eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plFinanseGrupypl.biznes.bankiSąd unieważnia kredyt frankowiczaRe: Sąd unieważnia kredyt frankowicza
  • Data: 2016-11-28 19:00:52
    Temat: Re: Sąd unieważnia kredyt frankowicza
    Od: Budzik <b...@p...o.n.e.t.pl.nie.spam.oj> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    Użytkownik Wojciech Bancer w...@g...com ...

    > On 2016-11-28, Budzik <b...@p...o.n.e.t.pl.nie.spam.oj> wrote:
    >
    > [...]
    >
    >>>> Wojtku, poziom naiwnosci ludzi to jest inny temat - nie twierdze ze
    >>>> zachowywali sie super madrze. Ale troche znam się na marketingu i
    >>>> wiem, ze to co robiły banki nie miało nic wspolnego z uczciwościa.
    >>>> Koniec, kropka.
    >>>
    >>> Nie postępowały inaczej niż inne podmioty na rynku.
    >>>
    >> Nawet gdyby tak było to czy to jest jakieś usprawiedliwienie?
    >
    > Tak.
    >
    >> Jak rozumiem, twierdzisz, ze bedzie zupełnie normalne, ze lekarz
    >> bedzie mi wmawiac, ze niebezpieczna operacja jest bezpieczna bo na
    >> niej wiecej zarobi. (przeciez powinienem wiedziec, jakie sa ryzyka,
    >> rodzaje operacji, znac leki, techniki medyczne etc)
    >
    > Jesli lekarz jest przekonany, że niebezpieczeństwo jest małe, a potem
    > na skutek zmian niezaleznych od tego lekarza ryzyko wzrośnie? Tak,
    > jest to normalne.

    A jeżeli lekarz wie, ze ryzyko jest duze (w sensie mozliwych powikłań) ale
    mało prawdopodobne to powinien powiadomic i dac wybór czy nie?
    I skad przekonanie ze prawdopodobienstwo jest małe, skoro skoki kursu walut
    to taka normalna sprawa?
    >
    >> Budowniczy domu moze mi wmawiac, ze dom buduje sie tak a nie inaczej
    >> i wykorzystujac moja niewiedze wciskac mi to na czym wiecej zarobi
    >> chociaz wie, ze np. taki a taki sposób spowoduje, ze dom moze sie
    >> zawalic za pare lat.
    >
    > Dobra, to bez sensu. Albo pokażesz jakieś twarde dane, że "wiedział a
    > nie powiedział", albo przestań stosować takie analogie. Bo czym innym
    > jest "przeświadczenie" które wtedy mieli wszyscy (że ryzyko jest
    > niskie, włącznie z fachowcami i niefachowcami), a czym innym jest To
    > co opisujesz, czyli świadome zatajenie ryzyka.
    >
    > Otóż nie. Nikt nie zatajał ryzyka, po prostu wszyscy je
    > bagatelizowali, no wydawało się niewielkie.
    >
    Bagatelizowali czy nie, swiadomi czy nie, chyba w bankach nie pracuja
    idioci ktorzy nie przewidzieli tego, ze jak cos pójdzie źle, to klienci
    popłyną.
    Ale jest róznica w tym bagatelizowaniu.
    Banki bagatelizowały bo to nei było ich ryzyko.
    Klienci bagatelizowali bo byli nieswiadomi.

    >> A ten sprzedawca samochodu co to go z budki wyklepał, jęzeli tylko
    >> uda mu sie mnie przekonac, ze "niemiec płakał jak sprzedawał" i ze
    >> auto jest bezawaryjne moze umyc rece jak tylko podpisze umowe.
    >
    > Za wady ukryte sprzedawca odpowiada przez jakiś okres.
    >
    Alez one nie sa ukryte.
    On dobrze wie, z czego to auto wyklepał i że całe ryzyko jego uzytkowania
    ponosi klient, bo to on w razie czego wyladuje na drzewie.

    >> Widze, ze mamy jednak troche inne oczekiwania co do fachowosci i
    >> uczciwości osób i firm z ktorymi wspolpracujemy.
    >
    > Widzę, że uważasz, że banki działały z pełną świadomością i wiedzą.
    > Albo się podzielisz informacją skąd to wiesz, albo takie porównania
    > są bezprzedmiotowe.

