eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plFinanseGrupypl.biznes.bankiTakie bogacze, a kredyty frankowe biorą.Re: Takie bogacze, a kredyty frankowe biorą.
  • Data: 2019-07-31 14:26:47
    Temat: Re: Takie bogacze, a kredyty frankowe biorą.
    Od: Szymon <...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    W dniu 2019-07-31 o 12:10, J.F. pisze:

    > To juz bardziej do mnie przemawia to bombardowanie ostrzezeniami przez
    > mbank ... widac maja z tym prawdziwy problem :-)

    Niebezpiecznik rzeczywiście sporo czasu poświęca mBankowi.

    > Swoja droga ciekaw jestem kto to robi ... mafia niespelnionych
    > informatykow ?
    > dorosli hackerzy ?
    > Rosjanie, Ukraincy ? Cyganie ?

    Może złodzieje po prostu?

    >> Za 1000zł/mc można kupić 300 kg ryżu. 10kg dziennie - jakieś 40.000 kcal.
    >> Można też 70 kg karkówki w biedrze! Circa 2,5kg dziennie. Jakieś 8000
    >> kcal.
    >
    > A jak masz 4 geby do wyzywienia ? I psa :-)

    OK. Trudna Twoja dola. Czy mam rozumieć, że każda z gęb wydaje 12000
    rocznie na jedzenie, czy też Ty się tym zajmujesz?

    >> Można i 700 litrów coli. 25 l/dzień. 10000 kcal.
    >> A gdyby tak... dietka 1000 kcal dziennie? ;-)
    >
    > To wtedy wypada jeszcze na rower wydawac :-)

    Jak rower to nie samochód. A jak brak samochodu to na paliwo już nie
    trzeba wydawać. I mniej na leki itd. Efekt? Znowu trudno te 12000
    rocznie wydać.

    >>> ubrania,
    >> To też zależy jakie lubisz nosić, jak często mieć nowe i ile osób
    >> zaopatrujesz.
    >
    > Tak czy inaczej co pewien czas cos trzeba kupic. A jak kobieta to co
    > tydzien :-)

    Oby co tydzień ;-) Zachęć ją do second handów. Nie dość, że taniej to
    często za gotówkę ;-)

    > Znaczy sie masz komputer. Teraz jakies trwalsze robia, ale tez trzeba
    > czasem kupic nowy.

    Raz na 5 lat?

    > Router,

    Nie ma potrzeby. Kablówka dostarcza.

    telefon,

    5zł na rok mnie kosztuje doładowanie. Aparat mam od kilku lat.

    telewizor,

    szkoda czasu.

    lodowke,

    raz na... 10 lat?

    pralke, kuchenke,


    raz na... Albo czekaj... Wynajmuję mieszkanie. Nic mnie to nie kosztuje.
    Ot - wyposażenie.

    tablet,

    pracodawca dał.

    zegarek,

    Mam w telefonie.

    > telefon, pralke - bo sie zepsula ...

    Znowu? To kup sprawne. Ja wynajmuję - nie moja sprawa. Ma działać.

    > akumulator, opony, narty, buty, wyciagi, paliwo ...

    Nie mam samochodu.

    Podałeś przykłady drogich rzeczy, których albo nie mam, albo nie
    potrzebuję - zwykle jedno i drugie - albo wynajmuję. Zazwyczaj najem
    opłaca się przelewem. Lub gotówką.

    >> Nie wydałbym 12000.
    >
    > A sprawdz tak z ciekawosci  - mowie o calosci wydatkow w sklepach i
    > wyplatach gotowki.

    Odpowiadam Ci: duuużo mniej.

    >> Jeśli mam wydatki do 10 zł, a trzymam 100 to w czym problem?
    >
    > No to ja trzymam 2000, zeby nie zabraklo na drobne wydatki :-)

    Współczuję. Ale podobno gonimy Niemcy, zatem trzymam kciuki, by Ci się
    szybko poprawiło.

    >> Dodać należy, iż warunkiem darmowego konta (takie lubię) często jest
    >> przelew. Np. w EB co miesiąc 4000. W Mille bodaj 1000.
    >
    > Masz na mysli przychodzacy ? To akurat zaden warunek, bo moze krazyc w
    > kolko.

    Tak, przychodzący. Chodzi o to, że i tak, aby zachować darmowość konta
    muszę przelać.

    > No ale zaraz ... masz osobne konto do KD ?

    Nie.

    > Czy ryzykujesz, ze w jakims dniu ci ukradna 4000 ? :)

    Zostawiam z tego tyle, ile mi potrzeba na życie.

    > Czy chciales napisac, ze 100 zl nie problem, skoro co miesiac wplywa
    > tysiac ?

    Chciałem napisać, że przelewanie pod kartę nie jest jakimś wyczynem, bo
    i tak to robię z uwagi na darmowość konta.

    >
    > A jak z platnoscia za te osobne konta ?

    Za darmo.

    > Bo banki tak ogolnie to lubia wcisnac konto z kartą. A potem jeszcze
    > kredyt dolozyc :-)

    Jak to napisałeś - szukają frajerów. Oczywiście jak się stawię w
    oddziale to natychmiast mam propozycję KK, kredytu od ręki. Zawszę
    wówczas mówię, aby mi przedstawić propozycję depozytu. Milkną. ;-)

    >> Jeśli zadbali wcześniej to teraz mają dość gotówki, by przetrwać
    >> trudny czas bez zadłużania się.
    >
    > A jesli sa na poczatku dbania ?

    Tym bardziej nie zacząłbym od zadłużania się.

    > Albo zlamanie skomplikowane i rok bedzie trwala rehabilitacja ?

    To już chyba renta, co? Zdaje się, że na zwolnieniu nadal wpływa
    wynagrodzenie.

    > Albo zona, dzieci i nie tak latwo odlozyc 500 zl ..

    Było mądrą żonę brać! A nie wzorem Marcinkiewicza i Izabell ;-)

    > Ale wielu nie posiada, albo posiada na tyle male, ze pol roku moze byc
    > problemem.

    Tylko przy takim bezrobociu jakie jest teraz... Czy naprawdę jest
    problem - dla chcącego! - aby nie dało się znaleźć pracy przez pół roku?
    To chyba nawet jakiś zasiłek się należy, czy coś takiego... Nadal spływa
    500+, nadal żona (chyba) pracuje... No nie wiem. Jakaś patologia
    musiałaby być, aby spełnił się Twój scenariusz. Ja nie podzielam zdania,
    że KK ma tylko patologia.

    > To teraz wyslij ich na bezrobocie na 3 miesiace, albo do szpitala na pol
    > roku ...

    Chyba jednak proponowałbym ograniczenie wydatków niż korzystanie z KK
    wiedząc, że dług będzie przeterminowany (nie ma okresów bezodsetkowych
    3-6 miesięcy).

    >> Warto jednak zwrócić uwagę, że wśród oszczędzających od dwóch lat
    >> rośnie liczba tych, których oszczędności wynoszą co najmniej cztery
    >> pensje. Niemal 20 proc. odpowiedziało, że ich oszczędności
    >> przekraczają sumę rocznego zarobku.
    >
    > Wiec 20% sie czuje bardzo komfortowo, a 80% moglaby szybko stracic
    > komfort :-)

    Oszczędności w wysokości 4 pensji nie oznaczają, że możesz przeżyć 4
    miesiące bez długu.

    >> Zgodnie z badaniem NBP z 2016 r. przeciętne aktywa finansowe
    >> gospodarstwa domowego w Polsce wynosiły 15 tys. zł.
    >
    > I 100 tys dlugu hipotecznego ?

    Wbrew pozorom nie każdy ma hipotekę na głowie.

    > Dlaczego ? Telewizor nowy by sie przydal, bo stary jest juz stary,
    > ale przeciez dziala, wiec po co kupowac nowy ?

    A nie lepiej iść na rower niż spędzać czas przy TVP Info?

    > A tu fajna promocja :-)

    ... na lokaty?

    Podobno hazardziści tak mają: bardziej raduje ich wygrana niż przegrana.
    To nawet logiczne. Jeśli na 1 wygrana przykrywa 5 przegranych to przy
    stosunku 1:3 hazardzista czerpie radość, choć zmierza do katastrofy.

    Jeśli natomiast 1 przegrana bardziej boli niż 3 wygrane to hazardzistą
    nie zostaniesz. Długów też miał nie będziesz. Aby być szczęśliwym po
    prostu odnosisz sukcesy wobec porażek w skali 5:1.

    > A - ciagle uzywam kineskopowego. I to moze dlugo potrwac, bo potrafie go
    > naprawic :)

    Czyli nawet za usługę nie zapłacisz kartą... No widzisz... Ciężko te
    pieniądze wydawać...

    >> Mam oszczędności.
    >
    > Na lokatach terminowych :-)

    Tak. 15-dniowych. I nikt nie mówi, że 100% oszczędności.

    > Owszem, te procenty teraz takie kiepskie, ze strata przy zerwaniu lokaty
    > znikoma.

    Znowu - kwestia umiejętności zarządzania portfelem.

    >> Jedziesz w delegację i TY płacisz? Chyba bym się turlał ze śmiechu
    >> przez tydzień, gdyby mi pracodawca coś takiego zaproponował.
    >
    > A co za problem ? Tak najwygodniej.

    Ja nie finansuję pracodawcy podróży służbowych pracowników. Nie płacę
    też za ich pensje, telefony, biuro czy co tam. W ogóle mam tak dziwnie,
    że uważam, iż za pracę należy się pensja pracownikowi. Że tak powiem...
    Odwrotny kierunek przepływu niż u Ciebie.

