eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plFinanseGrupypl.biznes.bankiPrzyznajcie się, który to? › Re: Przyznajcie się, który to?
  • Data: 2010-10-03 08:52:13
    Temat: Re: Przyznajcie się, który to?
    Od: robercik-us <r...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    Użytkownik mvoicem napisał:

    > Ale mają znacznie mniejszą płynność - a to też ma znaczenie.
    >
    Tak... tylko tymi kategoriami może rozumować deweloper, który buduje
    domy na sprzedaż.
    Ja jestem prywatnym inwestorem, który po zainwestowaniu 300 kzł na tzw
    zadupiu ma średniej wielkości dom, który zdatny jest do zamieszkania,
    którego wartość jest o co najmniej kilkadziesiąt procent wyższa od
    nakładów jakie ponoszę na jego wybudowanie.i mam zamiar w nim mieszkać
    rezygnując przy tym z dotychczasowego mieszkania, z wielu względów mniej
    korzystnego.

    > Moi znajomi odziedziczyli jeszcze przed boomem 80metrowe mieszkanie i
    > 350 metrowy dom/połówka bliźniaka. Mieszkanie sprzedali dość szybko, za
    > 160kpln. Ze sprzedażą półbliźniaka wozili się ze 3 lata aż im głód
    > zajrzał do oczu i sprzedali za coś około 250kpln.
    >
    No właśnie..., ale mieli gdzie mieszkać i o to chodzi :-)
    >>
    w sytuacji, kiedy byłoby mnie stać
    >> jedynie na spłatę rat kredytu, zrobienie wszystkich opłat związanych z
    >> mieszkaniem i skromne życie...
    >
    > Na tym etapie życia może to być wystarczające.

    Pewnie tak, ale jak pojawi się potomstwo, to już raczej takie mieszkanie
    nie wystarczy, a my mówimy o inwestycji, która ma dać takie, czy inne
    zyski/korzyści w dłuższej perspektywie. A tu długoletni kredyt i małe
    widoki na to, by się odbić, bo zarobki z pracy ledwo wystarczają na
    bieżące wydatki.
    >>
    >> To nie jest inwestycja, tylko konsumpcja, a zasada jest taka, żeby
    >> konsumować jak najmniej pożyczonych pieniędzy i jeśli już pożyczamy, to
    >> po to, by inwestować, a nie konsumować.
    >
    > Konsumpcja konsumpcji nierówna. Z jednej konsumpcji da się wyjść, z
    > innej wyjść ze stratą, z jeszcze innej się nie da.
    >
    > Jeżeli przewalisz kasę na wódę i panienki - to czysta strata.
    >
    > Jeżeli kupisz samochód - to w zależności od wieku - strata większa lub
    > mniejsza.
    >
    > Ale jeżeli kupisz mieszkanie, to jeżeli po jakimś czasie dojdziesz do
    > wniosku że nie chcesz tam mieszkać (bo np. dostałeś pracę w innej części
    > kraju) - masz opcje - sprzedać lub wynająć.

    Powiem za Robertem Kyosakim, że pieniądze wydane na inwestycje są
    wydatkami, które wkładają do Twojej kieszeni następne pieniądze,
    natomiast pieniądze wydane na konsumpcję są wydatkami, które wyciągają z
    Twojej kieszeni kolejne pieniądze.

    W tym kontekście kupno samochodu, jaki by on nie był, jeśli nie będzie
    na siebie zarabiał, to będzie zawsze konsumpcja, Wydanie na wódę i
    panienki..., też konsumpcja, chyba że weźmieny pod lupę bardzo
    specyficzny przypadek, kiedy to kioś robi super imprę i wydaje kasę na
    tzw rozpustę, ale dzięki temu ubija wielomilionowy interes :-), wtedy
    takie wydawanie kasy jest inwestycją :-))).

    Podobna sytuacja jest z mieszkaniem. Jeśli ktoś kupuje mieszkanie tylko
    po to, by w nim zamieszkać, to niestety jest konsumpcja, bo ma koszty
    związane z jego utrzymaniem. W dodatku kiedy robi to na kredyt, to tym
    bardziej konsumuje i jeszcze wspiera czyjąś inwestycję. Jeśli natomiast
    kupi owo mieszkanie i tak się zakręci, że nie mieszka w nim, tylko je
    wynajmuję, albo prowadzi tam biznes, to już można to mieszkanie
    rozpatrywać w kategoriach inwestycji. - Przynosi dochód :-).
    >
    > Jeżeli sprzedajesz na górce - to wtedy w sumie wszystko jedno czy duże
    > na zadupiu czy małe w aglomeracji - i tak pójdzie.
    >
    Dlatego właśnie całą idea inwestycji polega na tym, żeby kupić w dołku,
    a sprzedać na górce, nigdy odwrotnie :-))). Koleś kupił na górce - ja
    bym tak nie zrobił. Lepiej było poczekać w wynajętym te kilkanaście
    miesięcy i jak zaczął się dołek, wtedy kupić. Byłoby taniej, mniejszy
    kredyt i wiele innych korzyści :-))), a może nawet udałoby się kupić
    większe - dla rodziny bardziej przydatne...? :-)

    > Ale jeżeli jest dołek - to lepiej wynająć i wtedy małe mieszkanka w
    > aglomeracji mają niesamowitą przewagę. W zasadzie tylko dla nich da się
    > tak wynająć żeby pokryło koszt kredytu i coś jeszcze zostało.
    >
    No tak... jak jest dołek, to trzeba przeczekać ze sprzedażą do czasu,
    kiedy będzie następna górka. Póki co trend jest ciągle wzrostowy jeżeli
    chodzi ceny nieruchomości, ale jak się kupi na górce...., to można
    nieprędko uzyskać zwrot z inwestycji. Tu trzeba jeszcze brać pod uwagę
    koszty związane z utrzymaniem nieruchomości i... żeby byl zysk, trzeba
    sprzedać po pierwsze pocenie wyższej, niż się kupilo, po drugie doliczyć
    koszty utrzymania nieruchomości przez okres, kiedy się czeka na górkę,
    po trzecie doliczyć koszt pieniędzy, które uzyskało się z banku.

    Wynajem małego w aglomeracji rzeczywiście może być łatwiejszy niż
    większego na tzw prowincji, ale też i koszty zakupu mogą obu tych
    nieruchomości mogą być prównywalne, zatem ze tyle za ile wynajmujesz
    małe w dużym mieście, możesz wynajmować duże w małym i wo obu
    przypadkach może się opłacać :-), ale mnie to nie kręci.

    pozdr
    robercik-us

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1