-
1. Data: 2008-01-08 20:26:23
Temat: Clarkson i jego 500 funciaków
Od: Rafal Jankowski <r...@w...edu.pl>
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80708,48164
21.html
http://www.dailymail.co.uk/pages/live/articles/showb
iz/showbiznews.html?in_article_id=506242&in_page_id=
1773
W skrócie:
Clarkson podał do publicznej wiadomości numer swojego konta bankowego oraz
swoje dane teleadresowe (a raczej wskazówki jak je zdobyć) i okazało się,
że są to wystarczające informacje żeby wbrew jego woli wyprowadzić
pieniądze z konta. Co więcej bank odmówił udostępnienia danych
złodzieja zasłaniając się tamtejszą ustawą o ochronie danych osobowych
(czy czymś w tym stylu).
Czyli wygląda, że wszystko odbyło się legalnie(?). Czy ktoś kto zna lepiej
tamtejsze realia mógłby przybliżyć jak to możliwe i czy rzeczywiście
brytyjskie banki są aż tak daleko za Murzynami? Mam konto w moneybookers i
jakoś niefajny jest dla mnie ten news.
-
2. Data: 2008-01-08 20:33:11
Temat: Re: Clarkson i jego 500 funciaków
Od: Kamil Jońca <k...@p...onet.pl>
Dnia Tue, 8 Jan 2008 21:26:23 +0100,
osoba podpisana: Rafal Jankowski <r...@w...edu.pl>
napisała:
[...]
>
> Czyli wygląda, że wszystko odbyło się legalnie(?). Czy ktoś kto zna lepiej
> tamtejsze realia mógłby przybliżyć jak to możliwe i czy rzeczywiście
> brytyjskie banki są aż tak daleko za Murzynami? Mam konto w moneybookers i
> jakoś niefajny jest dla mnie ten news.
To co mi przychodzi do głowy to:
1. Czeki
2. "polecenie zapłaty" - tam o wiele łatwiej coś takiego wygenerować niż
u nas.
KJ
--
Nie oddawaj Polski oszołomom http://www.skubi.net/nieoddaj.html
Nie przerywaj mi, kiedy ja przerywam
--W.Churchill
-
3. Data: 2008-01-08 21:27:47
Temat: Re: Clarkson i jego 500 funciaków
Od: Piotr Gralak <g...@g...pl>
Kamil Jońca napisał(a):
> Dnia Tue, 8 Jan 2008 21:26:23 +0100,
> osoba podpisana: Rafal Jankowski <r...@w...edu.pl>
> napisała:
> [...]
>> Czyli wygląda, że wszystko odbyło się legalnie(?). Czy ktoś kto zna lepiej
>> tamtejsze realia mógłby przybliżyć jak to możliwe i czy rzeczywiście
>> brytyjskie banki są aż tak daleko za Murzynami? Mam konto w moneybookers i
>> jakoś niefajny jest dla mnie ten news.
> To co mi przychodzi do głowy to:
> 1. Czeki
> 2. "polecenie zapłaty" - tam o wiele łatwiej coś takiego wygenerować niż
> u nas.
Number 2 w tym przypadku zadziałał.
Wiele spraw na wyspach załatwia się bardziej wygodnie niż bezpiecznie.
Coś za coś. Żeby zgodzić się na polecenie zapłaty np. dla firmy
energetycznej wchodzę na ich stronę, bez żadnego logowania zresztą,
podaję swój numer klienta i swoje dane konta i już - działa.
Podobnie przeniesienie numeru w telekomach. Dzwonię do nowego operatora
ze starego numeru i mówię: proszę przenieść ten numer do was. OK - za 2
godziny będzie działać.
Życie jest o wiele łatwiejsze. Ale coś za coś, większa wygoda, mniejsze
bezpieczeństwo. A propos Clarksona to nie będzie miał żadnych problemów
z odzyskaniem pieniędzy - podobnie jak u nas każde polecenie zapłaty
można skutecznie odwołać.
PG
-
4. Data: 2008-01-08 21:30:29
Temat: Re: Clarkson i jego 500 funciaków
Od: krzysztofsf <k...@w...pl>
On 8 Sty, 21:27, Piotr Gralak <g...@g...pl> wrote:
> Kamil Jońca napisał(a):
>
> > Dnia Tue, 8 Jan 2008 21:26:23 +0100,
> > osoba podpisana: Rafal Jankowski <r...@w...edu.pl>
> > napisała:
> > [...]
> >> Czyli wygląda, że wszystko odbyło się legalnie(?). Czy ktoś kto zna lepiej
> >> tamtejsze realia mógłby przybliżyć jak to możliwe i czy rzeczywiście
> >> brytyjskie banki są aż tak daleko za Murzynami? Mam konto w moneybookers i
> >> jakoś niefajny jest dla mnie ten news.
