Spore zakupy w najczęściej odwiedzanym zwykle sklepie. Próba płatności
kartą kredytową, środki na koncie są - błąd połączenia, nie mogę czekać,
więc płacę gotówką.
Na wydruku z kasy o anulowaniu transakcji na skutek braku połączenia
ukazuje się PEŁNY NUMER mojej karty kredytowej! - zauważyłam to kilkanaście
dni po fakcie.
Zwykle na wydrukach są gwiazdki i tylko 4 ostatnie cyfry, a tutaj pełny
numer.

Czyli: moim numerem karty kredytowej dysponuje pani w kasie (kopia kwitu z
kasy jest w jej rękach) tudzież ew. jej koleżanki (kilkanaście osób), jak
również przypuszczalnie firma, która dostarczyła oprogramowanie do
terminali w tym sklepie.

Pan w telefonicznym BOK banku mówi, ze to nie wina banku, tylko terminala i
właśnie oprogramowania. Sugeruje zastrzeżenie karty i wydanie nowej z nowym
pinem.

Tylko że to nie załatwia sprawy, bo sytuacja może sie powtórzyć. I co,
znowu 15 zł za nową kartę? I zdenerwowanie?

Co z tym fantem?
Mało mi się to wszystko podoba.

Kartę już zastrzegłam, a póki co nie będe robiła zakupów w tym sklepie. To
na pewno.

Chodzi o to, że system/oprogramowanie zainstalowane w tym sklepie jest złe,
gdyż naraziło mnie na utratę danych karty - i nie wiem, jak spowodować,
żeby go uszczelniono!
A bank się wypina, jak widać z cytatów i z rozmowy telefonicznej.

Postanowiłam, że zacznę od rozmowy z kierownikiem sklepu, aby się
dowiedzieć, kto im instalował system - a jeśli się nie dowiem, zwrócę się z
oficjalnym pismem w tej sprawie.
Jeśli się dowiem, zwrócę się z kolei z zawiadomieniem do owej firmy i
żądaniem wyjaśniającej odpowiedzi w trybie urzędowym.
I o to chciałam tutaj zapytać - tzn czy to jest sensowna droga.

Jeśli nie zabezpieczą systemu, nie odpuszczę i zwrócę się wyżej. Bo się
wkurzyłam na maksa.




Ktoś miałby jakiś lepszy pomysł?