-
1. Data: 2008-07-21 21:41:11
Temat: Eurobank -- ZONK. :)
Od: "Eneuel Leszek Ciszewski" <p...@c...fontem.lucida.console>
Idę sobie galerią Białą w Białymstoku, :) podziwiam dzieła sztuki tam
wiszące... Odrzucam każdą sztukę :) koszuli, która nie jest bawełniana
i/lub kosztuje więcej niż 5 złotych... Patrzę, patrzę, a tu Eurobank...
A mnie kieszeń coś rozpiera, i to nie jest ... No, mniejsza o to, co
to nie jest... ;)
No więc zaglądam do kieszeni, a tam w portfelu czai się makulatura...
Myślę sobie -- wpłacę... Wpłaciłem, sprawdziłem, czy na swoje :) konto,
podpisałem, spytałem o saldo, otrzymałem odpowiedź, uwierzyłem na słowo,
bo pojęcia już nie mam, :) gdzie ile mam pieniędzy (specjalnie to
porozkładałem na różne konta, aby mi nie rozmnażało się, bo ponoć
w kupie raźniej, ;) i później to jeszcze bym musiał alimenty płacić
pieniądzom) zapisałem stan na kwicie i poszedłem dalej...
Teraz nudzę się, zaglądam po kątach i kontach, i co ja widzę?!?!
Na koncie w Eurobanku nie mam wpłaconej dziś makulatury!!!!
Na dodatek gdzieś zgubiłem kwit i nie mogłem go znaleźć, ale że ja
zasadniczo kwity kasuję nie wcześniej niż pół roku po tym, gdy uznam
dany kwit za nieaktualny, więc nie zmartwiłem się zbytnio...
Tyle tylko, że być może czeka mnie randka w sprawie tej wpłaty...
Kwit mam, stempel bankowy na kwicie jest...
Tylko czasu szkoda...
--
.`'.-. ._. .-.
.'O`-' ., ; o.' eneuel@@gmail.com '.O_'
`-:`-'.'. '`\.'`.' ~'~'~'~'~'~'~'~'~ o.`.,
o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,.. ; ;. . .;\|/....
-
2. Data: 2008-07-22 07:41:05
Temat: Re: Eurobank -- ZONK. :)
Od: "Eneuel Leszek Ciszewski" <p...@c...fontem.lucida.console>
"Eneuel Leszek Ciszewski" g630iv$9lt$...@i...gazeta.pl
> Na koncie w Eurobanku nie mam wpłaconej dziś makulatury!!!!
> Tyle tylko, że być może czeka mnie randka w sprawie tej wpłaty...
Randki nie będzie. Pieniądze są i zaksięgowano je z dniem wpłaty. :)
-=-
BTW -- dobrze, że w Białymstoku otwierane są nowe galerie. :)
Będą tam wisiały tańsze dzieła sztuki... Sztuki po 8 złotych
(z bawełny) odrzuciłem... Były pstrokate, ale nadawały się
doskonale na piżamy. :)
Sztuki nie tylko muszą kosztować mniej niż 5 złotych za sztukę, ale muszą
być ładne i bawełniane, i w moim rozmiarze. :) Nie muszą być bardzo ładne. :)
-=-
Kiedyś byłem bogatszy i kupowałem sztuki ;) z wyższej półki. :)
Ale że miałem dobre serce i gruby portfel, trzeba było mnie ożenić
z prostytutką Kościoła rzymskokatolickiego... A że z prostytutkami
różnie bywa (są chimeryczne) Bóg mnie oszczędził i do ,,małżeństwa''
nie doszło, chociaż dwa razy duchowni rzymskokatoliccy próbowali,
za każdym razem wywracając mi życie do tak zwanej podszewki
i zabierając mi wiele lat życia... (tak po około 7 za każdym
razem) Nie wiem, czy to Boża podszewka, czy jakaś inna... ;)
Dziś wiem o tym, że dobre serce i umiejętność zarabiania pieniędzy
(czy tak zwanego radzenia sobie w tak zwanym życiu w ogóle) to
najkrótsza droga do piekła, jakie budują kapłani ,,miłości''. :)
W tym kraju lepiej być biednym i/lub niezaradnym, i/lub skurwysynem. :)
Albo przynajmniej takiego udawać. :) Błogosławiony niech będzie każdy,
kto przeklinać i mordować będzie ,,ludzi Kościoła'' -- tego Kościoła,
który skutecznie zabraniał mi zakładania prawdziwej rodziny, której
celem nie byłoby pompowanie pieniędzy z budżetu państwa i miasta
do kieszeni ,,Kościelnych rodzin''. :) Tego Kościoła, który chętnie
sponsorowałem przez wiele lat z dobroci serca, nie z konieczności, :)
dosłownie odejmując sobie od ust.
