Q <n...@s...pl> napisał(a):

> - a to widze, ze nie przekonam pana do niezamykania mistrzowskiego...
> + ...
>
[...]
> - no tak, to moze chociaz przelew panu zrobie?
> + nie, dziekuje
> - ale juz wszystko mam w systemie
> + dobrze, to niech pani zrobi ten przelew (kurwa zmieklem... :)
>

:^)

Ja się na tych biedakach nie wyżywam o ile znają procedury i ofertę, bo w
końcu to nie ich wina, że bank ma tak gówienny system. Inna sprawa, że zawsze
staram się przychodzić przygotowany, więc nawet jak pytam, to oczekuję tylko
potwierdzenia czegoś co już wiem, więc wiem też kiedy konsultant się zna, a
kiedy trafiam na świeżarka który ściemnia i trzeba go podszkolić.
Z drugiej strony nie dziwię się że tak napierają. Po pierwsze to nic
przyjemnego hurtem obsługiwać klientów, którzy ograniczają zakres usług. Ale
najważniejsze, to kwestia konsekwencji. Przecież jak geniusze z marketingu
dały ciała, to zgodnie z logiką korporacyjną, odium porażki jak nic spadnie
na tych frontmanów. Przecież tuzy marketingu nie mogły się aż tak pomylić! To
z pewnością w oddziałach za mało optymistycznie i aktywnie konsultanci
przedstawiali genialną i skazaną na sukces ideę.

--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/