eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plFinanseGrupypl.biznes.bankiBezpłatny blik?Re: Bezpłatny blik?
  • Data: 2024-09-07 20:09:01
    Temat: Re: Bezpłatny blik?
    Od: Dawid Andrzej Rutkowski <d...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    On Mon, 2 Sep 2024, Piotr Gałka wrote:

    >>> Bez sprawdzania przyjąłem, że są.
    >>
    >> Widać jakaś straszna poznańska plotka.
    >
    > Nie koniecznie.
    > Zadzwoniła pani z Citka (więcej niżej napiszę) to podpytałem, czy jest sens
    > założyć mu konto bo może np bliki będą za darmo.
    > Z tego co Pani mówiła to płatność blikiem za darmo, ale przelew blik 10%.
    > I nie wiem, czy jak ktoś inny załatwia tego Ubera a on nie ma aplikacji to
    > jak chce zapłacić to czy nie robi tego jako przelew blik na telefon.
    > A potem widziałem w papierach (przysłali mi do zaakceptowania pdf zawierający
    > 119 stron), że 10% ale nie mniej niż 20zł.

    No nie, jeśli 119 stron do KK to ten blik też z KK.
    W każdym razie koszt "10% nie mniej niż 20zł" to koszt przelewu z KK,
    a w TOiP dla kont nic takiego nie ma.
    Zaś przelew z KK - czy to zwykły, czy "na telefon blik" - jest jak
    najbardziej możliwy, choć zwykle płatny dość słono.
    Ale takie "na telefon blik" z KK są dość rzadkie, dopiero w citku
    słyszę o tym po raz pierwszy.
    Bo da się wszystko, tylko banki zwykle nie chcą - np. w milku można
    płacić blikiem z rachunku karty kredytowej i to bez żadnej dodatkowej
    opłaty - ale takie rzeczy chyba tylko w milku.

    Zaś "przelew blik na telefon" - czyli po prostu przelew natychmiastowy
    Express Elixir, wyróżniony jedynie dlatego, że nie musisz wpisywać numeru
    konta odbiorcy, a jedynie numer telefonu - oczywiście pod warunkiem,
    że odbiorca wcześniej zarejestrował tą parę numer telefonu + numer konta,
    w bazie blika - oraz wyróżniony tym, że w przeciwieństwie do płatnego
    w większości banków (oprócz santandera - ale tylko dla "konta jakie chcę"
    - oraz citka - ale tu tylko 3 w miesiącu darmowe) Express Elixiru,
    "przelew na telefon blik" jest we wszystkich chyba wciąż bankach darmowy
    (ale zwykle suma jest mocno ograniczona, wręcz do poziomu max. 500zł).

    Więc jednak chyba poznańska plotka - choć sytuacja się rozwija,
    scenariusz oddawania za zamówionego przez kogoś ubera zmienia kształt.

    Inna sprawa, że to Poznań, więc wciąż nie wiadomo, czy to kierowca rżnie
    ubera - choć w sumie czemu chciałby przelew na telefon, choć z drugiej
    strony to chyba najłatwiejsze do uniknięcia opodatkowania, darowiznę
    bodajże do 7k w ciądu 5 lat można przyjąć bez podatku od kogokolwiek.
    Ale może też być tak, że trzeba komuś oddać za tego ubera,
    jak ktoś zamówił.
    Małolaty polubiły te przelewy na telefon - do tego stopnia,
    że w apkach jest żenująca (przynajmniej mnie) funkcjonalność
    "prośby o przelew" - a w sumie tak naprawdę do niewielu więcej rzeczy mogą
    służyć z powodu ograniczonej sumy.

