles wyzej, moze byc to wina kierownika/wlasciciela, nie
    zas kasjerki/kasjera. A wtedy lekcewazy Ciebie, jako klienta, "sklep", a
    nie obslugujaca Cie osoba i nie ma co sie na niej wyladowywac. Co do
    reakcji w takim wypadku, to juz oczywiscie kwestia osobnicza... mnie nie
    chce sie robic awantur, wole zaglosowac nogami i zmienic sklep, jesli
    gdzies mnie nie chca :) Jesli obslugujaca mnie osoba jest nieprzyjemna,
    moge najwyzej rzucic spokojnie jakas zlosliwa uwage, a do tego akurat mam
    talent :)

    > Być może. Ale lepiej byłoby, gdyby się dobrze przygotowali do
    > przyjmowania zapłaty kartami płatniczymi. Dzisiaj nie ma od tego
    > ucieczki - chyba że ma się interes na skalę Macro albo działa dla
    > specyficznego przekroju klientów, ajk np. Lidl.

    Po spojrzeniu w naglowek Twojego postu przypuszczam, ze jestes z Opola. I
    to dla mnie, jako mieszkanca wiochy zabitej dechami, zamyka ten punkt
    rozmowy ;) Ja tez bym chcial, by bylo, jak piszesz. Ale u mnie karte "sobie
    moge", a w pobliskich miasteczkach rowniez moge sie nia posluzyc w
    markecie, na stacji benzynowej i jeszcze w _kilku_ miejscach. Insza
    inszosc, ze w niektorych branzach, takze najblizej mi znanej - komputerowej
    - marze sa ponizej 10% i prowizja od transakcji karta slicznie zzera spora
    czesc zysku. Duzy udzial ma w tym fakt, ze prowizje w Polsce naleza do
    najwyzszych... czyli znowu musimy przebudowac caly system :/

    > Jeszcze nigdy, bez względu na to, jak byłoby mi to nie na ręgkę, nie
    > marudziłem na żaden sposób wydania reszty.

    Dlatego nie pisalem personalnie do Ciebie.

    > I wiesz co? Gdyby kasjerki w
    > sklepach były wyszkolone jak należy, wiedziałyby, co odpowiedzieć
    > marudnemu klientowi (dokładnie to, czego jutro rano Tomek powinien
    > dowiedzieć się w Inspekcji handlowej).

    Dokladnie tak.

    > Tomek (to do autora wątku), a jak to jest z zachowaniem tych
    > ekspedientek/kasjerek: jak nie mają jak wydać reszty, to rzucają Ci w
    > twarz "nie ma" i patrzą jak na chłpaka na posyłki, który zaraz pobiegnie
    > rozmieniać pieniądze, czy jest to raczej spojrzenie przepraszające,
    > osoby, która rzeczywiście nie mogła takiej sytuacji przewidzieć i wyraża
    > swoim zachowaniem przeprosiny i prośbę, żeby jej pomóc w niezręcznej
    > sytuacji?

    Trafiles teraz w sedno sprawy. Dokladnie o to mi chodzilo.

    >>> Jeśli to nie pomioże, to... poszukaj innego sklepu na robienie
    >>> większych zakupów po wypłacie.
    >> I, jesli ktos naprawde _musi_ placic duzymi nominalami, to byloby
    >> wyjscie optymalne.
    > Gówno prawda.

    Hmmmm...

    > Nie licz na to, że powstaną specjalne sklepy dla
    > płacących dużymi nominałami. Raczej sklepy nie przyjmujące ich, bo nie,
    > będą traciły klientów.

    Najpierw mi zaprzeczyles, by w nastepnym zdaniu wyrazic to, do czego
    zmierzalem :) Moze nie napisalem tego wystarczajaco wyraznie - mea culpa.

    > Twoje "żyj i daj żyć innym" pasuje tu jak garnitur na strój
    > roboczy szambonurka.

    A co Cie obchodzi, jak sie ktos ubiera? ;)

    Jacek

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1