    Uwazam ze tak to ustawiły, ze całe ryzyko ponosił klient, wiec kwestia
    ryzyka była dla banku mało znacząca.
    Interesowało ich tylko to zeby napedzac zyski a dodatkowo kreatywna
    matematyka pomagała dawac klientom wieksze kredyty niz w PLN co jeszcze
    dodatkowo powiekszało zyski.
    No brainer po prostu.
    >
    >>>> Sam przyznajesz, ze doświadczyłes tego samego, bo tez sprzedawca
    >>>> probował cie okłamać. Różnica miedzy nami jest tylko taka, ze ty
    >>>> uwazasz, ze to normalne ze sprzedawca okałmuje cie w zywe oczy zeby
    >>>> sprzedac ci produkt, ja stawiam poprzeczke troche ywzej.
    >>>
    >>> Możesz stawiać, ale dopóki takie postępowanie nie będzie
    >>> penalizowane, to mimo że nieetyczne, to firmy będą tak robić. Nie
    >>> tylko banki, ale praktycznie wszystkie podmioty na rynku. Oczywiście
    >>> zdarzą się wyjątki, ale nie ma co się oszukiwać, że jest/będzie
    >>> inaczej.
    >>>
    >> Ale poczekaj, bo jeżeli dobrze rozumiem, ty w zachowaniu banków
    >> niewidzisz nic nieetycznego - uwazasz, ze swoja prace wykonały
    >> dobrze. To nie rozumeim - to próbowali cie w koncu okłamac czy nie?
    >> Zachowali sie nieetycznie czy tylko odrobinke nieetycznie?
    >
    > Zdarzały się jednostki (sprzedawcy), którzy pomijali fakt ryzyka
    > kursowego, lub zamiast używać słów "mało prawdopodobne" mówili "to się
    > nie stanie". Zgoda. CI postępowali nieetycznie i do tego nie mam
    > wątpliwości. Natomiast jeśli ktoś został prawidłowo poinformowany, to
    > nie widzę tu powodu do zastrzeżeń. I tak, akceptuję fakt że w takiej
    > masie ludzi jaka jest zatrudniana w bankach znajdą się osoby
    > postępujące nieetycznie w celu zagarnięcia dla siebie większych
    > prowizji. Stąd zalecana jest zwykła, ludzka ostrożność.
    >
    Mało prawdopodobne... Fajnie. Mogli jeszcze wytłumaczyc co sie stanie jak
    to mało prawdopodobnie jednak się stanie...

    A za te czarne owce bank odpowiada czy nie?

    P.S. Ja to pechowiec jestem bo trafiałem na same czarne owce a byłem w
    bodaj w 8 bankach :)

    >>> Tutaj jeszcze dochodził po prostu element bagatelizowania ryzyka,
    >>> bo w tamtych czasach owe ryzyko naprawdę wydawało się małe.
    >>>
    >> Nawet gdyby tak było, to w momencie kiedy stawało sie wieksze,
    >> powinny sie urywac telefony od banku z nakłanianiem na pilne
    >> przewalutowanie kredytu bo "panie, dzieje sie".
    >
    > Przez regulacje prawne, żaden bank tego nie zrobi, bo wtedy weźmie na
    > siebie PEŁNĄ odpowiedzialność za postępowanie klienta. A niespecjalnie
    > będzie miał z tego zysk.
    >
    Ze co?
    Klient zaczyna płynąc, a bank milczy bo nie bedzie miał z tego zysku.
    Jak wcisnac to tak, ale jak doradzic to juz nie koniecznie...
    Wojtku, Ty na pewno nie pracujesz w banku? :)

    > Dopóki czegoś takiego nie zrobi, to klient ma własny mózg, własne
    > rączki i samodzielnie odpowiada za swoje decyzje.
    >
    >>>> Wszystko po kolei.
    >>>> Tak, ja zdecydowanie pisze potocznie.
    >>>
    >>> Ty piszesz potocznie, a "z" wkleił prawną definicję oszustwa. Więc
    >>> uznałem, że chociaz w tym punkcie piszemy preyzyjnie.
    >>
    >> "z" pisze o zupełnie innym podejsciu do tematu - o klauzulach
    >> abuzywnych, niewaznosci umow etc.
    >
    > O tym też.
    >
    >> Ja nie przesadzam, czy zachowanie banku było oszustwem w sensie
    >> prawnym bo prawnikiem nie jestem, ale jeżeli oszustwo do
    >> doprowadzenie do niekorzystnego rozporzadzenia to pasuje jak ulał.
    >> IMO.
    >
    > Niekorzystnego rozporządzenia *mieniem* to po pierwsze.

    No i?
    Stracone pieniadze to nie mienie?

    > Po drugie
    > *celowym*, czyli jeśli istnieje element "zakładu", to nie mówimy tu o
    > celowym działaniu.

    Bo? Co to za zakład, co sie tylko jedna strona zakłada...

    > Te dwa elementy już wystarczą. Zresztą widać to po
    > postępowaniach sądowych, kwestia kredytów i ryzyka kredytowego nie
    > jest kwestią podlegającą pod ten akurat przepis.
    >
    Ty znowu o ryzyku kredytowym a ja o nabranych klientach ktorzy nie mieli
    pojecia ze zamiast wziac kredyt hipoteczny założyli sie na kilkaset
    tysiecy...
    No po prostu kwintesencja naszej dyskusji.

    > [...]
    >
    >>> Ponosi. O ILE TE słowa są gdzieś zapisane i nie ma problemów
    >>> dowodowych. Bo działa to w dwie strony - klienci również mogą
    >>> wmawiać że coś usłyszeli mimo że nie miało to miejsca.
    >>>
    >> Ok, wrócmy zatem do Twojej rozmowy w banku, pracownik zapewniał cie
    >> ze ryzyko jest małe, ze nie wzrosnie powyzej 3zł.
    >> Nagrywasz rozmowe.
    >> Frank skacze do 4.
    >> Jest temat?
    >
    > JEŚLI Cię zapewniał i masz na to dowód to moim zdaniem tak. Dopuszczam
    > możliwość, że takie indywidua były. Teraz np. też do mnie dzwonią
    > takie wynalazki (nie z banków, jakiś pośrednik) oferując bezpieczne
    > inwestycje w opcje binarne i obiecując złote góry.
    >
    Ufff. Co prawda ufam w wyczucie uczciwości bankowców, zapewne zamiast
    zapewnienia pojawiały się kwestie typu: wie pan, to sie PRAWIE na pewno nie
    zdarzy, własnie dlatego wybralismy franka etc.
    Na pewno nauczono ich takich dupochroniastych stwierdzen.

    > Ale jeśli mówił o niewielkim ryzyku, a nie o tym, że "to się nie
    > stanie", to nie. A pamięć ludzka bywa bardzo wybiórcza w tym zakresie.
    >
    Pamiec pamiecią, a szkolenia marketingowe "jak chronic dupcie a
    jednoczesnie nakrecic klienta" to inna sprawa.
    > [...]
    >
    >>> Sprzeciw. Banki odpowiadały na zapotrzebowanie społeczne, nie
    >>> kreowały go. To przede wszystkim media i politycy kreowali kult
    >>> "własnego M" i podsycali bańki różnego rodzaju zachętami. Za tym
    >>> szedł popyt, na który odpowiadały banki, jako normalni gracze
    >>> rynkowi.
    >>
    >> E tam, niektore banki oparły się temu zapotrzebowaniu.
    >> Teraz to Ty, mam wrazenie, jestes naiwny.
    >> Nie chodziło o zadne zapotrzebowanie a o zarabianie na kredytach.
    >> Banki sprzedawały we frankach bo bali sie ze klienci pojda do
    >> konkurencji. A gdyby tak wszystkie uczciwie informowały...
    >
    > Nie. Sprzedawały we frankach, bo w tamtych czasach kredyt hipoteczny w
    > PLN miał masakryczne oprocentowanie. Ja teraz mam niższe
    > oprocentownanie nieubezpieczonego debetu niż wtedy było oprocentowanie
    > hipotecznych :)
    >
    > Dodając do tego boom na mieszkania, to niewiele osób było realnie stać
    > na taki kredyt. Więc tak, banki stworzyły bardziej dostępny produkt, a
    > że bardziej ryzykowny... wtedy nikt nie myślał że to będzie tak
    > ryzykowne. Mieliśmy wejść do UE, nie mieliśmy pod nosem wojującej
    > Rosji gospodarka Polska i światowa kwitły. Wszyscy dali się wciągnąć i
    > wszyscy byli winni.

    Wszyscy winni a płaci tylko klient - to mi się nie podoba.
    >
    >>> A co to ma do rzeczy? Myślę, że można wyszukać multum przypadków
    >>> kiedy klienci nie zważając na ryzyko CHCIELI jak najwięcej ugrać,
    >>> CHCIELI kredytów hipotecznych we frankach (bo w mediach gadali).
    >>> Wszyscy chcieli bo się wtedy opłacało.
    >>
    >> Ale przeciez kto im bronił?
    >> Uczciwie poinformować, nie kłamac zen ie ma ryzyka, przeciwnie
    >> pokazac ze jest duze bo rózne waluty na przestrzeni 30 lat
    >> zachowywały się tak i tak, pokazac konsekwencje i jak klient mowi:
    >> cche i tak to wtedy mozna działać. Nikt o zdrowych zmysłach nie
    >> wziałby kredytu rozumiejac, ze za 5 lat moze miec do spłaty 2 x tyle.
    >
    > Nie za 5, a za prawie 10. I nie 2x tyle, a póki co ok. 1/3 więcej.
    > Pamiętaj że równocześnie spadł LIBOR.