--
.`'.-. ._. .-.
.'O`-' ., ; o.' eneuel@@gmail.com '.O_'
`-:`-'.'. '`\.'`.' ~'~'~'~'~'~'~'~'~ o.`.,
o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,.. ; ;. . .;\|/....
-
3. Data: 2008-07-27 01:42:45
Temat: Re: Eurobank -- ZONK. :)
Od: "kashmiri" <s...@a...nie.znajdziecie>
Użytkownik "Eneuel Leszek Ciszewski" <p...@c...fontem.lucida.console>
napisał w wiadomości news:g642um$jb7$1@inews.gazeta.pl...
/......................../
> Tego Kościoła, który chętnie
> sponsorowałem przez wiele lat z dobroci serca, nie z konieczności, :)
> dosłownie odejmując sobie od ust.
Wiesz, u nas na takich mówi się: frajer. Dziwisz się cwaniakom, że skubali
naiwniaka? Ja nie. Na tym właśnie polega biznes - pewnie prawie każdy:
znaleźć frajerów, którzy będą bulić na same piękne oczy. Za marzenia.
Wierząc, że jak zapłacą, będą szczęśliwsi.
Nie z dobroci serca sponsorowałeś, tylko z naiwności. Dobroć to coś, co
okazuje się *człowiekowi*. Wobec instytucji - to frajerstwo ;)
Sorki za bezpośredniość.
k.
-
4. Data: 2008-07-27 11:37:35
Temat: Re: Eurobank -- ZONK. :)
Od: "Eneuel Leszek Ciszewski" <p...@c...fontem.lucida.console>
"kashmiri" g6gjeu$e68$...@n...interia.pl
> Wiesz, u nas na takich mówi się: frajer.
Chyba nie tylko u ,,nas'' czy u ,,Was'', ale wszędzie. :)
> Dziwisz się cwaniakom, że skubali naiwniaka? Ja nie.
Ja też nie. Ale dlaczego później wciskali mnie w firmę, która kładła
całe moje życie na tak zwane łopatki? Dlaczego odbierano mi prawo do
życia w zamian za to, że im płaciłem. :)
> Na tym właśnie polega biznes - pewnie prawie każdy: znaleźć frajerów,
> którzy będą bulić na same piękne oczy. Za marzenia.
> Wierząc, że jak zapłacą, będą szczęśliwsi.
Ja szczęścia nie oczekiwałem w zamian.
> Nie z dobroci serca sponsorowałeś, tylko z naiwności.
Z dobroci!!! Żal mi było ,,sług miłości'', ponoć gnębionych przez
komunę, więc ich sposnorowałem. :) (choć znałem powiedzenia typu
,,kto ma w rodzinie księdza, ten nie wie, co to nędza'')
> Dobroć to coś, co okazuje się *człowiekowi*.
No właśnie.
> Wobec instytucji - to frajerstwo ;)
Okazuje się, że to żadna instytucja. :) To ogromna rodzina, w której część
rezygnuje z rozmnażania na rzecz innych, bardziej płodnych. :) (i chyba ci,
którzy rezygnują są homoseksualni) To społeczność owadzia, w której wspólnie
kłuje się intruzów :) i cwanie namnaża swoje geny oraz niszczy możliwość
namnażania cudzych genów. :)
Na przykład tłumaczy się dziewczynie, że złym kandydatem na męża jest abstynent
(niealkoholik; abstynent, ale nie alkoholik -- ktoś, kto nie pije, bo nie chce)
a unikanie papierosów, alkoholu, narkotyków jest unikaniem świata w ogóle. :)
Oczywiście [ta akurat, o której piszę, ale nauki takie głoszono w moich stronach
powszechnie, nie tylko tej dziewczynie] dziewczyna wyszła za mąż za kogoś, kto
umiarkowanie pił :) (raz na miesiąc robił w domu tak zwane piekło) i palił
papierosy oraz wymagał od niej, aby też paliła. :) Nauczyła się palenia z miłości.
