eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plFinanseGrupypl.biznes.bankiJaponia, deflacja, drukRe: Japonia, deflacja, druk
  • Data: 2010-04-21 14:06:24
    Temat: Re: Japonia, deflacja, druk
    Od: "Eneuel Leszek Ciszewski" <p...@c...fontem.lucida.console> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]


    "Jarek Andrzejewski" 5...@x...goo
    glegroups.com

    > > Sam dodruk nie ma nic do rzeczy.

    > No właśnie -- USA dodrukowały, czym zwiększyły wartość swego dolca.

    : Raczysz żartować. Tę "zwiększoną" wartość doskonale widać w porównaniu do złota :-)

    Nie wiem, jak ze złotem, ale względem złotówki
    dolar nabrał wówczas wartości, i to znacznie.

    > Najgorszą metodą (rodem z ciemnych lat PRL)
    > jest (IMO) dzielenie na domnych i bezdomnych, :)
    > czy rodzinnych oraz nierodzinnych. Już emigracja

    : każda pomoc państwowa dla wybranej grupy tak się kończy. Ale to jest

    Państwo nie zarabia (zazwyczaj) lecz zbiera.
    Dotując jakąś grupę społeczną, po prostu zabiera innej.
    Na przykład obdarowanie 100% obywateli nikogo nie wzbogaci,
    poza urzędnikami, którzy sobie zabiorą coś za swoją pracę.

    Dotowanie to problem w ogóle! Zwłaszcza Kościoła, który z jednej
    strony walczy zawzięcie z komunizmem, zaś z innej buduje wspólnoty,
    choć nie jest przeciwny językowi angielskiemu.

    : właśnie metoda działania socjalizmu: dawać różne przywileje różnym
    : grupom. Wtedy żaden człowiek nie będzie zainteresowany powrotem do
    : normalności, bo będzie się obawiał, że jego przywilej zlikwidują,
    : a innym pozostawią.
    : To taka specyficzna wersja eksperymentu z podziałem na "strażników"
    : i "więźniów", gdzie każdy jest jednym i drugim :-)

    > matrymonialna czyni spore spustoszenia. Teraz można
    > spodziewać się rozszerzania przestępczości matrymonialnej :)
    > związanej z różnymi dodatkami -- chodzi mi tutaj nie tylko
    > o fikcyjne małżeństwa, ale i o fikcyjne rozwody.

    : spodziewać się? To już nastąpiło:
    http://pl.wikipedia.org/wiki/Rozw%C3%B3d#Statystyka_
    rozwod.C3.B3w_w_Polsce

    Zawsze byłem zacofany, ponadto nie wiem nawet, jak długo istnieje
    ,,rodzina na swoim'' i jakie inne metody prorodzinne ;) do tej pory
    istniały w Polsce.

    Mnie udaremniono założenia rodziny w imię polityki prorodzinnej -- musiałem
    być właścicielem firmy rodzinnej, która w efekcie blokowała skutecznie
    możliwość założenia rodziny. Być może teraz (gdy jestem jednym z nielicznych,
    którzy nie wyczekują śmierci moich rodziców) arcykapłani (z Ozorowskim na
    czele) pomyślą o tym, aby (nadal w ramach polityki prorodzinnej) uczynić
    z informatyka (czyli ze mnie) sprzedawcę wódki -- rodzina mojego ojca
    sprzedaje wódkę... Znaczy -- ma kawiarnię. ;) (a wiadomo, że w kawiarni
    sprzedaje się piwo z prądem, czyli z wódką)

    : Myślisz, że będzie jeszcze gorzej?

    Gdy kartki ograniczały zakup mięsa do chyba 3.5 kg na osobę,
    prorokowałem, że będzie gorzej. Matka co najmniej była niezadowolona ;)
    moimi proroctwami, co okazała przy pomocy ,,gestów''. :) Po jakimś czasie
    z 3.5 kg zostało 2.5 kg...

    -=-

    Pewnym sygnałem była wypowiedź zielarza (bonifratra?) z którym zrobiono
    pogadankę dla studentów. Człowiek ten mówił o bezduszności ludzkiej
    i zauważAł, że musimy opiekować się ludźmi starymi, gdyż za jakiś
    czas sami będziemy starzy. Sygnał był niepokojący, ale zbagatelizowałem
    go, uznając, iż to oderwane stanowiska jakiegoś zakonnika. Nie pomyślałem
    o tym, że zakonnik ów został wybrany/wytypowany i że raczej nie jest
    najgłupszym wśród jemu podobnych.