> > To co mi przychodzi do głowy to:
> > 1. Czeki
> > 2. "polecenie zapłaty" - tam o wiele łatwiej coś takiego wygenerować niż
> > u nas.
>
> Number 2 w tym przypadku zadziałał.
> Wiele spraw na wyspach załatwia się bardziej wygodnie niż bezpiecznie.
> Coś za coś. Żeby zgodzić się na polecenie zapłaty np. dla firmy
> energetycznej wchodzę na ich stronę, bez żadnego logowania zresztą,
> podaję swój numer klienta i swoje dane konta i już - działa.
> Podobnie przeniesienie numeru w telekomach. Dzwonię do nowego operatora
> ze starego numeru i mówię: proszę przenieść ten numer do was. OK - za 2
> godziny będzie działać.
> Życie jest o wiele łatwiejsze. Ale coś za coś, większa wygoda, mniejsze
> bezpieczeństwo. A propos Clarksona to nie będzie miał żadnych problemów
> z odzyskaniem pieniędzy - podobnie jak u nas każde polecenie zapłaty
> można skutecznie odwołać.
>
Tylko jak sie ma do tego odmowa podania przez bank danych osobowych
zlecajacego?
W powyzszym przypadku odpowiedz powinna byc -" to pan zlecal"
-
5. Data: 2008-01-08 22:52:21
Temat: Re: Clarkson i jego 500 funciaków
Od: Piotr Gralak <g...@g...pl>
krzysztofsf napisał(a):
> Tylko jak sie ma do tego odmowa podania przez bank danych osobowych
> zlecajacego?
> W powyzszym przypadku odpowiedz powinna byc -" to pan zlecal"
The bank cannot find out who did this because of the Data Protection Act
and they cannot stop it from happening again.
Z tekstu wynika, że bank nie może się tego dowiedzieć.
Czyli po prostu do banku przyszło polecenie zapłaty które musiało zostać
zrealizowane, bo bank nie wymaga od klienta dostarczenia żadnej zgody.
Zresztą musimy wziąć poprawkę na przekłamania medialne.
Bank oczywiście zakłada, że skoro jakaś firma wystąpiła z żądaniem
polecenia zapłaty, to jej klient - a właściciel rachunku - zgodził się
na to.
Co jak podałem na przykładzie, nawet w przypadku uczciwości firmy, nie
musi być prawdą. Znając mój numer klienta i moje dane bankowe każdy mógł
w internecie ustanowić direct debit na rzecz danej firmy.
Wiem że to trochę nie mieści się w głowie z polskiego punktu widzenia :)
Ale to działa i dopóki poziom fraudów jest akceptowalny to nie widzę
powodu, by to zmieniać.
PG
-
6. Data: 2008-01-09 10:11:06
Temat: Re: Clarkson i jego 500 funciaków
Od: Jacek Osiecki <j...@c...pl>
Dnia Tue, 08 Jan 2008 22:52:21 +0000, Piotr Gralak napisał(a):
> krzysztofsf napisał(a):
>> Tylko jak sie ma do tego odmowa podania przez bank danych osobowych
>> zlecajacego?
>> W powyzszym przypadku odpowiedz powinna byc -" to pan zlecal"
>
> The bank cannot find out who did this because of the Data Protection Act
> and they cannot stop it from happening again.
>
> Z tekstu wynika, że bank nie może się tego dowiedzieć.
> Czyli po prostu do banku przyszło polecenie zapłaty które musiało zostać
> zrealizowane, bo bank nie wymaga od klienta dostarczenia żadnej zgody.
Cóż, generalnie to jest to kpina a nie bezpieczeństwo :)
Już wolę się logować, podawać hasła niż pewnego dnia dowiedzieć się że ktoś
mi wyczyścił konto (bo np. zobaczył mój numer konta na wyciągu zabranym ze
skrzynki pocztowej)...
Generalnie na tzw. zachodzie bezpieczeństwo w bankowości jest duuuużo niższe
niż u nas - widać to choćby po idiotycznym podejściu Citibanku... Nie mogę
mieć internetowego dostępu do konta karty płatniczej, dopóki nie wygeneruję
sobie dla niej PINu i tegoż pinu, razem z numerem karty, nie podam na
stronie citibanku :)
Pozdrawiam,
--
Jacek Osiecki j...@c...pl GG:3828944
"To nie logika, to polityka"
(c) Kabaret pod Wydrwigroszem 2006
-
7. Data: 2008-01-09 12:58:48
Temat: Re: Clarkson i jego 500 funciaków
Od: Piotr Hołda <p...@w...pl>
Piotr Gralak pisze:
> Wiem że to trochę nie mieści się w głowie z polskiego punktu widzenia :)
> Ale to działa i dopóki poziom fraudów jest akceptowalny to nie widzę
> powodu, by to zmieniać.
