Mam wrażenie, że w banku komercyjnym kurs średni to pojęcie pierwotne. NBP
to inna sprawa, bo on musi wyznaczać różne tam kursy używane dla operacji
urzędowych, podatkowych i bóg wie jakich jeszcze.

Dla banku komercyjnego jego kurs średni to dynamiczny kurs równowagi - na
rynku międzybankowym w typowych warunkach widełki ofert k-s są pomijalne w
stosunku do detalicznego spreadu. No i teraz jak bank spodziewa się, że dana
waluta będzie rosnąć to czemu by nie miał utrudnić klientowi granie na jej
wzrost, a zatem ustawić większą marżę dla operacji sprzedaży waluty przez
bank niż do jej zakupu? Ja przeciwskazań nie widzę.

Ważenie obrotami nie wygląda raczej sensownie, zresztą dla detalicznego
klienta banku operacje po kursie średnim banku raczej nie istnieją. W ING
prowizje za przelewy przeliczane są po kursie średnim ale NBP a nie ING.

> Ale czy wg ciebie, kurs średni nie uwzlgędnia marży, a kursy K i S ją
> zawierają?

Tak własnie według mnie jest i nie może być inaczej. Bo w którą stronę
wyobrażasz sobie marżę dla kursu średniego? Publikowania dwóch kursów
średnich (dla K i dla S) nie stwierdza się.

> http://gospodarka.gazeta.pl/Gielda/0,85675.html kurs średni AUD podany
> jako 2,395 (K=2.397, S=2.446)

Na to masz chyba odpowiedź w materiałach, do których linka podawałeś. Kurs
średni i kursy K i S są chyba ustalane przez NBP o róznych godzinach -
średni koło południa, K/S podkoniec sesji (jakkolwiek głupkowato by to nie
brzmiało). :)