    Mnie na religiach (gdy byłem dzieckiem) i na lekcjach ,,świeckich''
    uczono, iż należy opiekować się ludźmi starymi dlatego, że ci ludzie
    potrzebują opieki. Na dodatek zakładano, iż nie każdy opiekun sam
    dożyje starości, czyli zakładano, iż niektórzy za swój trud opiekuńczy
    nie dostana zapłaty -- przynajmniej nie dostana na tym świecie. :)

    -=-

    Nie wiem, jak teraz jest, ale wiem o tym, że zawsze wszystko można
    kupić taniej, i że zawsze może być jeszcze gorzej, niż jest teraz.

    Pamiętam ogromnego mężczyznę z jego malutką żoną -- odwiedzili
    przychodnię lekarską. Ich opieluchowane dziecko ,,poprosiło''
    o przewiniecie, więc ojciec przystąpił do swojej powinności.
    Nudno jest, gdy człowiek czeka na swoją kolej, więc czas trzeba
    czymś uatrakcyjnić. Czym? Oczywiście obserwacją otoczenia. :)

    Widać było wyraźnie, że malutkiej kobiecie (wielkości dziecka)
    dobrze jest u boku statysty grającego Ursusa, ;) który traktował
    ich dziecko -- jak przedmiot... Widać też było wyraźnie, że
    przedmiot ten był chowany (produkowany?) właśnie po to, aby
    za jakiś czas usługiwać rodzicom.

    Widuję dookoła różne małżeństwa, które traktują swe pociechy jak zabezpieczenie
    starości.
    Widuje też inne -- które uznają prawdę o tym, iż dziecko nie jest własnością
    rodziców,
    że ma jakiś ,,plan zbawienia'' kreślony rękami Boskimi, z którym trzeba się zgodzić,
    choćby i wbrew sobie -- na przykład uznać, iż dziecko jest muzykiem, podczas gdy
    powinno być biznesmenem czy innym ;) chirurgiem. ;)

    -=-

    Czy będzie gorzej? Zawsze może być taniej i zawsze może być gorzej.
    Czy już dziś ludzie zawierają małżeństwa nie z miłości, ale z pobudek
    ,,gospodarczych''? Na pewno tak. Małżeństwa z rozsądku istniały od
    zawsze -- problemem jest jednak skala procederu. Jedni zawierają
    małżeńskie związki, aby zaspokoić popęd seksualny, inni po to,
    aby mieć pociechę na stare lata, są i tacy, którzy powielają
    majątki materialne za pomocą małżeństw... Można wręcz zapytać
    o istnienie małżeństw budowanych uczciwe, czyli z miłości.

    IMO jest teraz gorzej niż 30 czy 50 lat temu.
    IMO -- orzekam tak na podstawie obserwacji, filmów, książek, opowieści/relacji...

    -=-

    Czy postawa uczciwa jest jednoznaczna w Polsce z postawą jelenia/frajera/przygłupa?
    Czy za infantylizm uważa się podejście uczciwe do innych ludzi? Chyba tak, ale :)
    chyba tylko wśród ludzi słabych i niedojrzałych, którzy życie swe ,,utopili''
    w niedojrzałych związkach, budowanych ?zazwyczaj? z poczucia winy. :)


    I mnie kapłan na spowiedzi proponował, abym oddał komuś innemu
    to, czego nie potrafiłem oddać słusznemu wierzycielowi, :)
    a za wierzyciela, abym pomodlił się.

    [nie rób nic, nie lękaj się, Bóg sam wystarczy]

    Obserwuję na co dzień metamorfozę -- przepoczwarzanie ;) się
    młodej, ślicznej dziewczyny w zmarnowaną kobietę, które wie
    już o tym, że ,,tak to już jest''. Mechanizm (sztampa, wzór,
    schemat, projekt) jest niemal zawsze taki sam. :) Najpierw
    dziewczyna zakochuje się w kimś, motając go, później zostawia
    pod byle pretekstem (u mnie tym pretekstem zazwyczaj było
    nieczczenie ojca lub aborcja, z którą nie mam nic wspólnego,
    bądź długi, choć na swoje długości nie narzekam) porzuca,
    modląc się o to, ;) aby Bóg pomógł niedoszłemu wybrańcowi. :)
    Garb (wyrzuty sumienia) sprawia, iż kobieta marnuje sobie
    (przy okazji i innym, bo zdradą swoją obciąża swego męża)
    życie. :) Zaś inne dziewczęta patrząc na nieżyczliwość Boga
    w zawieraniu małżeństwa z miłości, rezygnują zawczasu z uczciwej
    drogi, biorąc na celownik małżeństwo fikcyjne.


