eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plFinanseGrupypl.biznes.bankidziwna praktyka wlasciceli sklepow › Re: dziwna praktyka wlasciceli sklepow
  • Path: news-archive.icm.edu.pl!news2.icm.edu.pl!news.onet.pl!not-for-mail
    From: "Robert Tomasik" <r...@g...pl>
    Newsgroups: pl.biznes.banki
    Subject: Re: dziwna praktyka wlasciceli sklepow
    Date: Thu, 3 Jun 2004 21:27:31 +0200
    Organization: news.onet.pl
    Lines: 133
    Sender: r...@p...onet.pl@pc90.nowysacz.cvx.ppp.tpnet.pl
    Message-ID: <c9nv4u$o8f$1@news.onet.pl>
    References: <2...@g...de>
    <c9ccl1$jcj$1@news.onet.pl> <c9cin2$171$5@news.onet.pl>
    <1auamwo9ld2w5$.gvptsfc6d5c$.dlg@40tude.net>
    NNTP-Posting-Host: pc90.nowysacz.cvx.ppp.tpnet.pl
    Mime-Version: 1.0
    Content-Type: text/plain; charset="iso-8859-2"
    Content-Transfer-Encoding: 8bit
    X-Trace: news.onet.pl 1086291934 24847 217.99.219.90 (3 Jun 2004 19:45:34 GMT)
    X-Complaints-To: a...@o...pl
    NNTP-Posting-Date: 3 Jun 2004 19:45:34 GMT
    X-Priority: 3
    X-MSMail-Priority: Normal
    X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 6.00.2600.0000
    X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V6.00.2600.0000
    User-Agent: Hamster/2.0.0.1
    Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.biznes.banki:302289
    [ ukryj nagłówki ]

    Użytkownik "damago" <m...@g...pl> napisał w wiadomości
    news:1auamwo9ld2w5$.gvptsfc6d5c$.dlg@40tude.net...

    > 1) Nie odmawiają sprzedaży. Tu dyskusja tylko dotyczy formy płatności. A
    to
    > nie podlega wymogom prawa (upraszczam, ale w tej sytuacji tak jest)

    Ale upraszczając wypatrujesz sens zagadnienia. Sprzedaż polega na tym, że
    sprzedawca przenosi na nabywcę własność rzeczy i ma do niego roszczenie o
    zapłatę - tak to określa kodeks cywilny. Ja biorąc w sklepie towar
    zakupuję go, czyli de facto staję się jego właścicielem. Pozostaje
    roszczenie sprzedawcy o zapłatę. I tu problem, bo sprzedawca nie może w
    sposób uzgodniony ze mną przyjąć pieniążków. Zgodnie z jego ofertą
    przyjętą przeze mnie w chwili wejścia do sklepu zapłata miała nastąpić
    kartą. A on z tej umowy się wycofuje. No to ma problem. Chleb jest mój, a
    sklep ma roszczenie o zapłatę.

    Ustawodawca wymyślił osobny przepis na taką odmowę sprzedaży. I dla tego
    stosuje się go jako lex specialis zamiast przywłaszczenia. Gdyby tego
    przepisu nie było, to należało by przeprowadzić następujący wywód:

    1. Klient wchodzi do sklepu i zapoznaje się z jego ofertą. W szczególności
    akceptuje formę zapłaty zgodnie z wywieszką na drzwiach sklepu (nalepka z
    kartą) oraz wybiera sobie artykuł.

    2. Klient składa oświadczenie woli o chęci zakupu określonej rzeczy. W tym
    momencie nabywa jej własność. Sklep ma natomiast roszczenie o zapłatę.
    Ponieważ przyjęło się w stosunkach cywilnych, że te dwie czynności u nas
    przebiegają w jednym momencie, to załóżmy sklep może się powstrzymać od
    swojego świadczenia do chwili zapłaty.

    3. Klient wyciąga kartę i chce uregulować należność zgodnie z zawartą
    umową. W tym momencie sprzedawca oświadcza, że już przedstawioną przez
    siebie ofertą nie jest zainteresowany.

    Co do zasady - gdyby nie lex specialis w kodeksie wykroczeń - to
    sprzedawca dopuszcza się przywłaszczenia. Odmawia wydania rzeczy jej
    właścicielowi. Bo klient stał się właścicielem towaru w chwili przyjęcia
    oferty sprzedaży. I teraz można zacząć rozważania, na ile działania sklepu
    są uzasadnione.

    W wypadku sklepu zastosowanie opisanych przeze mnie kroków może jest mało
    czytelne. Zakupując zapałki nie zastanawiamy się przecież, ze właśnie
    dokonaliśmy czynności cywilnoprawnej, a tak naprawdę to można powiedzieć,
    że kilku. Złożono nam ofertę, my ją przyjęliśmy, nabyliśmy własność
    zapałek, powstało zobowiązanie do zapłaty, my to zobowiązanie wykonaliśmy.

    Więc proponuję dla celów studyjnych rozważyć pokrewny przypadek: Zlecam
    remont mojego samochodu. Warsztat dokonuje naprawy i ja przychodzę po
    odbiór samochodu. Oczywiście chcę uregulować rachunek i wyciągam
    uzgodnione 1.000 zł. Na to właściciel warsztatu oświadcza, że on się
    rozmyślił i zapłatę chce w diamentach. Proszę mu dostarczyć diamenty o
    wartości 1.000 zł. Niby na pozór co w tym złego. Można iść do jubilera i
    te diamenty mu kupić. Tylko po co? Przecież my umówiliśmy się o zapłatę
    gotówką, a nie diamentami! Czy w tym wypadku uznasz prawo właściciela
    warsztatu do zatrzymania samochodu jako zastawu uregulowania zobowiązania
    przez klienta. Bo prawo takie co do zasady ma i wywieść je można z
    łatwością z przepisów prawa cywilnego.