    Ale tutaj ostatni przejazd taxi (ostatni, bo na zdjęcie gipsu, ze zdjęcia
    wracaliśmy już autobusem, a następnego dnia znów test - tym razem autobus,
    a powrót metrem - daje się) pokazał, że taxi od ubera się uczą.
    Poza smutną konstatacją, że w DC nie ma ani lekarzy, ani wózków
    inwalidzkich ani nawet taxówek, jak się rok szkolny zaczął (zamawiasz
    poprzedniego dnia na 9 rano, o 8:50 dzwonią, że będzie "15 minut
    opóźnienia" - co oznacza, że nikt się nie zgłosił i pewnie się nie zgłosi,
    dobrze, że nie jedna tylko korpo w DC i z MPT zaraz koleś podjechał,
    i to fartem kombiakiem, że się wózek do bagażnika zmieścił - a pierwszy
    raz jechaliśmy z "naszym" wózkiem, bo w planie był powrót autobusem,
    tak to korzystaliśmy z wózków w szpitalu - są, bo to prywatny -
    ale tutaj pokazuje "patrzcie państwo, mieliście szczęście, a tu zamówienie
    na 8:45 i jeszcze nikt się nie zgłosił" - a bardzo dobrze, że ten wózek
    mieliśmy, bo podjeżdżamy pod szpital, a tu nie ma jak wjechać, bo drogę
    właśnie rozebrali - trzeba było pojechać wózkiem przez posesję sąsiada,
    dobrze, że pogoda, bo inaczej byśmy w błocie utonęli), okazało się,
    że jednak da się ocenić, ile będzie kosztował kurs, jeśli zamawiasz
    podając skąd (no, to akurat nieodzowne) dokąd - i pani przez telefon
    powiedziała z dokładnością do złotówki, ile będzie kosztować.
    Pozwala to np. rozliczyć się z taksówkarzem na ostatnich światłach
    i wysiąść prawie jak z ubera.
    Inna sprawa jak się to ma do dokładności wskazań licznika,
    bo to jest chyba jakoś w prawie umocowane.

    >> Tutaj pilnuje karteczka, a sprawdzać trzeba nieczęsto, tak raz na miesiąc
    >> wystarczy.
    >
    > Nieczęsto to byłoby raz na kilka lat. Co miesiąc to prawie co rusz.

    Raz na kilka lat to na pewno zapomnisz.
    Np. prawie nigdy nie biorę ofert "darmowe na rok", chyba że perpektywa
    zamknięcia to jakieś 3 miesiące.

    A co miesiąc i tak się trzeba zająć przelewami, choć ostatnio
    zacząłem je ustawiać na kilka miesięcy do przodu - ale to połowiczne
    rozwiązanie, bo niewiele tak się da, a to się opłaty za mieszkanie
    zmienią, a to żona wyśle SMS za granicę i trzeba parę groszy do
    rachunku za telefon dopłacić.
    Na rok da się ustawić tylko opłaty za prąd jak przyjdzie list
    i ew. ping-pongi, jeśli są potrzebne gdzieś do darmowości
    (ale tu i tak trzeba uważać żeby na koncie była odpowiednia suma).

    Więc przy okazji przelewów sprawdza się karteczkę, czy nie trzeba
    jakiejś reklamacji napisać ;>
    Ale promocja ostatnio jakoś tak zgęstką wróciły,
    przez poprzedni rok nie było nic.

    >> citka obecnie można polecić jako dobrą ofertę.
    >> Choć ST mają dziwaczny.
    [ciach citek]
    > A plików pobrać nie da się. Komunikat coś w stylu, że nie potrafią
    > wygenerować PDF-a (zgadzam się - ST mają dziwaczny).

    Oj tak, to jest niesamowite.
    U nich nawet w nocy nie da się załączyć pliku do wiadomości w poczcie
    wewnętrznej...
    A ten "sprawdź status aplikacji" to też jest niezła gra komputerowa.
    Przypomina mi to panie w kasach na Dworcu Głównym w Gdańsku,
    które na wszystkich biletach podkreślają markerem ten same pola
    i wyraźnie tłumaczą, że to są te ważne pola.
    Chwała im za to, ale czy nie możnaby wydrukować blankietów z takimi
    podkreśleniami?
    Tak samo w citku - infolinki tłumaczą wszystkim to samo, zamiast zmienić
    ten głupi sposób dostępu. Ale kto wie, może to jest amerykański program...