    Ja, wychowanek Kościoła, znający zaklęcia ;) i praktyki duchownych,
    kształcony na ich rycerza, wiem być może lepiej niż inni Polacy
    o zgubnym wpływie nauki Jana Pawła II i o skutkach bezwzględnego
    dążenia kapłanów polskich do majątków, dających im władzę na pospólstwem.
    Z innej strony, nie mając już nic za sobą (żadnej linii obrony, na którą
    mógłbym wycofać się) zuchwale (z determinacją) walczę przeciwko tej nauce
    i tym dążeniom, mając po swojej stornie także tych sprzymierzeńców, których
    nadzieja jeszcze nie opuściła.

    -=-

    Z życia ,,sfer'':

    -- kanonizacja Kaczyńskiego

    Żart o tyle zuchwały, że wypowiedziany niemal na podwórku żałobnym.
    Ale czy żart? Czyż opowieści o gładzeniu policzków prezydentowej
    rękami prezydenta nie jest próbą kanonizacji obojga? :) MZ jest.
    Co gorsza -- kanonizacja ta upadla świat, w którym rosłem, :)
    sprowadzając do rynsztoka moje życie i moje dążenia, dając
    złe miejsce takim moim wynurzeniom jak choćby to:

    "Eneuel Leszek Ciszewski" hc1l07$2lf$...@i...gazeta.pl

    > Szła falochronem do samego końca, gdzie potężne ,,bałwany morskie'',
    > niszczące nawet małe okręty rozbijały się w drobne kropelki, aby
    > pieścić jej policzki... I jakby otulona śmiercią, rozmyślała
    > o tym, że musiałaby żyć z mordercą, z aborcjonistą...
    > Bo takim mnie rysowano...
    [..]
    > Ktoś potrafi namalować ASCIIznakami dziewczynę stojącą na skraju
    > betonowego falochronu, w który uderzają tony wody, rozbijają się
    > w drobniuteńkie krople, niemal w mgiełkę, pieszcząc policzki
    > dziewczyny w zastępstwie kochanka?

    Mnie przyzwyczajano od dziecka do obecności śmierci, którą rysowano
    nie jako jakiś kres czy jakąś tragedię, ale jako coś naturalnego,
    przypominającego narodziny, czyli przechodzenie z jakiegoś etapu
    życia do innego.

    Inny żart:

    -- Chryste, oddaj mi, proszę, zmarnowany czas....
    -- Jeszcze się taki nie urodził, który by oddał to, czego nie zabrał. :)

    Moim postem zachwycano się, bo zaczynał się niemal jak powieść pisana
    wprawną ręką. :) Teraz ludziska jakby nurzają mnie w rynsztoku za tamte
    słowa. Mam ochotę powiedzieć -- więcej szacunku do pary prezydenckiej,
    ale nie potrafię ani stosownie kłamać, ani nawet odpowiednio kpić.


    Ponoć Ruscy lubią dublety -- powielanie świąt, na przykład jakiegoś
    mordu dokonują w rocznicę czegoś. Obrońcy Ruskich mówią mi, że
    i inne głupole lubią dublety -- na przykład 11 września to jakaś
    rocznica związana z wybuchem, który skrócił budynek rządowy w USA,
    grzebiąc ludzi, w tym dzieci przedszkolne.


    Rodzina na swoim (parodia prorodzinności) ma teraz swój podwójny charakter.

    -=-

    Ale jest coś, do czego chcę wrócić w tej wypowiedzi.
    Od dziecka nurtowało mnie łączenie charytatywności z antykomunizmem.
    Jak z jednej strony zachować własność prywatną, a z innej być społecznikiem?
    Jak zwalczać komunizm i jednocześnie wspierać wspólnotowość?


    Dziś już wiem, że sprzecznych dążeń pogodzić nie można i że szukanie
    ,,kwadratury koła'' jest stratą czasu. Wiem, że ci, którzy krzyczą
    głośno o pomaganiu, o społecznych postawach, o walce z bezdusznością,
    a nawet śpiewają ,,dziwny jest świat'' upamiętniając Niemena, kłamią. :)
    Kłamią, a raczej szydzą z Boga. :)


    Głodnych trzeba karmić, spragnionych poić, ale wszelkie mechanizmy
    ,,prorodzinne'' i wszelkie prospołeczne postawy są oszustwem i kpiną
    z Boga. Trzeba karmić głodnych, których widzi się dookoła siebie,
    ale nie trzeba ich ani tworzyć, ani nawet szukać. A już na pewno
    nie wolno zabijać kogoś (zabierać mu jego szans życiowych, które
    ten ktoś sam sobie wypracował) aby kogoś innego nakarmić tym,
    co się zrabuje zabitemu.


