viper wrote:
> tak sobie myślę o czym mam dyskutowac z gostkiem który pisze "musgu"... ale
> dobra... jak był stan wojenny to byłęm przerażonym studentem który przenosił
> plecaki ulotek... wtedy Lechu był dla nas bohaterem... potem poznałem ludzi
> którzy z nim działali, i wiele na jego temat później czytałem... i dla mnie ten
> człowiek jest bohaterem tamtych czasów... a zapewniam cię że na temat Wałęsy
> wiem o wieeeele więcej od ciebie... i z materiałów które znam wiem, że gdyby
> nie opieka Papieża to pobiliby go na śmierc nieznani sprawcy, albo by włączył
> źle izolowany piecyk w internie...a nawet jego zajadli wrogowie nie twierdzą że
> był agentem w stanie wojennym, a jedynie że coś podpisał w latach
> siedemdziesiątych... i jakoś ludzie którzy żyli w tamtych czasach, Wałęsę
> uwielbiali, wystarczyło zdjęcie z Lechem by wejśc do sejmu... także prosty
> robotnik wygrał w cuglach wybory prezydenckie... i jeszcze jedno pamiętam z
> tamtych czasów... zawsze obok Lecha stało dwóch gości nikczemnego wzrostu,
> łudząco podobnych do siebie, każdy z wiaderkiem wazeliny... każdy wpatrzony w
> niego jak w obrazek, każdy spijający słowa z jego ust... o dziwo wtedy jeszcze
> nie był Bolkiem... to wazeliniarstwo było aż obrzydliwe, aż mdliło... i o jedno
> mam do Wałęsy pretensje... o to że tych dwóch gości nie wywalił wczesniej na
> zbity pysk, tylko pozwolił im na swoich plecach wjechac do dużej polityki...
>
>
czesc viper, dobrze napisane! Grabula i unosze kapelusza.
Tak sie sklada, ze ja zapewne jako jedyny w tym gronie spotkalem sie z
Walesa.
Skomplikowany czlowiek i tragiczne to byly czasy. Ze nie skonczyl jak
ten Kulaj od chlopow
czy nawet w parku sztywnych to wlasnie dzieki temu ze owe papierki
czerwonym kiedys podpisal.
Oni mysleli, ze maja Walese za jaja i wystarczy tylko skrecic. Walesa
ich przechytrzyl i pokonal.
Dzisiaj ludzie mali, przegrani w walce czy zgola kaczkopodobni kurduple,
wieszaja psy na tym czlowieku.
A on i tak spocznie kiedys na Wawelu- bo na to sobie w pelni zasluzyl.

fatso