> varitas napisał(a):
>
> > Tyle że odpowiedziała mi jakaś totalna miernota, jakaś zwykła konsultantka
a
> > nie kierownik czy dyrektor.
>
> Naprawdę myślisz, że reklamację rozpatrują i piszą odpowiedź kierownicy
> i dyrektorzy, którzy się pod nią podpisali? To tylko stempel i podpis,
> robota została wykonana i tak przez masę pracowitych żuczków... A kto
> się pod tym podpisze to już nie ma znaczenia... Akurat Lukas w tej
> kwestii podchodzi uczciwie - zawsze wiesz, kto NAPRAWDĘ zajmował się
> Twoją sprawą.

Nie mam cienia wątpliwości, że jeśli pismo adresuję do dyrektora, to nie on
odpowiada ! Pismo przegląda sekretarka, i w zasadzie to ona kieruje daną sprawę
dalej.
Jest jednak spora różnica w podejściu instytucji do klienta, pomiędzy zwykłym
jej przedstawicielem, a taką np. sekretarką dyrektora. Te dwie osoby mają inną
wiedzę a przede wszystkim inne priorytety.

Już jakieś symptomy rozwiązania sprawy chyba się pojawiły, choć jeśli one
zawiodą, to skorzystam z Waszych rad ( choć już wcielam je w życie ). Jeśli
mimo to nie uda się, to jest jeszcze jedna opcja. Jest skuteczna w przypadku
klientów - debilów, którzy ewidentnie nie mają racji itd, więc jeśli mam rację
( a mam ) to też powinno poskutkować.

Mam nadzieję, że sprawa szybko się zakończy, a będzie tak, jeśli dobrze
rozumiem czym zajmuje się dział marketingu określonej instytucji.

Pozdrawiam.
veritas

--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl