> To najmniej ryzykowna czesc operacji, a z punktu widzenia
> bezpieczenstwa kart - nieistotna.

Tylko, że po wyjęciu z kont kasy najtrudniejsza część jest już za
przestępcami. Tymczasem do momentu dotarcia do tej Bułgarii karty mogły być
zablokowane, środki wyprowadzone itp. Przestępca mógł zostać z niczym.

> Ludzie z wiekszymi kwotami w walizkach lataja caly czas. Nie mowie ze
> to jakies madre jest, i nie wiem jak na lotnisku w Bulgarii, ale jak
> na "przeswietleniu" nie bedzie widac nic, co by zainteresowalo
> "bezpiecznikow", to pies z kulawa noga sie tym nie zainteresuje.

Nietrudno w googlach znaleźć afery z nielegalnym przewozem gotówki. Nie
pamiętam jak jest teraz, ale kiedyś kwotę pow. 10.000 euro należało zgłosić
celnikowi, m.in. wpisując źródło pochodzenia lub przedstawiając
zaświadczenie z banku. Obawiam się, iż przestępca woli jednak, celem
zapewnienia sobie bezpieczeństwa, przekroczyć kilka granic z danymi z kart
niż z taką gotówką o jakiej pisaliśmy. Nie mogąc udokumentować źródła
pochodzenia nie musi się skończyć na mandacie.

> Mysle ze zdecydowanie wiecej niz 1% Polakow - sposrod tych
> posiadajacych karty - jezdzi za granice.

Jeździ tak, aktywnie używa karty za granicą? Bardzo mocno nie sądzę.