Później proponowała mi małżeństwo. ;) Oczywiście po rozwodzie ze swym ślubnym mężem.
:)
Mój znajomy (Jacek Kazimierz Bruns) był nauczycielem informatyki i fizyki w
Katolickim
Liceum Ogólnokształcącym im. Jana Pawła II -- więc trochę liznąłem tej nauki. :)
Jacek
(jak i ja) nie skończył studiów (studiował fizykę -- jak i ja) i był autorytetem
moralnym,
który (jak dowiedziałem się, a raczej dowiaduję się teraz stale) tłumaczył panienkom,
że
raczej nie powinny się mną interesować. :) Pił piwo (nie grzech? na lekcjach pił to
piwo,
przy uczniach) i palił papierosy (też na lekcjach, przy uczniach; przy uczennicach
też)
i ponoć (jak sam opowiadał i jak opowiadali uczniowie z tej szkoły) nie tylko cichcem
sypiał z jedną z uczennic, ale też wymownie kąpał się z nią pod prysznicem w czasie
szkolnych wypadów... Co w tym złego? Nic!! Seks to zdrowie!!! Ale ożenił się nie z
nią,
a z inną... Z taką, która wpadła mi w oko... Co w tym złego, że podebrał mi panienkę?
Nic!! Oczywiście, że nic!!! Ale przypadkiem ;) ożenił się z najbogatszą... Gdy mi
wpadała
w oko, nie wiedziałem o tym, że jest bogata. Gdy się dowiedziałem, dokonałem
usunięcia ;)
jej z mego oka. :) (wiem -- usuwanie tego, co ciąży, jest zakazane)
Złe (IMO) jest dopiero zestawienie tych faktów. :) Rozdziewicza jedną (akurat
panienka
miała wolną chatę i trochę szmalu od mamy z Belgii) atrakcyjną, ale żeni się z inną,
bogatą, z dobrego (bo dużego ;) a nawet aż z dwóch dużych domów) domu i zamienia się
w dobrego męża... (który delikatnie ujmując nie szanuje swojej żony)
Trzeźwy pracownik białostockiego uniwersytetu (czyli ja wówczas) nie był wiarygodny
dla uczniów tej szkoły. Wiarygodny był dopiero swojak, który popijał i palił. :)
Który
jedną rozdziewiczył, a z inną się żenił. :) Aby było jasne -- ta, z którą nie ożenił
się, była atrakcyjniejsza z wyglądu i mniej melancholijna, czyli w łóżku lepsza. :)
Jacek K Bruns oczywiście także należy do tych osób, które pożyczyły ode mnie
pieniądze
i nie oddały. :) Na co pożyczył? Oczywiście na wakacje z Kamilą. :) (tą
atrakcyjniejszą)
Nawet mi oddał/zwrócił, jak twierdzi i nawet trudno mi odmówić mu racji. :) Problem w
tym,
że pożyczył dwa :) razy, a oddał tylko jeden :) raz. :)
Dokładniej to pożyczał wielokrotnie, ale na wakacje pożyczył nieco więcej niż zwykle.
Ile? Trudno powiedzieć, bo działo się to kilkanaście lat temu, około 91 lub 92 roku.
:)
Pomiędzy pół ówczesnego miliona i trzema czwartymi tamtego miliona. :) Pożyczył dwa
razy
coś około tego. Raz chyba nawet dałem pieniądze wprost Kamili, bo tak się we trójkę
umówiliśmy. :) Może uznał, że to ona powinna była zwrócić, nie on. :)
I chyba wtedy, gdy pożyczałem jej pieniądze, dałem jej kwiatek (bo lubiłem dawanie
kwiatów) i powiedziałem jej, że zamierzałem jej dać cukierki, które właśnie jadłem,
ale ostatecznie zmieniłem zdanie... Dziewczyna nie załapała o co chodzi i tylko
stwierdziła, że źle bym uczynił, gdybym dał jej cukierki zamiast kwiatka. :)
Powiedziałem jej wówczas, że Brela to chyba ona nie zna... ;)
A była to szkoła elitarna!!! Na najwyższym poziomie!!!
