eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plFinanseGrupypl.biznes.bankipo co komu kk - dywagacje [długie]
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 72

  • 11. Data: 2005-10-09 20:52:16
    Temat: Re: po co komu kk - dywagacje [długie]
    Od: Mithos <f...@a...pl>

    Adam Bosiacki napisał(a):

    > Jesteś świetnie zorientowany. Pozwól, że spytam: jesteś ksiedzem, gejem czy
    > pedofilem?

    Sugerujesz, ze te 3 cechy nie moga wystepowac kumulatywnie ?


    --
    pozdrawiam
    Mithos


  • 12. Data: 2005-10-09 21:10:57
    Temat: Re: po co komu kk - dywagacje [długie]
    Od: "Adam Bosiacki" <B...@w...pl>


    >
    >Sugerujesz, ze te 3 cechy nie moga wystepowac kumulatywnie ?
    >
    Mogą (na moje pytanie można odpowiedzieć wskazując więcej niż jedną
    odpowiedź), ale nie muszą.
    Chociaż, jeżeli brać pod uwagę zaprezentowaną przez kolegę (?) dogłębną
    (słowo takie samo jak inne, nie?) znajomość problemu, to możesz mieć rację.
    --
    ============= P o l N E W S ==============
    archiwum i przeszukiwanie newsów
    http://www.polnews.pl


  • 13. Data: 2005-10-10 00:57:54
    Temat: Re: po co komu kk - dywagacje [długie]
    Od: "Arek" <a...@p...onet.pl>

    trainer napisał(a) w wiadomości: <434963b4$0$5433$f69f905@mamut2.aster.pl>...
    >Arek wrote:
    >> W nawiązaniu do wcześniejszego wątku - smętne anegdotki sceptyka.
    >
    >jest kilka dobrych powodów dla których warto mieć kk za darmo, ale chyba
    >nie ma sensu przekonywać sceptyków (może poza pracownikami banków,
    >którzy probuja tu stymulować sprzedać).

    To nie ja.

    > nie ma co rzucać pereł przed
    >wieprze .... jak jest napisane w piśmie :-))


    Powiedzmy, że zauważyłem ":-))" i nie wziąłem tego do siebie. Nie
    chcę zachęcać ani zniechęcać. Mnie akurat karta kredytowa JESZCZE nie
    przekonała.
    Tylko fascynują mnie czasami chęci drobnego zysku, kosztem sporej
    ilości czasu i zaangażowania. Podejrzewam, że są wśród nich niektórzy
    chętni na KK.
    Stąd próba oszacowania bezpośrednich korzyści z używania KK
    i ciekawość, ile bank jest gotów zapłacić za pozyskanie takiego
    klienta.

    W podobnym tonie wypowiadałem się na temat zwrotu opłaty za
    prowadzenie konta po wprowadzeniu opłat w VW (bez powiadomnienia).
    Teraz, czy za miesiąc - bank i tak musiałby oddać te 5zł. Koszty
    zaangażowania niektórych znacznie przekraczały ew. zyski z
    zainwestowania w cokolwiek tych 5zł na miesiąc (może za wyj. LOTTO...)

    Widzę, że narozrabiałem. Następnym razem dam tylko linka do takich
    "przemyśelń".

    Arek



  • 14. Data: 2005-10-10 01:13:39
    Temat: Re: po co komu kk - dywagacje [długie]
    Od: "Arek" <a...@p...onet.pl>

    Arek napisał(a) w wiadomości: ...
    > ...Zakupy ze stycznia spłaca
    >się zwykle w lutym, z lutego w marcu itd. Czyli kredyt de facto jest
    >na pierwsze 1-1.5 miesiąca - jeżeli całe zakupy na początku miesiąca,
    >bo jak równo rozłożone to średnio wyjdzie połowę tego. Zysk? Np.
    >0.75*4000zł*5%/12=12.5zł jednorazowo, na całe "życie" karty.

    Autopoprawka! Ten kredyt się "przedłuża". Więc zysk nie na całe
    "życie" karty ale średnio na okres regulacji zobowiązania.