    Ad rem: W przypadku zakupu kartą umówiliśmy się ze sklepem, ze ja zapłacę
    kartą. Nie mogą przyjąć zapłaty w tej formie, no to się dogadamy. Proszę
    mi wystawić fakturę i wskazać rachunek bankowy. Zapłacę przelewem. Gotówki
    nie mam, bo nie umawiałem się, że ją będę miał. Sklep ma roszczenie o
    zapłatę, ale moim zdanie sam odstępując od uzgodnionej formy zapłaty traci
    prawo zastawu na sprzedanej rzeczy. traci, bo trudno dowieść, że brak
    zapłaty następuje z winy kupującego, a tylko ta okoliczność uzasadniał by
    prawo zatrzymania.

    Oczywiście to są rozważania teoretyczne. W praktyce nie warto kruszyć
    kopii o bzdury. Jeśli jakiś sklep mnie wkurza, to go zmieniam nie wdając
    się w dywagacje z personelem. Takie pyskówki nie mają sensu, bo z reguły
    personel wykonuje jedynie polecenia właściciela. A że czasami bzdurne, to
    inna sprawa. Jak mnie coś bardzo wkurza, to znajduję namiary na
    właściciela i mu maila wysyłam albo faks. Tam, żeby sobie ulżyć. I tyle.
    >
    > 2) Pamiętaj o tym, że podatek pobierany przez centrum rozliczeniowy jest
    > spory i płacą kartą płacisz w rzeczywistości 30-50 groszy plus za towar
    od
    > 1% do 5% więcej. To jest miesięcznie znacznie więcej niż kwota która
    > miliony ludzi przerzuca z jednego banku (gdzie są opłaty wyższe o 5zł)
    do
    > innego. Dlaczego? Bo czego nie widać tego sercu nie żal.

    Centrum rozliczeniowe nie pobiera podatku, tylko opłatę. I oczywiście
    znajduje się ona wliczona w cenę, a przynajmniej powinna być. Gdy sklep
    odmawia przyjęcia zapłaty kartą, to mnie okrada. Bo opłatę w marżę
    wliczył, ale wykonać usługi nie chce. To oczywiście pewne uproszczenie,
    ale przyznasz, że obrazowo oddaje sens.

    Jeśli sklep z jakiegoś powodu nie wliczył opłaty w marżę, to już nie moja
    wina. To tak, jakbyś wszedł do sklepu i zobaczył telewizor za 3.000 zł.
    Cena atrakcyjna, sprzedawca towar zachwala. No to jedziesz do banku,
    bierzesz pieniądze, zamawiasz taksówkę bagażową i przyjeżdżasz do sklepu.
    Każesz spakować telewizor i idziesz do kasy. A tu kasjer nagle przypomina
    sobie, ze sklep zapomniał doliczyć sobie do marży kosztu transportu tego
    telewizora z Japonii. No i "niech mnie pan zrozumie, mnie się za 3.000 zł
    nie opłaca tego sprzedać. ale za 4.000 zł już tak". Nie wkurzył byś się?
    >
    > 3) Jeżeli zmusisz sklep do honorowania zapłaty kartą każdej kwoty to i
    tak
    > ty za to zapłacisz bo sklep będzie musiał zwiększyć marżę. lub np.
    > wprowadzić opłatę 1zł od transakcji itp. Proszę podchodźcie ze
    zrozumieniem
    > do takich rzeczy i do handlowców bo to na koniec dnia my jako klienci
    > zapłacimy mniej lub więcej w zależności od tego.

    Ależ ja nie uważam, że należy wszystkich sprzedawców zamykać. Ja tylko
    napisałem, jak wygląda chwili obecnej unormowanie prawne tego tematu.
    Sprzedawca zna przecież prowizje wynikające z podpisanej przez niego z
    akceptantem kart umowy i powinien sobie tak ustawić marze, by mu się
    opłacało prowadzić sprzedaż. Za jego pomyłki w tym zakresie trudno winić
    klienta, który przecież tych umów nie zna najczęściej.
    >
    > 4) Firmy które wprowadzają ten para-podatek starają się ukrywać ten fakt
    > przed klientami stąd umowy pomiędzy sklepem a bankiem zabraniają
    > pokazywania jawnie ile przy każdej transakcji płacimy za przyjemność
    > zapłaty plastikiem. Myślę, że gdyby opłaty były jawne i każdy miał
    wybór:
    > zapłacić kartą o kilka procent więcej niż gotówką o kilka procent taniej
    to
    > skończyłoby się eldorado kart kredytowych i ludzie by się w wielu
    wypadkach
    > przeprosili z gotówką.

    Nie twierdzę, że by tak nie było. Ale w sklepach, gdzie targować się nie
    można, to nie ma sensu obecnie. Sam czasem idę do bankomatu, gdy w sklepie
    powiedzą, że gotówką będzie 5% taniej i jakoś z tego tytułu tragedii nie
    robię. "Biznes jest biznes". Ale stawiajmy sprawę jasno. Cena chleba
    wynosi 7 zł, jak pan zapłaci gotówkę, to go panu sprzedam za 2 zł. I
    sprawa jasna. Tylko kto będzie chodził do sklepu, gdzie chleb kosztuje 7
    zł? Ale to już sprawa marketingu. Ustawiania terminali obowiązku
    ustawowego również nie ma.

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1