Ponieważ dobrze się czułem na uczelni i lubiło mnie wówczas wielu, dowiadywałem
się (na przykład też od Kazimierza, ale innego -- profesora uniwersytetu, nie od
Brunsa) o tym, że ta szkoła jest po prostu biznesem, miejscem robienia pieniędzy. :)
Lubiło mnie wielu do tego stopnia, że profesorowie przechodzili ze mną na per Ty. :)
(choć wiedzieli o tym, że nawet nie skończyłem studiów) Ten akurat Kazimierz też
przeszedł, ale szybko (może nawet po miesiącu?) wrócił. ;) Natomiast inny człowiek
nie wrócił -- niżej kształcony. Widząc Trzęsickiego proponującego mi ,,per Ty'', sam
uznał, że trzeba ze mną być na Ty -- i tak mu pozostało do czasów, gdy
popadłem w tarapaty. :) (niby do dzisiaj, ale nie rozmawiamy ze sobą od
czasów, gdy popadłem w tarapaty; teraz mam co jeść, ale nie tęskno mi do
odbudowy znajomości z tamtych lat; mogę co najwyżej zatęsknić do tych,
których nie zniechęcił do mnie mój upadek -- czyli do tych, którzy już
wcześniej się jakoś ode mnie odwrócili plecami, coby nie napisać, że
czymś innym) Trzęsickiemu też zawdzięczam zapoznanie się (zauważyłem
wówczas, że dla mnie ta znajomość jest bezwartościowa) z kandydatem
na prezydenta Białegostoku. Nazwiska tego kandydata już nie pamiętam. :)
Prezydentem wówczas nie został. :) A piszę to po dlatego, abyś pojął,
że nie byłem wówczas lumpem,jakim mnie uczyniły sługi miłości. :)
Świat kłaniał się mi. :) Otwarte byłe przede mną wszelkie drzwi. :)
Śmiałem się, że nie mogę przejść tylko przez drzwi prowadzące do
kibelków damskich i drzwi nieistniejące... A i to nie było prawdą,
bo jednak z takich kibelków korzystałem :) w nocy, gdy bywałem sam
w dużych budynkach, a do męskich kibelków było daleko... :)
Przed dwoma laty na moją prośbę pozwolono mi zaglądać wszędzie -- z drobnym
wyjątkiem, którym kibelki nie były. :) Później złośliwi mieli dylemat, czy
pozwolono mi także na fotografowanie panienek w kibelkach. :) (głupota ludzka
nie zna granic; tłumaczono też temu, kto mi tego pozwolenia udzielał, że mnie
niemal obdzierał ze skóry swoją podejrzliwością, choć IMO nie zrobił on niczego
niestosownego, zaś jego błogosławieństwo dało mi bardzo wiele dobrego -- być
może wbrew wszelkim oczekiwaniom)
Trzęsicki (ale nie tylko on) uprzedzał mnie o tym, że jestem naiwny. :)
Ale oczywiście ja uważałem, że jakoś sobie poradzę... Nie poradziłem...
Przeżyłem, ale straciłem co najmniej wiele... Wierzyłem w to, że nastanie
nowy, piękniejszy świat... Byłem tak naiwny, że trudno mi w to uwierzyć :)
dzisiaj. Ale i trudno mi uwierzyć w to, że aż tak źle rozwinęła się Polska
tak zwana rzeczywistość. Trzęsicki zapewne wówczas też nie spodziewał
się aż tak wielkiego zła, jakie przyniosła przyszłość, zwana już dziś
przeszłością. :)
Wracając jednak do ogólniaka -- rozmawiałem kiedyś z pewną Anitą (może mylę imię
po tylu latach) z Łap. (Łapy to miejscowość położona niedaleko Białegostoku) Była
uczennicą tej szkoły i paliła papierosy. Któregoś dnia wiozłem ją do tych Łap.
