Dzisiaj zaniosłem do najblizej placówki PEKAO pismo z reklamacją.
Nie chcieli przyjąć, bo nie do ich oddziału. Następnie kazali wysłać
pismo do oddziału, podali mi nawet numer (szukali już adresu).
A ja uparłem się, jak osioł, że nie będę wysyłał pisma do żadnego
innego oddziału. Skoro jestem w banku, do którego skierowane jest
pismo, to oni mają obowiązek jego przyjęcia.
Ugieli się. Ale zażądali identyfikacji kartą.
Odmówiłem, bo nie mam żadnej ich karty.
Na to oni, że nie przyjmą.
Dlaczego?
Bo takie mają przepisy wewnętrzne.
Tylko, że ich przepisy wewnętrzne (jak sama nazwa wskazuje) mnie
nie interesują.
Wówaczas zażądali wylegitymowania się.
A na jakiej podstawie?
Na podstawie przepisów.
Jakich?
No ... wewnętrznych.
Odmówiłem.
Wówczas wpadli na koncept, że na piśmie napiszą, że odmówiłem
wylegitymowania się.
Dobrze, niech piszą. Tylko niech napiszą, że odmówiłem, bo było to
działanie bezprawne.
Napisali. Ale tylko na swojej częsci.Na moje przybili pieczątkę,
wstawili datę i podpis.

pozdr
vis

PS.
W piśmie podałem dane identyfikacyjne moją osobę, łącznie
numerem rachunku karty kredytowej.

Jestem przekonany, że podobne cyrki ze złożeniem pisma miałbym
w innymi banku. Oni niestety nie są wyjątkiem. :-(