  • 15. Data: 2005-10-10 04:05:40
    Temat: Re: po co komu kk - dywagacje [długie]
    Od: "kubakj" <k...@g...pl>

    > W nawiązaniu do wcześniejszego wątku - smętne anegdotki sceptyka.
    >
    >
    > 1. Zdobyć klienta.
    > Wracam zmęczony z... (nieważne). Więc wygląd raczej flejowaty.
    > Zaczepiają mnie dwie panienki w a'la biurowych uniformach (upał w
    > słońcu 40st. C). Promocja KK w Millenium. Nie, dziękuję. Ale są miłe
    > i wykładają kawę na ławę - mają z tego prowizję. Niech będzie. Podaję
    > potrzebne dane, z których prawdziwe są nazwisko, drugie imię i nr tel.
    > - prepaid w stanie spoczynku. Dają blankiet zaświadczenia o dochodach
    > od pracodawcy (im podałem zaniżone) i proszą abym jutro odebrał telefon
    > - to im wystarczy. Pytam czy te dane można potem zmienić - można przy
    > składaniu wniosku.
    > Następnego dnia z ciekawości zaglądam na www Millenium. Jeżeli już
    > to wolałbym inną. Mimo to zmieniam SIMa w telefonie - obiecałem. Dzwoni
    > z zastrzeżonego numeru. Jaki chciałbym limit i do której placówki banku
    > przesłać wniosek do podpisu. Pytam o szczegóły oferty - nie przekonali
    > mnie. Okazuje się, że to wynajęta przez bank firma, która szuka klientów
    > (panienki na 99% dorabiały na wakacjach). O innych oferach Millenium
    > firma pojęcia nie ma. Poprosiłem o 24 godziny "do namysłu" i następnego
    > dnia definitywnie odmówiłem.
    > Ciekawe, ile bank płacił firmie a firma panienkom? To już taka
    > promocja, że pierwszy lepszy z dochodem poniżej średniej krajowej
    > (tyle podałem, myślałem, że nie zadzwonią) wydawał się interesujący?
    > Ile zysku z takiego klienta spodziewał się bank?
    >
    > 2. Kłopot.
    > Do internetu można chyba z wirtualną lub debetówką. Zresztą kolega
    > już prawie rok czeka na reklamację nieznanego zakupu za 35CAD, Montreal.
    > Z Polski się nie ruszał, w sieci wcześniej nie płacił, bankomatu karta
    > nie widziała, CVV2 po lekturze PBB uczynił nieczytelnym. "Gdyby to było
    > w Europie i MC a nie Visa to byłoby w max 3 miesiące" - rzecze bank.
    > Na Allegro można przelewem. W małych sklepikach się nie da lub człek
    > nie ma sumienia. Pod wpływem impulsu większych zakupów się raczej nie
    > robi, można wcześniej wyjąć kasę - na małe podręczna gotówka wystarcza.
    > Dla mnie np. brak automatycznej (bezpłatnej) spłaty dyskwalifikuje
    > kartę. Nie dziwne dla kogoś, dla kogo raz na pół roku płacić za prąd
    > to za często. Skleroza :) (nie chcą wystawić rachunku na rok z góry).
    >
    > 3. I tak potrzebne miedziaki.
    > Duży sklep, elektronika i AGD. Ochroniarz grzecznie poprosił o
    > zostawienie małego plecaka w depozycie (tego dnia teczka była za mała).
    > Przy okazji dowiedziałem się o istnieniu takowego - wcześniej nie
    > było?. Depozyt to szafki z kluczykiem. Nie zamykają się... Aha! moneta
    > w zastaw. Boją się kradzieży kluczyka? Nie mam akurat 2zł. Wróciłem,
    > zapytałem czy w tej sytuacji jednak mogłbym wejść z plecakiem. No way!
    > Grzeczność wyparowała. A co z panią, która akurat wchodzi z większym
    > plecakiem? Ochroniarz wzruszył ramionami i zdobył się na bezczelny
    > uśmiech. Ja na stwierdzenie, że moja noga tam więcej nie postanie.
    > Co z tego, że miałbym KK? I tak trzeba nosić bilon, tu złotówkę, tam
    > 2zł... Gdybym mu pokazał KK to wpuściłby z plecakiem?. Że niby bank
    > takiemu zaufał? A może popełniłbym faux-pas jako posiadacz KK
    > zaglądając do sklepu podobno taniej sieci?
    >
    > 4. Zysk.
    > Promocje, rabaty? Może. Normalne używanie? Zakupy ze stycznia spłaca
    > się zwykle w lutym, z lutego w marcu itd. Czyli kredyt de facto jest
    > na pierwsze 1-1.5 miesiąca - jeżeli całe zakupy na początku miesiąca,
    > bo jak równo rozłożone to średnio wyjdzie połowę tego. Zysk? Np.
    > 0.75*4000zł*5%/12=12.5zł jednorazowo, na całe "życie" karty. Majątek!
    > Pozostaje wygoda, łatwy ale nie tani większy kredyt. Czasem szpan.
    > Chyba, że kogoś rajcuje fakt wzięcia bezpłatnego kredytu. Koszty
    > eksploatacji karty pomijam.
    >
    > Pewnie kiedyś i tak się zdecyduję...