Zapytałem, dlaczego pali. Odpowiedziała mi, że tego nie zrozumiem. Gdy podrążyłem
temat, posypało się z niej sporo. Powiedziała, że byłaby sama/osamotniona, gdyby
nie paliła. :) Powiedziała dużo więcej, ale chyba nie wszystko warto powtórzyć. :)
> Sorki za bezpośredniość.
Sorki? A za co te sorki? Jak mi powiesz, że mam plamę na siedzeniu spodni (czyli
tam, gdzie moje oczy nie widzą) też będziesz przepraszał? :) Przeproś raczej za
to, że tak późno ;) mi o tym mówisz. Niby możesz tłumaczyć się tym, że wcześniej
też mnie ostrzegałeś (bo ostrzegano mnie dość często) lub tym, że nie wiedziałeś
o tym, iż jestem aż tak głupi... Znaczy -- naiwny. Ale IMO to złe tłumaczenia!!!
I aby było jasne -- nie żal mi płaconych pieniędzy. To przeszłość, do której nie
wracam w celu innym niż ten, aby nie powtarzać błędów czy ostrzegać innych. Ale
żal mi czasu i trudno mi oderwać się od tej mafijnej organizacji, która za wszelką
cenę chce mnie sobie podporządkować i stale/nadal żąda płacenia... :)
Oczywiście owa ,,instytuacja'' nie otrzyma ode mnie ani grosza.
Problem w tym, że jedni mają płacić bezpośrednio, zaś inni mają
płacić tym, którzy mają płacić tej ,,instytuacji''. W tym celu
budowano nowe firmy, nowe przedsiębiorstwa, nowy układ gospodarczy,
aby każdy płacił!!!
Na przykład kupię samochód, zaś dealer odeśle Makulskiemu (lub innemu -- choćby
i swemu proboszczowi) stosowną daninę. :) I tak ma być ze wszystkim -- od
samochodu i od koszuli, od jedzenia i od ,,czynszu'' za swoje własne mieszkanie...
Płacący na ,,Kościół'' mają przeżyć, mają rozwijać się (w sposób kontrolowany
przez tenże ,,Kościół'') a inni mają wymrzeć!!!!
Skąd to wiem? Ano stąd, że kiedyś dobrze żyłem z ,,duchownymi'' i otwarcie (lub
mniej ;) otwarcie) mi o tym mówili, :) uważając mnie za swego (i zaufanego)
człowieka. :)
Miałem być tą klasą pośrednią, ;) płacącą na ,,Kościół''. :)
Od bawełnianej koszuli, którą kupię za 5 złotych, raczej nikt nie oddeleguje części
zarobku... :)
Czy dlatego zwlekam z zakupem samochodu? Nie. :) Jest kilka powodów. :)
-- leciwa Mercedes (1984) dobrze się prowadzi :)
-- ktoś modlił się i prosił Boga o to, abym miał pieniądze na jej utrzymanie :)
(inna sprawa, że ten ktoś mi kiedyś coś obiecał -- coś bardzo drogiego)
więc nie zależy mi na pozbyciu się tego samochodu, jako że Bóg wysłuchał
i nie płacę za jego utrzymanie
-- mam żal do dealerów o to, że nie pomogli mi wtedy, gdy nie miałem co jeść;
wielu mnie znało :)
-- no i oczywiście nie chcę, aby pieniądze wpłacone dealerowi powędrowały do
,,Kościoła''
Zabierając mi uczelnie, zabrano mi całe moje życie. :) Pracowałem tam, bo chciałem.
Wybrałem
taką pracę, gdy nie dawał ona korzyści materialnych. :)
Odebrano mi radość. :) (że już o pieniądzach nie wspomnę, bo zarabiałem co najmniej
dobrze)
Pozbawiono mnie możliwości założenia rodziny, rozmnożenia :) się, wychowania dzieci
po swojemu,
czyli w mojej naiwności, którą zamierzam odbudować w nieco innym wydaniu. :)
Zamierzam być nadal
naiwny, ale nie zamierzam płacić na ,,Kościół''. :) Dla ludzi tych w sercu swym
zapisałem śmierć. :)
--
.`'.-. ._. .-.
.'O`-' ., ; o.' eneuel@@gmail.com '.O_'
`-:`-'.'. '`\.'`.' ~'~'~'~'~'~'~'~'~ o.`.,
o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,.. ; ;. . .;\|/....