    Kłania się więc liberalizm z jego ,,żyj i pozwól żyć innym''?
    Może i tak. Ja nie znam się na polityce. :)
    Kłania się i nauka Kościoła -- nie kradnij, nie pożądaj, nie zabijaj...
    Nauka prawdziwego Kościoła, od której Kościół Jana Pawła II odszedł bardzo daleko.
    Uczcijmy zatem siostry i bracia :) życie wielkiego naszego rodaka, który tyle razy
    apelował o oczyszczanie Kościoła ze śmieci i oczyśćmy tę (skażoną przez JPII) naukę.
    :)
    Rodaka tego nie uświęcimy tym sposobem, ale może zagłodzimy nasz ;) spór ze Stwórcą?
    :)
    (nasz z przymrużeniem oka, bo to nie mój spór)



    Warto było budować barykady, słać ludzi na śmierć, demonstrując narażać
    się na pałobicie, aby za jakiś czas wprowadzać na nowo :) komunizm? :)
    Totalitaryzm niemiecki upadł za sprawą miażdżącej przewagi militarnej
    USA, zaś totalitaryzm rosyjski upadł inaczej. Ameryka nie zdołała
    zgasić totalitarnych rządów w Azji, z której wycofywała się nie
    jako sojusznik totalitarnego państwa radzieckiego, lecz jako
    przegrany w walce. Innymi słowy, nie orężem, lecz innymi metodami
    rozstrzyga się losy...

    Każdemu nie starczy dzięki polityce ,,rodzina na swoim'', więc może
    warto kształtować postwy uczciwości i pracowitości zamiast prorodzinności?
    Zło dobrem zwyciężaj? Dokładnie tak. Kaczmarski śpiewał:


    A ty siej. A nuż coś wyrośnie.
    A ty - to co wyrośnie - zbieraj.
    A ty czcij - co żyje radośnie
    A ty szanuj to co umiera...


    -=-

    Jaka to gra, w której każdy wygrywa? Ano gra zespołu muzycznego,
    który za swoją grę dostaje zapłatę, jak za każdą pracę użyteczną. :)

    -=-

    Wracając do deflacji. Od długiego czasu prowadzę dziwne wojny, które wygrywam
    wbrew rozsądkowi. Zapewne źródeł wygrywania należy upatrywać w tym, iż nie
    walczę z rzeczywistością, ale poddaję się fali. Jakiś czas temu zauważyłem,
    że czas najwyższy walczyć z cenami w Polsce i doprowadzać do kryzysu
    gospodarczego. Wtedy za koszulę płaciłem około 100 złotych, teraz galerie
    handlowe prześcigają się w zbijaniu cen -- koszule za 5 złotych to dla
    mnie normlaność. :) Choć dostaję mało pieniędzy i żyję bez jakiejkolwiek
    nadziei (a to właśnie efekt prorodzinnej praktyki Kościoła z Ozorowskim
    na czele tej praktyki) staram się odkładać coraz więcej pieniędzy. :)

    Aby zachęcić ludzi do wydawania pieniędzy (czyli do ożywiania gospodarki)
    trzeba chyba przyzwyczaić ich do spokojnego życia i uleczyć ich z ich lęku
    przed napaścią gospodarczą. Ja za swoją zapaść zapłaciłem utrata zdrowia,
    czasu i pięknych szans dawanych przez Boga. :)

    Człowiek powinien wydawać nieco więcej, niż zarabia. Co to znaczy ,,nieco więcej''?
    Ano powinien wkalkulowywać w swoje wydatki rozwój, którego się spodziewa. Jeśli
    człowiek stoi stabilnie na nogach, potrafi ten rozwój przewidzieć i wykorzystać,
    jeśli nie -- potrafi pociągnąć do piekła wraz ze sobą i innych, którzy mu zaufali,
    czyli udzielili kredytu. :) Z jednej strony potrzeba mądrego rozumienia siebie,
    natomiast z innej -- potrzeba mądrych mechanizmów liczenia zdolności kredytowej.

    U nas zdolność kredytowa stoi na głowie choćby dzięki zmyślnym mechanizmom
    liczenia składek ZUS. :)

    --
    .`'.-. ._. .-.
    .'O`-' ., ; o.' eneuel@@gmail.com '.O_'
    `-:`-'.'. '`\.'`.' ~'~'~'~'~'~'~'~'~ o.`.,
    o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,.. ; ;. . .;\|/....

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1