    Wszystko opisujesz na podstawie zycia w dawnym PRL i mentalnosci pseudo
    biznesmenow, ktorzy jeszcze prowizji za prowadzenie rachunku bankowego nie
    przerzucaja na klientow.

    W USA totalnie inna cene i zalete ma karta kredytowa. W USA bez niej nie da sie
    zyc, a brak posiadania jest oznaka braku zdolnosci kredytowej, zaufania,
    problemow i trate czasu. Majac karte kredytowa jestes dla wiekszosci zaufanym
    czlowiekiem, bo masz historie kredytowa, nikt nie sprzeda ubezpieczenia, nie
    otworzy konta bankowego, czy zalozyc telefon bez kredytowki nie da sie. Wszystko
    telefonicznie czy internetowo placi sie za pomoca karty, a bez karty problem i
    wysylanie czekow i czekanie dniami na rozliczenie. Oczywiscie w USA kredytowki
    sa za darmo i nie ma platnych kredytowek jak w Polsce, a platne sa tylko dla
    tych, co nie maja dobrej historii kredytowej, bo sobie zszargali ja poprzez brak
    platnosci, to potem za to placa. Nigdy nikt nie doliczyl oplat za realizacje
    kredytowka mi jeszcze i nigdy sie to nie zdarza, chociaz w pewnych instytucjach
    rzadowych jest prowizji, ale to wszystko zalezy od prawa stanowego i w
    niektorych jest oplata, a w niektorych nie. Pozatym zmienianie kredytowek w USA
    co roku jest oznaka braku lojalnosci i zawsze jest to sygnal w dol i tylko
    posiadanie dlugo kredytowki jest oznaka zaufania i pewnosci klienta. Na dodatek
    nie dostalem jeszcze nigdy rabatu za placenie cashem, a kredytowka ciagle
    cashback i zwykle 3% sumy trafia na konto od kazdej transakcji. W dawnym PRL
    niestety biznesmeni inaczej postrzegaja biznes. Oby tak dalej...

    --
    Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl


  • 16. Data: 2005-10-10 06:25:51
    Temat: Odp: po co komu kk - dywagacje [długie]
    Od: "KUB" <k...@r...pl>


    Użytkownik SDD <s...@t...wszechwiedza.pl> w wiadomości do grup
    dyskusyjnych napisał:diboph$3pb$...@n...onet.pl...
    >
    > Użytkownik "Andrzej" <r...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
    > news:dibo7c$1rc$1@news.onet.pl...
    >
    > > > Z babami to mysle, ze mniejszosc.
    > > Myślisz że jednak do serwisów z dziećmi ?
    >
    > Przede wszystkim!
    > Jesli z doroslymi, to w 75% faceci.
    >
    > Pozdrawiam
    > SDD
    >

    Znasz to z autopsji.

    Zdrów
    KUB'a



  • 17. Data: 2005-10-10 07:08:13
    Temat: Re: po co komu kk - dywagacje [długie]
    Od: PshemeK <p...@o...pl>

    kubakj napisał(a):
    >
    > W USA totalnie inna cene i zalete ma karta kredytowa. W USA bez niej nie da sie
    > zyc, a brak posiadania jest oznaka braku zdolnosci kredytowej, zaufania,
    > problemow i trate czasu. Majac karte kredytowa jestes dla wiekszosci zaufanym
    > czlowiekiem, bo masz historie kredytowa, nikt nie sprzeda ubezpieczenia, nie
    > otworzy konta bankowego, czy zalozyc telefon bez kredytowki nie da sie. Wszystko
    > telefonicznie czy internetowo placi sie za pomoca karty, a bez karty problem i
    > wysylanie czekow i czekanie dniami na rozliczenie. Oczywiscie w USA kredytowki
    > sa za darmo i nie ma platnych kredytowek jak w Polsce, a platne sa tylko dla
    > tych, co nie maja dobrej historii kredytowej, bo sobie zszargali ja poprzez brak
    > platnosci, to potem za to placa. Nigdy nikt nie doliczyl oplat za realizacje
    > kredytowka mi jeszcze i nigdy sie to nie zdarza, chociaz w pewnych instytucjach
    > rzadowych jest prowizji, ale to wszystko zalezy od prawa stanowego i w
    > niektorych jest oplata, a w niektorych nie. Pozatym zmienianie kredytowek w USA
    > co roku jest oznaka braku lojalnosci i zawsze jest to sygnal w dol i tylko
    > posiadanie dlugo kredytowki jest oznaka zaufania i pewnosci klienta. Na dodatek
    > nie dostalem jeszcze nigdy rabatu za placenie cashem, a kredytowka ciagle
    > cashback i zwykle 3% sumy trafia na konto od kazdej transakcji. W dawnym PRL
    > niestety biznesmeni inaczej postrzegaja biznes. Oby tak dalej...