    Choć mimo wszystko warto przez to przejść, opłaca się być klientem citka.
    Teraz mam zamiar przetestować mechanizm spłacania karty za pomocą
    "rozkładania salda na raty", korzystając z tego, że mam ofertę
    z zerową prowizją oraz zerową "opłatą operacyjną" (to jest citkowy
    majstersztyk do ograbiania głupich klientów).
    Niestety nie ma chyba tak dobrze, że takie "rozłożenia na raty"
    spłaci również kwotę minimalną - zresztą i tak się tak nie da,
    bo rozłożyć na raty można tylko zadłużenie minus spłata minimalna - ale
    ogólnie zadłużenie powinno spłacić.
    A nawet jak nie to powinna zadziałać automatyczna spłata (która ostatnio
    znów zaczęła mi się pokazywać w ST jako nieaktywna - ciekawe, czy tym
    razem choć spróbują to poprawić).
    Aha, żeby ktoś się nie wyłożył to oczywiście takie "rozłożone na raty
    saldo" należy natychmiast spłacić - i się nie denerwować, bo jako
    "zaksięgowane" te operacje pokażą się dopiero następnego dnia.
    Jedyne co może zepsuć zabawę to możliwość, że taka spłacona kwota
    doliczy się do następnej kwoty minimalnej - ale to zobaczymy,
    bo na pewno do kwoty minimalnej dolicza się rata, ale taka przedwczesna
    spłata całkiem mi wygląda po prostu na zwykłą transakcję.

    Za to dziś santander mnie dopieścił, jeszcze nigdy nie miałem tak szybko
    załatwionej reklamacji.
    Chodziło o 5zł za omyłkowo kliknięty przelew bluecash - najpierw tak
    patrzę, że on wcale nie taki natychmiastowy, kilka minut wisi w
    "oczekujące", no to z nadzieją, że może jest sobota i jeszcze powisi i że
    może da się go odwołać, dzownię na infolinkę.
    Ale zanim mnie pani zidentyfikowała (z nowym feature - wysłała do mnie SMS
    i kazała odczytać kod) to już poszedł i się opłata zaksięgowała.
    Jednak po moim narzekaniu na to, jaki głupi jest ten formularz przelewu,
    pani przyjęła reklamację - tylko tak się najpierw mnie dziwnie spytała,
    czy to jest może moja pierwsza reklamacja czy już jakieś składałem,
    tak się zastanawiam, po co takie pytanie - ale zgodnie z prawdę
    powiedziałem, że było ich już sporo i że zwykle dostawałem, co chciałem,
    a może i moje uwagi (chyba nie określiłem ich jednak jako "światłe" ;)
    trochę poprawiły jakość obsługi w banku.
    I na koniec mówi, że to będzie "szybka reklamacja" i za dwa dni robocze
    powinna być załatwiona - i mimo, że specjalnie podkreśliła "robocze",
    a dziś sobota, to za 10 minut był SMS, że odpowiedzą "najpóźniej jutro"
    (a jutro niedziela), a za kolejne 10 minut 5zł już zwrócili ;>

    >> Hmmm, a bycie wspólnikiem spółki jawnej to też "prowadzenie działalności
    >> gospodarczej"?
    >
    > SPJ to taki dziwny twór, że sam nie wiem. Niby nie ma osobowości prawnej -
    > czyli działalność prowadzimy każdy na własny rachunek, ale ma NIP i wszystkie
    > faktury są na SPJ.
    >
    > Wydaje mi się, że wszelkie zmiany w SPJ to się robi w KRS więc jakim cudem
    > zawieszenie JDG w CEiDG skutkowało wypisaniem jej z ZUS (z tytułu SPJ)?
    > Wspólnik musiał (około 10 sierpnia) zgłosić ją ponownie do ubezpieczenia od 1
    > lipca i dopiero po takim zgłoszeniu Płatnik pozwolił mu wypełnić kwity.

    No tak, odwieczny problem, że jak masz czegoś więcej niż jeden to zwykle
    automatyzacja tylko zaszkodzi.
    Kiedyś filozoficznie próbowałem opracować logikę 4-wartościową:
    - w skrócie to było 0, 1, 2 oraz wiele
    - a szerzej "nie", "tak", "nie wiem", "nie da się określić"
    ale już operacji nie opracowałem.