To jest krąg kulturowy, w którym słowo (choćby wypowiedziane przez
telefon) ma prawie tą samą wagę co papier. Nie dziwię się, że większości
Polaków się to nie mieści w głowach. Mamy na tym polu spore zaległości.
Słynna angielska powściągliwość nie wzięła się z niczego. Jest pochodną
odpowiedzialności za słowa. U nas pojęcie nieco abstrakcyjne :)
--
Pozdrawiam
Piotr Hołda
-
8. Data: 2008-01-09 13:05:03
Temat: Re: Clarkson i jego 500 funciaków
Od: "ES" <e...@g...pl>
Jacek Osiecki <j...@c...pl> napisał(a):
> Generalnie na tzw. zachodzie bezpieczeństwo w bankowości jest duuuużo niższe
> niż u nas - widać to choćby po idiotycznym podejściu Citibanku... Nie mogę
> mieć internetowego dostępu do konta karty płatniczej, dopóki nie wygeneruję
> sobie dla niej PINu i tegoż pinu, razem z numerem karty, nie podam na
> stronie citibanku :)
PIN wygenerowałem, bo bywam w Czechach i na Słowacji, a z raz na rok, na
stacji Neste.
Nigdy ani PINu, ani numeru karty kredytowej nie podawałem logując się do Citi.
Klientem Citi jestem od ubiegłego roku, i jak widać, trochę się pozmieniało w
tym banku.
Loguję się numerem klienta (to nie numer KK) i swoim własnym hasłem.
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
-
9. Data: 2008-01-09 19:01:04
Temat: Re: Clarkson i jego 500 funciaków
Od: Marcin Mokrzycki <m...@p...pl>
On Wed, 9 Jan 2008 10:11:06 +0000 (UTC), Jacek Osiecki wrote:
> Generalnie na tzw. zachodzie bezpieczeństwo w bankowości jest duuuużo niższe
> niż u nas - widać to choćby po idiotycznym podejściu Citibanku... Nie mogę
> mieć internetowego dostępu do konta karty płatniczej, dopóki nie wygeneruję
> sobie dla niej PINu i tegoż pinu, razem z numerem karty, nie podam na
> stronie citibanku :)
Nie wiem czy spodoba Ci się taka rada, ale w sumie możesz założyc darmowe
Konto Oszczędnościowe - do niego wydają chyba coś takiego jak karta
identyfikacyjna. Wówczas do systemu logujesz się podając dane tejże karty
identyfikacyjnej i masz podgląd Konta Oszczędnościowego oraz KK.
W Citi karty debetowe są produkowane w oddziałach od ręki, więc pewnie
sprawę udałoby Ci się załatwić w ciagu maksymalnie godziny podczas jednej
wizyty w oddziale, bez czekania później na listonosza.
--
Marcin Mokrzycki
gg:659336 o2:mmokrzycki
-
10. Data: 2008-01-09 20:09:26
Temat: Re: Clarkson i jego 500 funciaków
Od: "Arek" <a...@p...onet.pl.usun_cde>
Piotr Hołda napisał(a) w wiadomości: ...
>To jest krąg kulturowy, w którym słowo (choćby wypowiedziane przez
>telefon) ma prawie tą samą wagę co papier. Nie dziwię się, że większości
>Polaków się to nie mieści w głowach. Mamy na tym polu spore zaległości.
>Słynna angielska powściągliwość nie wzięła się z niczego. Jest pochodną
>odpowiedzialności za słowa. U nas pojęcie nieco abstrakcyjne :)
Masz całkowitą rację jeżeli chodzi o odpowiedzialność za słowo. U nas
z tym cienko (ze szczególnym uwzględnieniem dziennikarzy...).
Ale jak wyegzekwować odpowiedzialność "za słowo" od nieznanego
sprawcy? Dlatego mam nadzieję, że "na tym polu spore zaległości"
w tej akurat kwestii, czyli posługiwania się numerami kont bankowych
nie zostaną odrobione. :)
No, chyba, że klient sam bardzo tego chce i upoważni bank do realizacji
poleceń zapłaty "na słowo".
U nas da się zrobić kawał przelewając 1 centa (o ile bank pobiera
prowizję za przyjęcie przelwu zagranicznego), przelać/wpłacić
"łapówkę" (vide obawy b. premiera) czy przelać dowolną kwotę
z frapującym tytułem np. "Rozliczenie należności za przemycone
narkotyki".
Z ciekawości: w których państwach jest podobnie jak w przypadku
p. Clarksona? W. Brytaniia, USA. W Irlandii też?
Gdzie jeszcze? A może będzie krócej - gdzie jest tak jak u nas?
Informacje z Europy i całego świata mile widziane.
Arek