    A u was biją murzynów...

    PshemeK



  • 18. Data: 2005-10-10 08:53:54
    Temat: Re: po co komu kk - dywagacje [długie]
    Od: "gg" <d...@d...d.>

    Użytkownik "inżynier Nowak" <n...@g...pl> napisał w
    wiadomości news:dibue9$nh5$1@inews.gazeta.pl...

    > Już wszyscy wiedzą, że nie umiesz się posługiwać k.k.. Przestań się
    > powtarzać.

    Nudny już jesteś. Nie muszę brać kredytu żeby zapłacić w hipermarkecie za
    zakupy albo kupić sobie garnitur czy jakiś inny ciuch w salonie mody. I
    nie znaczy to że nie posiadam karty płatniczej, tyle że nie jest to
    kredytówka.
    Będę nadal przestrzegał wszystkich przed KK ponieważ jest to niepotrzebny
    produkt wciskany ludziom. To prawie tak jak z naczyniami zepter lub
    odkurzaczami za 10k pln. Są oczywiście zadowoleni użytkownicy. Ale
    przeciętnemu (nawet zamożnemu) człowiekowi są one zupełnie zbędne.
    Wystarczy tylko trochę asertywności żeby oprzeć się namolnym namowom i
    powiedzieć grzecznie - nie, dziękuję, nie potrzebuję tego produktu.

    --
    pozdrawiam
    P.


  • 19. Data: 2005-10-10 09:27:38
    Temat: Re: po co komu kk - dywagacje [długie]
    Od: Mithos <f...@a...pl>

    gg napisał(a):

    > Nudny już jesteś. Nie muszę brać kredytu żeby zapłacić w hipermarkecie
    > za zakupy albo kupić sobie garnitur czy jakiś inny ciuch w salonie mody.
    > I nie znaczy to że nie posiadam karty płatniczej, tyle że nie jest to
    > kredytówka.

    Czyli jednak nie wiesz po co jest KK.


    > Będę nadal przestrzegał wszystkich przed KK ponieważ jest to
    > niepotrzebny produkt wciskany ludziom. To prawie tak jak z naczyniami
    > zepter lub odkurzaczami za 10k pln. Są oczywiście zadowoleni
    > użytkownicy. Ale przeciętnemu (nawet zamożnemu) człowiekowi są one
    > zupełnie zbędne. Wystarczy tylko trochę asertywności żeby oprzeć się
    > namolnym namowom i powiedzieć grzecznie - nie, dziękuję, nie potrzebuję
    > tego produktu.

    Moja 90 letnia ciotka uwaza, ze komputer to jest wcielony szatan i zlo
    wszelakie. Masz zblizone do niej poglady. Wspolczuje.


    --
    pozdrawiam
    Mithos


  • 20. Data: 2005-10-10 09:45:47
    Temat: Re: po co komu kk - dywagacje [długie]
    Od: "gg" <d...@d...d.>

    Użytkownik "Mithos" <f...@a...pl> napisał w wiadomości
    news:didc68$qed$1@news.onet.pl...
    > Czyli jednak nie wiesz po co jest KK.
    Wiem, wiem... KK jest po to żeby jej używać i płacić za to używanie
    bankowi, który ją wydał. Ale jeżeli są darmowe debetówki to po co
    przepłacać?
    I proszę nie pisz mi tu o zakupach za granicą przez net czy osobiście bo
    są to promile transakcji dokonywanych przez Polaków.

    > Moja 90 letnia ciotka uwaza, ze komputer to jest wcielony szatan i zlo
    > wszelakie. Masz zblizone do niej poglady. Wspolczuje.

    Jesteś z logiką na bakier. Nie uważam że komputer to zło. Natomiast za złe
    uważam pułapki zastawiane przez banki na bogu ducha winnych ludzi, którym
    wciska się "darmowe" produkty za które w rezultacie zapłacą prędzej czy
    później.

    --
    pozdrawiam
    P.

strony : 1 . [ 2 ] . 3 ... 8


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1