    > No i limit sie wyrabia, i moze jakies nagrody, i jak widac jeszcze
    > zarobic na tym mozna :-)

    A to brawo!

    >> Akurat faktycznie jadę we wrześniu w delegację na tydzień. Wszystko
    >> opłacone. Z jedzeniem, transportem, noclegiem włącznie. Po powrocie
    >> dostanę - niestety - gotówkę do ręki, bo jakiś tam dodatek
    >> przysługuje. Nie wiem dlaczego, ale tę część dają do ręki w gotówce
    >> (umowa-zlecenie), a nie dokładają do pensji.
    >
    > Do wynagrodzenia, skoro zlecenie :-)
    > Zusy srusy i podatki zapewne.

    Tak, wszelkie składki są za to płacone. Chodzi tylko o to, że dostaję
    gotówkę do ręki, a nie na konto.

    >> Ile wydam ze swoich? NIC. A tydzień minie.
    >
    > Ja tam te ze swoich nie wydaje, KK to banku pieniadze przeciez :-)

    Ciekawy punkt widzenia. Dla odmiany hipoteczni mówią: "mieszkam na
    swoim". Kiedyś był nawet taki program dopłat "Rodzina na swoim". Jakoś
    nie mają poczucia, że to kupione za pieniądze banku, zatem nie ich. ;-)
    Co ciekawe - frankowicze chętnie by oddali mieszkania, skoro nie ich,
    ale bank ich nie chce... Zatem... czyje to to jest? ;-)

    >> Haha... Jakbyś sprzedał po 4,275, a kupił za 4,25 to miałbyś zysk 2500
    >> zł, a nie stratę 2000.
    >
    > Pod warunkiem, ze bym kupil, a nie przespal jeden dzien i obudzil sie z
    > kursem 4.285 :-)

    Trzeba było słuchać, gdy sugerowałem ;-) Dziś byś był na zero. Zero to
    nadal nie strata. Ale dziś wielki dzień - o 20:00 FED. Kupa pieniądza
    znowu do zarobienia. Czekaj - zerknę na złoto. Zerk: 1430. Znowu stoi.

    >>> To jest hazard. Ktos musi stracic, zeby ktos mogl zarobic.
    >> Hazard? A jak na to wpadłeś?
    >
    > No normalnie - wzrosnie to wygrales, spadnie to przegrales :-)

    Mylisz się. Hazard opiera się na równych prawdopodobieństwie. W skrócie:
    prawdopodobieństwo wypadnięcia od 1 do 49 w lotto jest takie samo.
    Podobnie liczby w ruletce, czy oczka w kościach.
    W przypadku inwestycji w grę wchodzi także pewna wiedza. Pewnie dlatego
    ekonomię uważa się za naukę, a hazard niekoniecznie.

    >>> Ale bywalo w lipcu po 1385. To ile bym dzis zarobil ?
    >> Nic. Przy spreadzie ok. 5-10% nadal miałbyś straty.
    >
    > Ale bym sie jednak cieszyl, ze zarobilem juz, choc jeszcze nie sprzedalem.

    Sęk w tym, że nadal nie zarobiłeś. Gdy kupujesz coś opartego na
    spreadzie to korzystasz z ceny sprzedaży, ale aktywa są wyceniane po
    cenie kupna. Zatem nadal masz stratę.

    > Przypomnij sie za rok, zobaczymy.

    Dobrze.

    > Ale przyznaje, ze zloto malo plynne.

    W ogóle nie płynne. No chyba, że podgrzane do pewnej temperatury. ;-)
    A tak serio - walutą się obraca, zatem generuje zysk. Gdybyś kupił USD
    po 3,80 to dziś byłbyś tylko 4000 zł ze 100.000. Jakoś... w 2 tyg.? Nie
    należy zapominać, że miałbyś też 1,2% rocznie.

    >> A to ma znaczenie, skoro przelewy kantor-bank są księgowane w godzinę?
    >
    > I w ta godzine moze sie cos stac, ale ... ile czekasz na wzrost kursu,
    > zeby sprzedac ?

    To różnie. Zakładam sobie jakiś cel.

    > Nie pomyslales kiedys, ze nie ma co wycofywac na tych pare dni ? :-)

    To proste. Mogę założyć, że sprzedam, gdy kurs wzrośnie o 5 gr. Będę
    czekał ok. miesiąc, może dwa. Mogę, że o 10 gr. Wtedy może być i pół
    roku, a nawet rok. Ale mogę o 1 gr. (tzw. skalping) i wtedy... jutro ;-)
    Pytanie co lepsze: jedni wolą dynamikę, inni rzadziej, a konkretniej.

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1