eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plFinanseGrupypl.biznes.bankiKredyt indeksowany - zwrot spreadu?Re: Kredyt indeksowany - zwrot spreadu?
  • Data: 2019-11-21 19:48:02
    Temat: Re: Kredyt indeksowany - zwrot spreadu?
    Od: Krzysztof Halasa <k...@p...waw.pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    "J.F." <j...@p...onet.pl> writes:

    >> Ok. Stopa oprocentowania (LIBOR, WIBOR itp) jest neutralna, ponieważ
    >> do
    >>niej odnosi się zarówno depozyty, jak i kredyty.
    >
    > Banki maja sporo depozytow na 0%.

    Owszem. Ale (jeśli dobrze rozumiem uwagę) - starają się nie mieć takich
    depozytów, w szczególności większych, jeśli stawka miedzybankowa jest
    niższa (lub też zerowa).
    Oczywiście na "Kowalskich" nie ma rady, bo przecież nie można im
    zastosować ujemnego oprocentowania.

    > Ale znow masz kwestie dlugoterminowe.
    > Tak zgrubnie liczac dla 300k pln kredytu
    > -1% prowizji 3k
    > -1% marzy - ale przez 25 lat, to ze 20% sie uzbiera,

    1% rocznie. Lepiej chyba wszystko liczyć w skali roku.

    > -4% spreadu - to tylko 4%, 12k

    Ładne mi "tylko" - 12 kzł praktycznie za nic. Też chciałbym tak mieć.
    Poza tym, 4% to było kiedyś - na początku wieku?

    > Patrzac na wyroki - naganne moglo byc dopiero podniesienie tych
    > spreadow po podspisaniu umowy, choc dla sadu moze sie liczyc sama
    > mozliwosc podniesienia.

    Sama wysokość spreadów również może być oceniana. Weźmy np. taką
    prowizję (pół spreadu) w wysokości 5,9%... I to od transakcji nie
    dotykających gotówki, która zawsze jest znacznie bardziej ryzykowna.

    > Wyplata w PLN, splata w PLN, a kredyt niby walutowy :-)

    Wiele razy pisałem, że nie widzę w tym nic pseudowalutowego, jeśli
    przyczyny leżą po stronie klienta. W przypadku wypłaty, praktycznie
    zawsze tak jest, a raty załatwiono ustawowo, więc jeśli ktoś spłaca
    w PLN to widocznie tak mu się opłaca.

    >> natomiast
    >>w ogóle kredyty walutowe zaczęły się pojawiać na szerszą skalę na
    >>początku obecnego tysiąclecia. Wynikało to z tego, że wtedy uzyskanie
    >>kredytu hipotecznego w PLN było praktycznie niemożliwe.
    >
    > Ale czy one nie byly w pelni walutowe ?
    > Wyplata w walucie, splata w walucie ... i nie ma potrzeby okreslania
    > tabeli kursow dla splat kredytu.

    Nie przypominam sobie takich. Ale to nie jest definicja "pełni"
    walutowej. Kredyt walutowy, jak dla mnie, to taki, którego suma (oraz
    np. chwilowa wartość zadłużenia, wysokość rat itd) jest denominowana
    w danej walucie. Tzn. te parametry mogą być denominowane także w innej
    walucie (np. z złotówkach), ale na zasadzie wtórnej, zależnej od kursu.

    Dlatego uważam, że kredyty "indeksowane" są dokładnie tak samo kredytami
    walutowymi. Ale przyznaję, że kredyty indeksowane wydają mi się jakąś
    nieco dziwną sztuczką, raczej nie wykorzystaną dla dobra klienta :-)
    a kredyt hipoteczny to powinna być prosta, klarowna sprawa, bez żadnych
    sztuczek.

    Problem z wypłatą kwoty kredytu w innej walucie (niż PLN) był zawsze
    taki, że bank nie wypłacał jej do ręki kredytobiorcy (to byłoby znaczne
    ryzyko ze względu na brak zabezpieczenia na nieruchomości), tylko na
    konto np. developera (sprzedawcy itd) - i to musiała być kwota
    w złotówkach. W przypadku rat, może i były kredyty, które można było
    spłacać w walucie (nie pamiętam), ale zapewne dotyczyłoby to raczej
    euro. Spłata we frankach (i jenach - bo też takie chyba były) wydawałaby
    się dość egzotyczna. Dodatkowo prowizje kantorowe przy sprzedaży takiej
    waluty mogłyby być większe niż bankowe. Tylko główne waluty - USD, GBP,
    DM i następnie euro mogły mieć małe spready kantorowe, i nawet to nie
    było nic podobnego do obecnych pojedynczych groszy (czy np. 1 grosza).

    Pamiętam że sama zapłata (za sprowadzony z zagranicy towar) w walucie
    przez odbiorcę "Kowalskiego" to już była wysoce podejrzana transakcja,
    i załatwienie tego nie było trywialne. Normalnie należało zapłacić za to
    w PLN, a firma powinna kupić za to walutę w banku, i dopiero zapłacić za
    towar zagranicznemu sprzedawcy (zdaje się że w tym przypadku to
    "Kowalski" kupił towar bezpośrednio za granicą, a firma była tylko
    przewoźnikiem). Przy czym zaznaczam, że nie chodziło o żaden VAT, ale
    o "zezwolenie dewizowe".
    Być może w 2008 r. już takich historii nie było, nie wiem - to, co
    opisałem, działo się na przełomie wieków.
    --
    Krzysztof Hałasa

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1