Witam wszystkich.
Od przeszlo dwoch lat kierowalem, sie zasada, ze nalezy brac kredyt w
walucie w jakiej sie zarabia. Niestety ostatnio po ruchach w walutach oraz
naszej sytuacji przystapienia do Unii troche mi sie zamieszalo: z jednej
strony kredyty w EURO nadal sa tansze -nizej oprocentowane (a wiec mniejsze
miesieczne raty i koszt calego kredytu -oczywiscie przy zalozeniu ze kurs
sie utrzyma na podobnym poziomie co teraz) a z drugiej strony zlotowkowe
kredyty, ktore mozna juz zdobyc ponizej 8% p.a. DO tego dochodzi mozliwosc
wejscia do strefy EURO polskiej zlotowki oraz bardzo wysoki kurs EURO
wzgledem dolara.

Analitycy twierdza ze mozna by sie zaczac zastanawiac nad wzieciem takiego
kredytu denominowanego w EURO (z moliwoscia przewalutowania oczywiscie) -ze
wzgledu na to, ze ryzyko kursowe moze zniknac jak zaczniemy zarabiac w EURO
a po drugie, ze kurs EURO jest teraz wysoki i naprawdopodobniej bedzie
malec.

No i sie troszke pogubilem bo jak sie tak zastanowic to po co placic
miesiecznie raty wg 8% w PLN skoro mozna placic wg 4% w EURO -no po to zeby
dobrze spac.

Czy ktos ma jakies sugestie w tym temacie? -moga byc linki,
-sorry jezeli bylo ostatnio ale mnie tu dawno nie bylo.

POzdrawiam
Wall