    >> Więc jak to jest, żona płaci jedną składkę zdrowotną za spółkę jawną,
    >> a drugą jeszcze za 1-os. DG?
    >
    > Dokładnie.
    > Tę pierwszą jako % od dochodu, a tę drugą ryczałt (699zł miesięcznie).
    >
    > Nie ma co - wyraźnie widać - jest lepiej ubezpieczona ode mnie :)
    > Jak idzie do lekarza to powinno na nią zawsze czekać dwóch lekarzy.

    Ło, to podrożał ten NFZ.
    Ostatnio jak sprawdzałem - no ale to było pewnie z 10 lat temu,
    to dobrowolne kosztowało ok. 300zł a ryczałt dla DG był nieco ponad 200zł.
    Teraz ryczałt nadal tańszy niż "dobrowolne" - ale niewiele, "dobrowolne"
    735zł.

    >> Ale nie zdziwiłbym się, tak to w PL jest.
    >
    > A mi naiwnemu przed Nowym Ładem się wydawało, że systemu już się bardziej
    > spier...ć nie da.

    Oj, Nowy Wał, rzeczywiście coś takiego było, jak to człowiek wypiera
    traumatyczne przeżycia.

    > Tylko coś myślę, że się jednak zgapiłem, bo mogłem przejść gdy domniemany
    > czas życia był najmniejszy.

    Był taki ładny okres i nawet próbowaliśmy mamie zwiększyć emeryturę,
    ale nie dało się ZUSu nabrać, bo przeliczają łobuzy tylko wtedy jeśli
    wpadną jakieś nowe składki.
    A nam wtedy nie wpadło do głowy żeby mama się gdzieś na tydzień
    zatrudniła, choćby gdzieś do pomocy na Jarmarku Dominikańskim...
    Pani księgowa w infotronie dostała z tego niezły boost,
    ale jeszcze lepiej było dla facetów.

    >>> Statystyka jest podobno taka, że mężowie żon z wyższym wykształceniem żyją
    >>> dłużej.
    >>
    >> Ciekawe spojrzenie.
    >
    > Statystycznie to żony decydują o tym jak się żywią mężowie. Resztę sobie
    > dopowiedz.

    Statystycznie to można sobie różne ciekawe "tyż prowdy" opracowywać.
    Ale coś w tym może być - ogólnie kobiety żyją dłużej bo nie mają żon ;>

    >> Ale mój US tak z 10 lat temu zaakceptował trzy (spore) przelewy na jednym
    >> SD-Z2 - i nawet info o tym, jak to zrobić, dostałem od pani z US przez
    >> telefon.
    >
    > 10 lat temu Polska była bardziej normalna.
    > Szacuję, że odgruzowanie po 8 latach demolki może zając nawet kilkanaście lat
    > chyba, że znów wybierzemy sobie demolkę.

    Albo może byliśmy młodsi.
    Inna sprawa, że 2015 to był rok początku klęski, może nie taki jak 1933
    dla Niemiec lub 1917 dla Rosji - i całe szczęście dla nas, że wannabe
    dyktatorek nie dorastał tamtym do pięt - a od tego czasu szaleństwo
    jest wciąż, tylko inne.
    Do dziś wspominam rozpasanie z 2019, które potem w 2020 zmieniło się w
    ponurą żałobę.
    A jeszcze sporo przed nami.

    Cóż, muszę się za ten mój SD-Z2 wziąć - w sumie to nie trudne, ale
    postanowiłem, że spróbuję go złożyć przez net i czekam na natchnienie.
    Ale jak się przez 3 miesiące nie doczekam to złożę papierowo, do US mam na
    szczęście spacerkiem - i drugie całe szczęście, że do złożenia dokumentów
    nie trzeba się umawiać - tak to się "przez covid" wycwanili, że bez
    umówienia się wcześniej nic nie załatwisz.
    Zdziwiło mnie to, jak byłem z poprzednim SD-Z2 gdzieś w zimie - wchodzę, a
    tam pustki, a przecież sprzed lat pamiętałem to jako miejsce tętniące
    życiem (ale takim z obłędem w oczach ;)
    Pytam ochroniarza, co jest, a on, że tu kiedyś to było, i kawiarnia, i
    xero, a teraz to tylko pustki.

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1