    Jak ktos wział we franku po 2zł a teraz frank jest po 4 to ma do spłacenia
    2 x tyle. Kapitału.
    Rozumiem, ze raty tego nie odwzorowuja bo jest jeszcze kwestia odsetek ale
    to dzis.
    Ale tak jak mowie - skoro te franki takie korzystne to nie widze przeszkód
    aby przewalutowac klientowi z wszelkimi wynikającymi z tego konsekwencjami
    czyli liczymy jak kredyt od początku byłby w PLN.
    Rozumiem, ze Ty tez nie widzisz przeszkód, tyle ze uwazasz, ze to sie
    klientom po prostu nie opłaca?
    >
    >> Ale skoro profesjonalista mowi, ze ryzyko jest niewielkie to czego
    >> sie obawiac?
    >
    > Bo było niewielkie. Rozumiesz co znaczy słowo "niewielkie"? To nie
    > znaczy że się nie zdarzy. Jest niewielkie ryzyko, wręcz praktycznie
    > bliskie zera że w planetę znowu jebnie asteroida w ciągu najbliższych
    > 100 lat. Ale to nie znaczy że to ryzyko jest RÓWNE zero.
    >
    > I teraz weź podejmij decyzję na tej podstawie.
    >
    Jeżeli wytłumaczysz klientowi ze bierze 200kPLN kredytu (co juz dla niego
    jest kwotą niewyobrazalna) i ze moze sie tak zdarzyc ze tego kredytu nagle
    bedzie miał 400kpln to nawet jak ryzyko jest 1% to mysle, ze sie 6 x
    zastanowi.
    A jak mu jeszcze pokazesz, ze w poprzednich 15 latach wahania kursu o 100%
    to nic az tak nadzwyczajnego to moze i w ten 1% nie uwierzy.
    Skad przekonanie banków, ze ryzyko było az tak niskie?
    Historia na to wskazuje? Czy oceniami ze przez 30lat na swiecie sie nic nie
    zmieni?

    >>> Klienci podejmowali ryzyko, ale też czerpali zyski.
    >> A banki tylko czerpały zyski. O tym mowie.
    >
    > No i? Taka ich natura. Czerpać zyski z kredytów. Ojej.
    > A co mają, straty ponosić?

    Tak to jest, ze jak nie ponosisz ryzyka to dlaczego nie zaryzykować.
    Win win... Zaczynasz inaczej szacowac ryzyko.
    >
    >> Ale zeby nie było watpliwości - ja uwazam, ze jak ktos chce
    >> przewalutowania to ze wszelkimi konsekwencjami czyli liczymy kredyt
    >> tak jakby od poczatku był w złotych. A nie, ze z CHF na PLN ale
    >> odsetki jak w CHF.
    >
    > To zobacz o co się toczą spory sądowe.
    > Są dwa podejścia:
    > 1/ albo by uznać całą umowę za nieważną i powołać się na fakt
    > przedawnienia zwrotu roszczeń (czyli zgarnąć mieszkanie za free),
    > 2/ albo by uznać albo by uznać indeksację do waluty za nieuprawnioną
    > i przy zachowaniu wskaźnika LIBOR mieć kredyt PLN.
    >
    > Stąd też moja teza, że wcale nie idzie o "ojejku jejku, nie
    > wiedziałem", tylko po prostu ktoś wyczaił haczyk.
    >
    Ty mowisz o sprawach sadowych (i tutaj rzeczywiście nie chodzi o to co
    byłoby sprawiedliwe ale o to co mozna zrobić w granicach prawa)
    Ale sa tez działania frankowiczów takie bardziej ogólne, dazące do ustalen
    ustawowych. I tam juz oczekiwania sa inne.

    > [...]
    >
    >>> Przecież banki były JEDYNĄ stroną zarabiającą na kredytach
    >>> (dowolnych). Więc to to trochę demagogiczne stwoerzenie rzucasz :P
    >> Ale przeciez dobrze wiesz, o ile wiecej na tych zarabiały.
    >
    > Zarabiały więcej o różnice kursowe. I tu były nadużycia, fakt,
    > to zostało doprecyzowane w prawie i nie ma co drążyć tematu.
    > I nikt na tej podstawie nie chce unieważnienia kredytu.
    > I zresztą ostatnia propozycja prezydenckiej ustawy właśnie
    > w tym kierunku poszła.

