eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plFinanseGrupypl.biznes.bankiLokata w USD - najwyzej oprocentowanaRe: Lokata w USD - najwyzej oprocentowana
  • Data: 2011-11-04 12:35:50
    Temat: Re: Lokata w USD - najwyzej oprocentowana
    Od: Jarek Andrzejewski <p...@g...com> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    On Fri, 04 Nov 2011 12:12:36 +0100, "witrak()" <w...@h...com>
    wrote:

    >No właśnie "na tyle, na ile zapewnieniom owej instytucji lub osoby
    >wierzymy". W zasadzie można byłoby już skończyć to rozumowanie, bo
    >powyższe ustala wartość wszelkich koniunkcji, zawierających tego
    >rodzaju warunek :-))))

    w takim systemie zaufanie ma szansę zadziałać, a w obecnym, nawet
    gdyby każdy właściciel banku był kryształowo uczciwy, a wszyscy
    pracownicy banków wręcz święci, to po prostu nie ma możliwości
    pokrycia roszczeń wszystkich deponentów

    Poza tym: w systemie pełnej rezerwy bankier odpowiada swoim nazwiskiem
    (wiem, w dobie korporacji ma to małe znaczenie: zawsze Arthur Andersen
    może zmienić nazwisko na Accenture :-)

    >> Tu nie chodzi o jakieś szczególne właściwości samego kruszcu (choć np.
    >> jego trwałość ma znaczenie), ale o fakt, że hamuje zapędy rządów do
    >> generowania pieniędzy w celu finansowania swoich celów niezależnie od
    >> tego, czy je na to stać, czy nie.
    >
    >Tylko wtedy, gdy te rządy są zmuszone utrzymywać walutę opartą na
    >złocie. Ile takich jest obecnie ? :-)

    ależ przecież ja właśnie twierdzę, że nie _jest_ dobrze.
    Przyczyny problemów zadłużenia krajów i ich narastania widzę w decyzji
    o rezygnacji z naturalnego hamulca, jakim była wymienialność waluty na
    kruszec.


    >> A - jak widać na przykładzie USA czy ostatnio strefy URO - to już jest
    >> lub może być wkrótce realnym problemem.
    >
    >Co *konkretnie* masz na myśli ?

    Zadłużenie USA (ładnie zobrazowane np. tutaj:
    http://usdebt.kleptocracy.us/), QE, QE2, (planowane?) QE3, zadłużenie
    Grecji, krajów strefy EURO, Polski.
    Wątpię by to aż tak mogło narosnąć, gdyby nie brak wymienialności
    walut na coś "stałego".

    >Ja interesuję się konkretami. Tu: sposobem wprowadzenia do obiegu
    >i pewnością tego obiegu. Praktycznym problemem z powszechnym
    >obiegiem złota jest to, że trudniej sprawdzić prawdziwość złota
    >(tj. czy nie jest fałszywe, bądź fałszowane - przez zaniżenie
    >zawartości czystego kruszcu).

    ale dlaczego wciąż się upierasz przy fizycznym złocie w obiegu? Ja w
    każdym razie nie jestem przekonany, że jest to konieczne, więc na
    pewno tu się z Tobą nie będę spierał.

    >Jeżeli zaś mowa o walucie opartej na złocie to problemem jest to,
    >iż nie ma zaufanej instytucji, która wyemitowałaby taką walutę.

    Jeśli nie zaufałbyś np. NBP w systemie rezerwy pełnej, to nawet nie
    pytam, jakie masz zaufanie do tej instytucji teraz...

    >(Moje pytanie dot. tego zignorowałeś w innym miejscu.) "Ludzie"
    >tego nie zrobią na pewno. No i mamy zagwozdkę: nie da się
    >wyemitować "złotej" waluty (bo nikomu nie można zaufać) i nie

    ok, moja paranoja wobec NBP nie jest aż tak daleko posunięta.

