W dniu 20-01-2017 o 20:03, Sebastian Biały pisze:
>>>
>> Uzasadnij na jakiej podstawie wyciągasz wniosek, że jak ktoś uczy się po
>> nocy to z tego wynika, że jakiś pracownik naukowy musi się w tym samym
>> czasie fatygować.
>
> Ponieważ nie przypuszczam aby był sens hodować dalej studenta który o 12
> w nocy ma jeszcze mnóstwo rzeczy na jutro.

To jest zupełnie inny temat (zdecydowanie NTG) w żaden sposób nie
tłumaczący Twojego rozumowania.
Uważam, że odpowiedź jest nie na temat.

> Wiekszośc z nas była
> studentami i tak po prawdzie: czas akurat zawsze był, kwestia
> organizacji i unikania wiecznych imprez. Jak ktoś się nie organizuje to
> naprawde może nie warto się męczyć, studia powinny być przyjemnością a
> nie katownią.

Oczywiście.
Ja w ogóle nie pamiętam, abym się na studiach uczył (może skleroza) z
jednym wyjątkiem jak kiedyś czegoś nie mogłem z matmy ogarnąć i przez 4
popołudnia w kółko czytałem 4 strony z książki. Olśniło mnie koło 22
wieczorem przed kolo. Zamiast brać się wtedy za rozwiązywanie zadań
postanowiłem wyobrazić sobie wszystkie możliwe zadania na ten temat i
wystarczyło na 5-kę.
Trochę miałem potem przebojów z kolegami bo mieli pretensje, że ja na
pewno wszystkie zadania rozwiązałem tylko jak mnie od kilku dni o to
męczyli to nie chciałem im podać rozwiązań. Nie wierzyli, że do
ostatniej chwili nie rozumiałem, i że można zastąpić rozwiązywanie zadań
ich układaniem.

> Widziałem to z dwóch stron, zarowno studenta jak i prowadzącego. Nijak
> nie potrafie pojąć tego typu sytacji.

Teraz ja odpowiem udając, że piszesz o sytuacji, którą ja opisałem a nie
o tej którą Ty (według mnie niepotrzebnie) do dyskusji wprowadzasz.
Nie wyobrażasz sobie, że materiały potrzebne do przygotowania
sprawozdania są w necie i jest do tego potrzebny dostęp i to wcale nie
oznacza, że jakiś pracownik dydaktyczny musi wtedy być aktywny?
Za moich czasów (jak uczyłem na politechnice) studenci nie potrzebowali
dostępu do neta (nie było czegoś takiego), ale teraz jest inaczej.

> Widocznie byłem na mało ciekawej
> uczelni. Miszczuf z oczami na zapałkach przewijało się cała masa, ale
> zazwyczaj po pierwszym roku znikali w rynku pracy McDonalda. Miałem z
> tego czasem cheesburgera bez kolejki a oni jak by bardziej usmiechnięci.
>
A ja mam nadzieję, że tego konkretnego miszcza da się doprowadzić do
"przyjemności ze studiowania", bo nie jest głupi, tylko ma duże zaległości.
P.G.