    Daj spokój, przeciez ta propozycja to kpina z wyborców...

    A banki zarabiały nie tylko na roznicach, zarabiały równiez na tym, ze
    dzieki kreatywnej ksiegowosci były w stanie udzleac kredyty na duzo wieksze
    kwoty. To sa bardzo duze róznice.
    >
    >>> Nie podgrzewał, tylko sprzedawał produkty. Proste.
    >>>
    >> No aptrz, sam przyznajesz ze cie okłamywali co do ryzyka a jednak
    >> twierdzisz, ze nie podgrzewał.
    >
    > Dopuszczam możliwość, ze byli sprzedawcy którzy wprowadzali w błąd.
    > Większość nie okłamywała, tylko bagatelizowała ryzyko, umniejszając
    > jego znaczenie.

    Jak juz pisałem, mam wieksze oczekiwania od specjalistów, wiec dla mnei te
    sytuacje sa właściwie tozsame.
    To czy kłamał w zywe oczy czy opowiadał okrągłe regułki mające zaciemnić
    kwestie ryzyka... potato patato...
    >
    >> A ja twierdze ze podgrzewał i jeżeli ktos nie miał zdolnosci to
    >> powinien usłszec: nie ma pan zdolnosci. Zamiast tego słyszał: w PLN
    >> ciezko, ale CHF moze pan dostac 40% wiecej.
    >
    > Nie "40% więcej", tylko "w PLN nie damy, w CHF damy".

    Ale to przeciez nieprawda.
    Wyliczali zdolnosc i mowili: w PLN mozesz wziac 180, w CHF 220.
    >
    >> Gdzie tu logika, ze przy tak ryzykownym produkcie mozna wzaic wiecej
    >> kredytu niz w PLN?
    >
    > Bo były bardzo duże różnice stóp procentowych. Jakby teraz stopy w PLN
    > były na tym samym poziomie co w 2008 roku, to frankowcy nadal by
    > uśmiechnięci od ucha do ucha pokazywali jacy to nie są sprytni.

    Ale kredytu mieszkaniowego nie bierze sie na tu i teraz tylko na 25-
    30lat...
    Wiec tu i teraz nie ma az takiego duzego znaczenia.
    >
    >>> I też bym nie widział problemu w tym. Tylko widzisz, poza samym
    >>> przeliczeniem trzeba by było jeszcze przeliczyć należne raty nie wg
    >>> LIBORu, a wg WIBORu. A do tego już nie widziałem nawoływania.
    >> Mysle, ze to jest oczywiste.
    >
    > Dla Ciebie. To teraz popatrz sobie jeszcze raz na toczące się sprawy
    > :)

    Popatrz równiez na oczekiwania ruchów frankowych co do załatwienia sprawy
    ustawowo.
    >
    > [...]
    >
    >> A z tego co ja rozmawiam z ludzmi, oni, kiedy juz sie dowiedzieli o
    >> co w tym wszystkim chodzi to chca miec po prostu swiety spokój.
    >
    > Dla takich ludzi wymyślono instytucję bankructwa.
    >
    Poczekaj jeszcze rok, dwa - juz słyszałem takie głosy ze jak pis nic nie
    zrobi z frankami pomimo obietnic to niech sobie bank to mieszkanie bierze
    bo ja ogłaszam bankructwo.
    Ale jak znam zycie, u nas z tym bankructwem to tak łatwo nie bedzie.

    >> Bo tu nie mowa (w wiekszosci zapewne) o inwestorach a o zwykłych
    >> ludziach u ktorych banki wykorzystały niewiedze, marzenia o m,
    >> naiwnosc etc.
    >
    > Demagogia.
    >
    >> Pomijam prawdopodobienstwo tego, ze frank znowu spadnie do 2 czy 3zł
    >> bo to zwykłe gdybanie.
    >
    > Tak samo jak gdybaniem był wzrost do 4 zł.
    >
    A jednak banki gdybały... Po co? Wiadomo...

    --
    Pozdrawia... Budzik
    b_ud_zi_k_6_1 na poczta kropka onet kropka pl (adres antyspamowy, usuń także "_")
    Jak dostać się zdalnie na komputer podłączony do sieci Windows ?
    Udawaj drukarke.

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1