    >można dopuścić do fałszerstw na szeroką skalę monet, sztabek itd.
    >(które nie musiałyby być wspierane przez autorytet emitenta, bo
    >ich "prawdziwość" jest weryfikowalna bezpośrednio), bo byłoby to
    >zbyt łatwe.

    wbrew pozorom fałszowanie monet z czystego złota nie jest takie
    proste. Złoto ma duży ciężar właściwy (19x większy od wody, jeśli
    dobrze pamiętam) i jest odporne na kwasy. Wolfram ma podobny ciężar
    właściwy, ale jest bardzo twardy (a złoto - przeciwnie) i
    niekoniecznie obróbka i złocenie wolframu byłoby tańsze niż złota
    moneta.

    A poza tym powtórzę: chodzi o powiązanie waluty z "kotwicą", by
    uniemożliwić rządom kreowanie go bez umiaru. Do tego obieg złota nie
    jest niezbędny (choć musi być wymienialność, żeby rząd bał się, że
    obywatele powiedzą "sprawdzamy").

    >Niestety, "nie odrobiłeś lekcji": prosta analiza prowadzi do
    >wniosku, że niezależnie od tego czy istnieją jednolite, czy różne
    >umowy, "pewność" gwarantuje bank tylko wtedy, gdy ma kapitał
    >własny na pokrycie wszystkich potencjalnych strat łącznie.

    >Pojawienie się depozytów przeznaczonych na kredytowanie powoduje
    >obniżenie stopnia gwarancji w całości w takiej proporcji, w jakiej
    >pozostają kredyty "ryzykowne" do "pewnych" *plus* ograniczenie
    >"pewności" dla wszystkich depozytów (bo kto pierwszy wycofa
    >depozyt ten lepszy, a kto się spóźni ten kiep"). [To oczywiście

    nie!
    prawo do wycofania depozytów z części pewnej mieliby deponenci, którzy
    je tam złożyli.
    Ci, którzy oddali je do udzielenia kredytów - byliby zaspokojeni
    dopiero po spłacie kredytów.
    Oczywiście, bankowi może "powinąć się noga" i ryzyko jest, ale IMHo
    dotyczyłoby jedynie części "kredytowej". Każde naruszenie części
    "pewnej" w celu innym niż dyspozycja deponenta byłaby zwykła
    defraudacją.
    Czym innym - zwłaszcza z punktu widzenia zarządu banku - byłoby
    podjęcie ryzyka gospodarczego (udzielenie kredytu), a czym innym
    "zagospodarowanie" pieniędzy z rezerwy 100%, bo to drugie kończyłoby
    się zapewne więzieniem, jak każde inne pospolite oszustwo.

    >wynika z prawa: bank musi wypłacać depozyty w kolejności zgłoszeń,

    znów: próbujesz zastosować obecne prawo (przepisy, zasady) do sytuacji
    hipotetycznej, opartej o inne zasady.

    >albo ogłosić bankructwo i wtedy podział też nie musi być zgodny z
    >indywidualnymi umowami, tylko z prawem upadłościowym...]

    tak jest - części "kredytowej". Część "pewna" byłaby nie do ruszenia.

    >Oczywiście można tego uniknąć rozdzielając bank - realizując w
    >sposób bezpieczny to, co sugerujesz - na dwa: ten co tylko
    >przyjmuje depozyty gwarantowane i ten na ryzykowne :-))))
    >tylko po co jeść tę żabę ? :-P

    bo to byłoby lepsze niż teraz.
    Chyba nie twierdzisz, że większy wybór klienta to coś gorszego?
    A klient miałby wybór:
    a) tak, jak teraz: "jest ryzyko, jest zabawa" (tzn. zysk z
    inwestowania). BFG mógłby działać w takim systemie nadal.
    b) jest wygoda rozliczeń, jak dziś, są koszty, nie ma zarobku, ale nie
    ma też ryzyka straty

    Ja chciałbym mieć taki wybór.
    --
    pozdrawiam,
    Jarek Andrzejewski


Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1