Witam,
przymierzam sie do kredytu hipotecznego - badajac oferte i kruczki zwiazane
z ukrytymi oplatami naszych bankow mam wrazenie jakbym sie conajmniej
doktoryzowal ;-)
Wydumalem sobie taki scenariusz ktory moglby mnie spotkac.
Biore kredyt na powiedzmy 100 tys PLN, raty stale, wczesniejsza splata za
0PLN, na zakup mieszkania u developera, LTV=50%.
Mam 5 platnosci - kazda po 40 tys PLN, powiedzmy co 3 miesiace.
Wiec na 3 rate musze wziac 20 tys kredytu.
Licznik zaczyna bic - (zakladamy ze splacam od razu kapital i odsetki)
Uruchamiam 4 rate.
W tym momencie mam niespodziewany lub planowany ale niegwarantowany we
wczesniejszych kalkulacjach zastrzyk gotowki (sprzedaje mieszkanie,
samochod, wygralem;) itp - powiedzmy ze jest to 30 tys PLN.
PYTANIE:
Czy moge teraz splacic polowe (w przyblizeniu) tego co jestem na minusie?
Czy najpierw musze sie zadluzyc na maksa, a dopiero potem splacac
bezprowizyjnie?
Jak to jest w roznych bankach? Jakie macie doswiadczenia?

Nie wiem czy jasno opisalem problem, ale czekam na opinie
pozdrawiam